czwartek, 19 lipca 2018

Furia Burzy z browaru Perun


Między kolejnymi owocowymi przystępniakami i poszerzaniem oferty dla młodych satanistów, Perun znalazł chwilę na twór skierowany do nieco węższego grona. Triple IPA to styl, który właściwie nie doczekał się w Polsce jakiegoś widocznego boomu i gdybym miał na szybko policzyć rodzime piwa w tym stylu, chyba starczyłyby mi do tego palce jednej ręki. I tak, wliczałbym w to też ostatnie potrójne Vermonty

Dziś jednak będzie bardziej klarownie, bo Furia Burzy nie została podczepiona pod nowoangielską ciuchcię. Nie zabrakło tu natomiast owocowego dodatku, które to Perun wyjątkowo w ostatnim czasie polubił. Tym razem padło na pulpę z marakui - dosyć charakterystycznego owocu, który powinien całość podkręcić swoją soczystością i rześką kwaśnością. 

Aż mnie ciarki przeszły po nogach, uff.


Furia Burzy 


Pomysł na etykietę jest prosty, ale wprowadzono go w życie wzorowo - moim zdaniem jedna z najlepszych od Peruna. Świetny papier, piękna gra kolorów, mieniący się deszcz, do tego zgrabny opis i infografiki. Kapsel firmowy i flaszka 330 ml. 


Kolorystycznie piwko stoi pomiędzy przybrudzoną pomarańczą a soczystym bursztynem. Jest też w miarę przejrzyste, przynajmniej do czasu dolewki. Piana skromna i nietrwała, niech więc spoczywa w pokoju. 

Stara, dobra szkoła IPA, czyli tona orzeźwiającego karmelu w aromacie. Taka słodycz kojarząca się z wypiekami w polewie, sami wiecie. Nie żeby nie było tu nic więcej - jest sporo dojrzałych owoców egzotycznego pochodzenia, które starają się nawet jakoś odepchnąć tę słodową podstawkę. Stawiam raczej na mango czy brzoskwinie, z cytrusów może pomarańcze. Marakuja powiedzmy, że też, ale nie w stopniu wskazującym na owocowy dodatek. Ze wzrostem temperatury troszkę się to wszystko zaokrągla, chmiel nawet zyskuje na sile, aczkolwiek nie ukrywam lekkiego rozczarowania. 


O ile aromat przypiłował mój entuzjazm, to wrócił on wraz z pierwszym łykiem. To jest naprawdę przyzwoite i mocarne piwo. Pełne w smaku, wyraziste, ale też nie aż tak słodkie, jak można było się spodziewać. W każdym razie Furia Burzy to zdecydowanie nie jest Barley Wine - nie ten ciężar, nie ta słodycz, nie ten smak, choć udało się tu na pewno osiągnąć fajną puszystość i mięsistość. 

Co ważne, owocowy dodatek odgrywa w smaku już bardzo istotną rolę i wprowadza zarówno milusią soczystość, jak i delikatną kwaśność. Jest tego na tyle dużo, że nawet trudno mi nazwać to piwo degustacyjnym, i to mimo nieco podgryzającego alkoholu. O ile na wejściu czuć nienachalną słodową słodyczkę, wpadającą nawet w przyjemną miodność, to szybko przykrywa ją marakuja i świetnie komponujące się z nią cytrusy z albedo. 

Goryczka raczej średnia - nie jest to piwo trudne w odbiorze, a w każdym razie wydaje się bardziej soczkowe niż gorzkie. Na tym właśnie etapie daje się też odczuć wspomniany wyżej alkohol. Aftertaste jest długi i zmieniający się z delikatnie słodkiego do niemal wytrawnego - egzotyczne drinki z palemką, marakuja, brzoskwinka, grejpfrucik, świeża zieleń. Takie wakacyjne klimaty. 


Koniec końców wyszło to fajnie i ze swego rodzaju polotem, bo jednak trudno o podobne piwo. Porównując Furię Burzy z innymi nachmielonymi mocarzami, mógłbym przyczepić się ceny - około 19 złotych to jednak lekka przesada i czyni z tego piwa raczej przygodę na raz (edit: podobno taka cena nie jest normą i powinna oscylować w granicach 12-14 zł). Niemniej jednak jest tu co wspominać. 


Browar Perun 
Styl: Triple IPA z marakują 
Ekstrakt: 25% wag. 
Alkohol: 10,8% obj. 
Składniki: woda; słody jęczmienne; płatki ryżowe; chmiel; drożdże; pulpa z marakui 
Najlepiej spożyć przed: 5.06.2019 
pasteryzowane, niefiltrowane

1 komentarz: