sobota, 11 sierpnia 2018

Jungle Smoothie z browaru Hopito


Chciałem zacząć zdaniem to nie jest kraj dla nowych kontraktowców, ale jest jeszcze na to zdecydowanie za wcześnie. Niemniej jednak mnóstwo rzemieślników ma już na tyle ugruntowaną pozycję i trzymają na tyle dobrą jakość, że młodym nie jest już łatwo dorwać się do tego niewielkiego cycka. Ja sam (jako konsument śledzący rynek) coraz częściej widuję na pólkach twory niewiadomego pochodzenie autorstwa browarów mi nieznanych. I nie mam parcia, żeby dać im szansę. 

Tu pojawia się Hopito. Świeżak przy okazji pierwszych premier uruchomił blogerów, w świat poszło kilka dobrych opinii. Spotkałem się nawet z taką, że będzie to prawdopodobnie najlepszy debiutant roku 2018. To mi wystarczyło, by wydać te kilka blaszek na Jungle Smoothie, które przy okazji kusi przebijającą się z butli apetycznie jasną barwą i zmętnieniem oraz dodatkiem pulpy z mango. 

Mango to jest nadowoc i każdy trzeźwo myślący człowiek mi to przyzna. 


Jungle Smoothie 


Hopito postawił na kolorowe etykiety i smakowite, zgrabnie wykonane patterny. Nie jest to coś wyszukanego, ale wygląda po prostu dobrze i pozytywnie nawiązuje do Zachodu. Ładnie prezentuje się też sam facebook browaru i zaglądam tam z przyjemnością. Na butelce znajduję krótki opis piwa, niesprecyzowany skład i inne podstawowe informacje. Nie widzę browaru, który to uwarzył, ale podobno jest to BeerLab - jeśli się mylę, proszę mnie nie bić. 


Smakowita pomarańczowa barwa, do tego solidne, jednolite zmętnienie, a więc po nowemu. Nie zachęca jedynie piana, która jest skromna i nietrwała. 

Apetyczny, słodki i soczysty aromat dojrzałych owoców bez nut niepożądanych. Czuć też wpływ dodatku tej pulpy z mango i ten charakterystyczny żółty zapaszek trzyma się tu dzielnie pierwszego planu, choć całość intensywnością może nie powala. Do tego klasyka, a więc cytrusy ze wskazaniem na pomarańcze i mandarynki. Na plus.

Rzeczywiście udało się tu uzyskać całkiem fajną konsystencję i gładkość, choć ze wspomnianą na etykiecie gęstością już bym nie przesadzał, bo jak na te gabaryty Jungle Smoothie jest względnie lekkie w odbiorze. Jest to również piwo łatwe i przyswajalne - może nawet za bardzo. 


Brak tu po prostu trochę pełni, wyrazistości, tej zapowiadanej przez aromat soczystości. Lekka słodycz, trochę mango, szczypta zieleni, plasterek limonki... tylko jakieś to rozwodnione. Troszeczkę, w warstwie smakowej, bo jak już wspomniałem w odczuciu jest to bardzo przyjemne piwo. 

Sytuacji nie ratuje goryczka, która jest niska. Wyższa mogłaby się tu aż zbytnio rozhasać, bo i nie miałaby wyraźnej kontry, ale to podejście znalazłaby sobie fanów. Tutaj po prostu nie dzieje się zbyt dużo. Jasne, miało być to pewnie piwo dla każdego, ale przyswajalne nie musi równać się nijakie (patrz: Dodo, Blondyn Wieczorową Porą, pierwszy lepszy Vermont). Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. 


Kierunek jednak jest dobry i już samym pomysłem na siebie Hopito przyciąga uwagę geeka. Mętne ipki z dodatkami i owocowe kwasy na start to jest ta właściwa droga, bo szczerze pisząc nie chce mi się już nawet patrzeć na te karmelowe APA czy amerykańskie pszenice w wykonaniu debiutantów. Tak więc idźcie tą drogą, tylko trochę żwawiej.


Browar Hopito 
Styl: Mango Smoothie IPA 
Ekstrakt: 15% wag. 
Alkohol: 6,1% obj. 
Najlepiej spożyć przed: 4.04.2019 
pasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz