sobota, 20 maja 2017

ATOMOWY MORŚWIN - zwierzak pełen niespodzianek


Cieplutko się zrobiło. Dla mnie nawet za bardzo, ale niedziela i przyszły tydzień zapowiadają się już średnio pod względem pogody, więc grill jednorazówka za 6,99 zł (tańszy od piwa, co za czasy) ląduje w plecaku. W Kauflandzie dokupuję kiełbasę niedźwiedzią i lecę do toruńskiego Parku Miejskiego. Warto wykorzystać okoliczności przyrody i machnąć przy okazji reckę w plenerze, bo ileż można korzystać z deski do krojenia i kartki?

Atomowy Morświn powinien nadać się na tę misję. Woltażowo nie należy co prawda do piw lekkich, ale zapowiada się soczyście, więc trudno odmówić tej poczciwej, szarej mordzie. W składzie obiecujące chmielowe trio z Eureką na czele, a do tego oczywiście modne drożdże Voss Kveik. Browaru Golem też przedstawiać przecież nie trzeba - w zeszłym roku błyszczał regularnie, a i w tym nie spoczął na laurach i co krok częstuje oryginalnymi, porządnie dopieszczonymi piwami.

Opieranie nazwy piwa na popularnej paście o neofitach to miły ukłon browaru w stronę anonimowych twórców internetowych. Grafik odwalił tu dobrą robotę. Sympatyczny morświn na tle eksplozji i chmielowych rakiet (czy coś w tym stylu) to powiew świeżości w ofercie kontraktowca. Papier jak zwykle nie najlepszej jakości, ale też nie można tu zarzucić niechlujności, bo postarano się przy etykietowaniu. Fajny opis, zadowalający skład... Spoczunio. 

Apetyczna barwa typu przybrudzony pomarańcz oraz solidne, jednolite zmętnienie to jak dla mnie plusy w wyglądzie Morświna. Pianka prezentuje się już nieco gorzej, bo ani nie jest specjalnie okazała, ani piękna. Nie utrzymuje się długo. 

W aromacie rzeczywiście atomowo, nie wciskali kitu. Pierwsze co mnie tu atakuje to ananas, który dopiero po chwili pozwala odezwać się reszcie ekipy. Dużo tu słodkich cytrusów, takich mandarynek i pomarańczy, dużo nafty, ale i znajdą się brzoskwinie czy nektarynki. Ciekawostką są dwie nuty, a mianowicie zapowiadany na etykiecie szczypior (całkiem fajnie się tu wkomponował) oraz mięta (podejrzewam, że od któregoś chmielu). Jest więc na bogato, jest mocarnie, a przede wszystkim apetycznie. 

No to siup. W odczuciu jak najbardziej pozytywnie, bo przy średnim ciele jest tu odpowiednio dopasowane nagazowanie i w zasadzie dosyć tu gładko, raczej nikt się tym nie zapcha. Smak przynosi soczystość i koktajl owocowy w postaci tych znanych z aromatu ananasów, cytrusów i nektarynek. Całość tak na umiarkowanie słodko. Podstawa słodowa zgrała się z resztą - jest jasno, zbożowo, nieco chlebowo, ale i nienachalnie. Jest w tym delikatna pikantność przywodząca na myśl świeży, zroszony poranną rosą i blaskiem słońca szczypiorek, a także białe winogrono. 

Fajna goryczka, taka nie za duża, ale zaznaczona i krótka. Na wytrawnym finiszu spotykam skórkę grejpfruta, albedo i specyficzny zielony akcent - mi osobiście skojarzył się z gorzkawą rukolą. Po kilku łykach wyłapuję delikatną cierpkość, która oczywiście tylko wzmaga i tak wielką pijalność. 

Dobra rzecz. Po Atomowym Morświnie, a także niedawnym Naftali, Golem chyba pretenduje do tytułu browaru sezonu wiosna-lato. Jestem szalenie ciekaw kolejnych premier i życzę drużynie, żeby trzymała wysoką formę.

Ocena: 8/10

Styl: Kveik Farmhouse IPA
Ekstrakt: 15,5% wag.
Alkohol: 6,5% obj.
Składniki: woda; słody (pilzneński, pszeniczny, monachijski); chmiele (Eureka, Columbus, Polaris), drożdże Voss Kveik
Najlepiej spożyć przed: 11.2017
pasteryzowane, niefiltrowane

Trochę kulawo, ale koniec końców kiełba wychodzi lepiej niż z elektrycznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz