wtorek, 19 kwietnia 2016

[Roch] Marwari - Recenzja piwa

Styl: Session Oatmeal IPA 
Ekstrakt: 15,0% wag. 
Alkohol: 6,0% obj. 
Goryczka: 60 IBU 
Skład: woda; słody (Pale Ale, pszeniczny); chmiel; drożdże US-05; dodatki (płatki owsiane) 
Data ważności: 12.05.2016 
niefiltrowane, niepasteryzowane 


Piwa od Rocha jeszcze nie piłem, a o browarze słyszałem dużo dobrego, więc widząc w końcu całą baterię ich produktów na sklepowej półce wybrałem od razu dwa. Rzemieślnicy warzą u siebie, tj. stacjonarnie, w Nowych Rochowicach, a dokładniej w miejscu dawnej fabryki wapna. Możemy o tym poczytać na odwrocie flaszki. Chyba wszystkie nazwy ich piw odnoszą się do koni, a w tym przypadku do rasy pochodzącej z Indii. Zaskakuje nieco styl, bo sześcioprocentowe piwo średnio mi pasuje do session. Może Panowie chcieli podkreślić wysoką pijalność, której oczywiście tu oczekuję, a i płatki owsiane powinny nam to wszystko fajnie wygładzić. 

Stylówa widoczna na etykiecie moim zdaniem lepiej prezentowałaby się namalowana na butelce, więc życzę browarowi, aby mógł sobie na to kiedyś pozwolić. Obecnie jest tak średnio zachęcająco, a egzemplarze różnią się głównie kolorem tej R-ki. Na plus natomiast spora ilość informacji o piwie (zabrakło konkretnych chmieli w składzie), przedstawienie stylu, browaru itd. Kapsel czarny, goły. Nie jest więc źle, ale liczę, że więcej uwagi poświęcono samemu piwu. 

Marwari ma barwę ciemnego złota i jest widocznie opalizujące. Pierwsza porcja weszła bez farfocli, jednak jedno spojrzenie na dno butelki uświadamia mnie, że nie obejdzie się bez bonusów. Pieni się solidnie, ale też tak trochę dziurawo. Średnia trwałość, szczątkowy lacing i solidny kożuszek do końca. 

Aromat jest wyraźny i słodziutki. Chmielu tu nie pożałowano, bo do nozdrzy wręcz wbijają się słodkie tropikalne owoce typu mango czy inna papaja. Drugi plan również zdaje się należeć do chmielu, bo znajdują się cytrusy, ale też z tych słodkich i dojrzałych. Mandarynki czy coś. W tle odzywa się trochę sosny i świerku, które dobrze komponują się z owocami, zresztą jak zwykle. Bardzo fajnie

Pierwszy łyk i już czuć fajną gładkość podbijaną niskim nagazowaniem. Ciało średnie, solidna pełnia i słodycz. Piwo jest bardzo soczyste, jak dojrzała pomarańcza wzbogacona jeszcze brzoskwiniową słodyczą i okiełznaną podstawą slodową. Pojawia się też delikatna cierpkość, jakby ten pomarańcz nie było tak do końca obrany ze skórki. Goryczka średnia, dosyć krótka, o przyjemnym owocowo-skórkowym profilu. Przechodzi w wytrawny finisz, gdzie skórka cytryny, trawa i zioła kontrują początkową słodycz. Chyba czuć bardzo subtelne rozgrzewanie, co nijak ma się do stylu, ale pijalności mimo wszystko nie obniża. 

Session jednak jest tu moim zdaniem trochę nie na miejscu. Piwo oczywiście bardzo smaczne, pijalne, zbalansowane, owocowe, ale jednak na tyle mięsiste, że bardziej widzę je jako towarzysza do wieczornego filmu, niż kopa w dupę w trakcie pracy fizycznej. Polecam jako prawilne, smaczniutkie owsiane IPA. Dobra robota.

Ocena: 8/10 


Sprawdź to: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz