wtorek, 30 maja 2017

POTĘŻNY LODZIARZ - wymrażane Wheat Wine


Przeszedł czas na trzecią wymrażankę z browaru Spółdzielczego. Tytułowy Lodziarz to Ice Wheat Wine - nieco mocniejsza wersja świetnego moim zdaniem Kotwicznego. Warto jednak zaznaczyć, że nie modyfikowano w tym przypadku podstawki o tych samych parametrach, a nieco słabszą wersję. Zakładam, że ma to być też forma eksperymentu na zasadzie czym różnią się piwa o podobnych parametrach uzyskanych w inny sposób. Szanuję, ale gdyby tak wymrozić to Kotwiczne 30 Blg...

No nic, i tak będzie grzało. Może nie jest to już piwo na obecną pogodę, ale cóż to za różnica dla nas, piwniczaków? 

Spółdzielczy ponownie zdecydował się na drogą haftowaną etykietę, tym razem w nietuzinkowym kolorze. Prawdziwi mężczyźni nie boją się różu, c'nie? Na froncie pocieszny, zezowaty błazen, którego ładnie zgrano z nazwą wygiętą w uśmiech. Informacji stosunkowo niewiele, no i ten nieszczęsny słód przeniczny... Zdarza się i rozumiem to, choć przy takim piwie i takiej etykiecie boli jednak bardziej. Butelka się zmieniła ze smukłej na ten bardziej przeze mnie ceniony model nowoczesnego bąka. 

Nalewa się to leniwie i bez plusków, co jak najbardziej cieszy oko, bo lubię widzieć ciężar w mocarzach. Barwa miedziana, zamglenie wyraźne i jednolite. Piany niestety brak. 

Piękny, słodki aromat ciasta atakuje od progu. Jasna i biszkoptowa podstawa plus dodatki owocowe - śliwki, rodzynki, daktyle. Są też skojarzenia ze świeżą drożdżówką ze sklepiku pani Zosi (którą zmyśliłem, bo nie kupowałem nigdy drożdżówek), ale jednak ja stawiam na dominację tego maminego ciasta. I to właściwie nie jest ciężkie. Raczej puszyste, zwiewne i świeże. Oczywiście intensywność nie zawodzi aż do końca, a ja z przyjemnością penetruję szkło nosem. 

Nooo, w ustach jest już bardzo ciężkie. Chyba cięższe niż wspomniane wcześniej Kotwiczne, a które też przecież było pod tym względem pozytywnie przytłaczające. Konsystencja miodu, nie ściemniam. Nasycenie idealnie, drobne, niskie i podkreślające gładkość piwa. W smaku słodko i wyklejająco, Lodziarz przytula się do podniebienia. Mniej tu ciasta, a bardzo dużo karmelu, ciągutkiego toffi i skórki od chleba. Są lekkie skojarzenia z Belgią, taka minimalna dubblowa korzenność, co jest mniej spodziewane, ale przyjemne.

Goryczka jest dosyć skromna, nie uderza, ale przy przełykaniu i na finiszu można wyłapać chmielowe muśnięcie, które dzielnie się tu trzyma chleba i miodu. Mimo tego, że całość jest szalenie treściwa, to ostatecznie nie ma tu efektu zamulania i stanowi to całkiem niezłą kontrę. 

Lodziarz jest piwem bardzo dobrym, a ze względu na konsystencję nawet nieco szokującym. Na tę chwilę stawiam go niżej od Kotwicznego ze względu na dosyć wyraźnie odparowujący alkohol (choć też na pewno nieprzytłaczający), więc polecam dać mu jeszcze trochę dojrzeć - może się odpłacić z nawiązką. Poza tym dla mnie bez zarzutu - bawiłem się jak panisko.

Ocena: 8/10

Browarowi dziękuję za przesyłkę i możliwość spróbowania tak ciekawego piwa.

Styl: Ice Wheat Wine
Ekstrakt:
Alkohol: 12,7% obj. 
Składniki: woda; słody pszeniczne i jęczmienne; chmiele; drożdże
Data ważności: 28.02.2018

1 komentarz: