niedziela, 17 kwietnia 2016

[Piwoteka] Ucho od śledzia - Recenzja piwa

Uwarzone w browarze Księży Młyn 
Styl: Foreign Extra Stout 
Ekstrakt: 14,0% wag. 
Alkohol: 5,5% obj. 
Goryczka: 50 IBU 
Skład: woda; słody jęczmienne (Pale Ale, czekoladowy, wędzony); płatki owsiane, śledzie świeże, śledzie wędzone; chmiele (Magnum, Fuggles); drożdże S-04 
Data przydatności: 31.07.2016
pasteryzowane 


Strasznie się napaliłem, gdy zapowiedziano to piwo, a nie było mi dane spróbować. Niedawno do sklepów trafiła jednak kolejna warka w rozsądniejszej ilości, więc tym razem nie musiałem za wiele szukać i Ucho samo się znalazło. Mamy tu takiego słabszego FES'a z bardzo nietypowym dodatkiem, a mianowicie polskim sushi w wersji świeżej i wędzonej. Taki rodzimy odpowiednik oyster stoutów. Pomysł nietuzinkowy, do czego łódzka Piwoteka zdążyła nas już przyzwyczaić, jednak znalazł swoich fanów. Ja śledzi trochę się boję, ale raz się żyje. Jakoś to będzie. 

Jakiś czas temu browar zaprezentował firmowe kapsle, lecz tutaj mamy jeszcze golasa. Szkoda. Etykieta jak zwykle śliczna i tym razem nawiązuje do kultowego filmu Vabank. Pełny skład, opis stylu, polecane potrawy, szkło (słoik - szanuję), terefere - jest wszystko. Klasa, moi drodzy.

Pianka niemal brązowa, raczej skromna. Trochę się dziurawi i stabilizuje na chwilę tuż przy tafli, a na słoiczku pozostawia zgrabną koronkę. Piwko natomiast jest ciemnobrunatne, może lekko zmętnione, a gdy już zaparkuje w szkle staje się nieprzejrzyście czarne. Całkiem ładnie.

Z butelki unosił się bardzo fajny aromat dymu i ze słoiczka jest podobnie. W ciemno nie powiedziałbym, że jest tu dodana jakaś rybka i choć na nią liczyłem, to dostałem w zamian bardzo przyjemną wędzonkę, którą zawsze chętnie przytulę. Na drugim planie czarna kawa oraz gorzka czekolada, taka z wysoką zawartością kakao. Jak już trochę sobie posączyłem ten zacny napitek, to postanowiłem mocnej zabełtać szkłem i wtedy dopiero doszła do nozdrzy taka słono-rybna nuta. Ani nie drażni, ani nie sprawia szczególnej przyjemności, ale jest z pewnością ciekawa i wyróżnia to piwo.

Ucho jest nisko nasycone i dosyć wytrawne. Podobnie jak początkowo w aromacie, tak i w smaku nie doszukuję się typowo rybnych nut, ale jest znowu sporo dymu z ognicha. Średnia pełnia, umiarkowana kwaskowość kojarząca się z kawą. Dochodzi znowu gorzka czekolada. Goryczka wyczuwalna, oczywiście nie za wysoka, ale czuć w niej zarówno udział chmielu, jak i ciemnych słodów. Finisz stonowany i długi, zdecydowanie kawowy, uzupełniany nutami palonymi. Bardzo pijalne, a jednocześnie całkiem wyraziste. 

Zapowiadano straszne rzeczy, a wyszedł fajny smoked stout. Śledź zaznaczył swoją obecności chyba tylko w aromacie i zyskiwał na sile w miarę ogrzewania, choć to nie jest moim zdaniem poziom mogący odrzucać. Czy chciałbym więcej? Nie jestem pewien, aczkolwiek niektórym może być mało. Moim zdaniem piwo udowadnia, że nawet najbardziej absurdalny dodatek wykorzystany z głową może zrobić fajną robotę.

Ocena: 7,5/10 


Sprawdź to: 
[Piwoteka] Gabinet Iluzji - Recenzja piwa 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz