O Doktorach ostatnio głośno jak nigdy. Kolejna przaśna reklama na YouTube, wybuchające piwa, kooperacja z Ruskami, zaskakujące premiery... Łał. Do tych ostatnich można zaliczyć piwko Miodowe - chyba pierwsze (przynajmniej na taką skalę) od browaru rzemieślniczego. Braggotów nie liczę, to inna parafia.
Zapowiada się to na prostego przedstawiciela słodkiego nurtu. Nie widzę w tym nic złego i też więcej w tym przypadku nie oczekuję, choć zastanawiam się co by wyszło z piwa miodowego w połączeniu z nowofalowym chmielem. Albo z dymionymi słodami. Nie mieliście nigdy takich ciągotek? Ciekaw jestem, kiedy doczekamy się takich prób.
Etykieta to powiew świeżości w ofercie browaru. Żółciutka, sympatyczna, z pszczółką na froncie. Wszystkie literki powinny być moim zdaniem czarne, tudzież jakoś wyróżnione, ale oczywiście można to rozczytać. Goły kapsel, jakieś osobiste i życiowe morskie opowieści, a po bokach nie do końca sprecyzowany skład. Całość ma swój urok.
Rozczaruję Was, bo piwko nie wyskakuje z flaszki po ściągnięciu kapsla, ale to już czasy postrefermentacyjne. Przelewam więc zawartość opakowania do firmowego craft master one, który ostatnio głównie się kurzył. Miodowe jest złociste, przyjemnie siuśkowate i przejrzyste, choć przyozdobione lekką mgiełką. Piana średnich rozmiarów i nieciekawej urody, już właściwie z tych mydlano-nietrwałych.
Raczej nie będzie to piwo wielowymiarowe, ale jeszcze nie ocipiałem, żeby tego tu oczekiwać. No więc pachnie to miodkiem - po prostu. Wielokwiatowym raczej, w taki lekki i zwiewny sposób, jakby był rozwodniony. Albo jak zimna herbata z solidną porcją miodu. Trochę perfum, troszkę takiej wiosennej, kwiecistej polany... Ładnie się to komponuje z obecną porą roku. Nie można narzekać, aromat spełnia oczekiwania.
Ku mojemu zaskoczeniu dodatek w smaku wcale nie przytłacza, choć z pewnością też go nie pożałowano. Jak dla mnie jest w sam raz. Łatwo wyłapać tu też robotę słodów, zwłaszcza pilzneńskiego. Słodycz jest przyjemna, ciała nie za dużo, całość pije się szybko. W sumie nawet muszę się trochę hamować, żeby nie obalić piwa przed skończeniem tekstu.
Goryczka przy przełykaniu się co prawda nie odzywa, ale z drugiej strony finisz jest krótki i słodycz samoistnie ulatuje. Można tu ponownie wyłapać zbożowość, a także nieco ziołową nutę Marynki, co koniec końców przywodzi na myśl takiego miodowego pilsa.
Muszę przyznać, że ma to ręce i nogi, a jednocześnie Doctor Brew troszkę się od konkurencji odróżnia. Kilku innych przedstawicieli miodowej niszy wspominam co prawda nieco lepiej, aczkolwiek dawno nie sięgałem i w bezpośrednim porównaniu mógłbym się zdziwić.
Jak macie ochotę, to spróbujcie. Myślę, że nikt się nie rozczaruje.
Ocena: 6,5/10
Kontraktor: Browar Niechanowo
Styl: Miodowe
Ekstrakt: 12/14% wag.
Alkohol: 5,0% obj.
Składniki: woda; słody jęczmienne (pilzneński, karmelowy); chmiele (Marynka); naturalny polski miód; drożdże
Najlepiej spożyć przed: 29.01.2018
niefiltrowane, pasteryzowane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz