Ho, ho, ho! Trochę wcześnie na takie powitania, ale Birbant postanowił uruchomić już swojego Mikołajka, więc poczujmy magię świąt. Jako naiwny kawosz łykam wszystkie piwa z tym dodatkiem i kawowy RIS bez problemu znalazł sobie miejsce na blogasku. Sama podstawa piwna wygląda oczywiście obiecująco, a ziarna El Jaguar powinny to wszystko jeszcze dopieścić. Gwatemalska kawa ponoć charakteryzuje się stosunkowo niską kwasowością, przyjemnym balansem i akcentami czekolady, karmelu czy orzechów.
Wychodzi na to, że wszystko jest na miejscu i ładnie się zgra. Obadajmy El JaguaRIS.
Z tego co pamiętam za etykiety Birbanta odpowiada agencja FLOV i w tym wypadku jest to FLOV w najlepszym wydaniu. Jest ślicznie. W tle prosty pattern, na froncie Mikołajek w niecodziennym wydaniu i towarzystwie. Patrzy się na to z przyjemnością i dzieje się tu całkiem sporo. W ogóle dopiero drugiego dnia zauważyłem, że czerwony grubas wygrzewa się w filiżance kawy. A może jest w niej gotowany przez tego kanibala na ramieniu? Ile birgików, tyle interpretacji. Infografika, historyjka, pełny skład i firmowy kapsel.
By nawiązać do świątecznego nastroju postanowiłem wychłeptać piwko z mojego rybnego pokala. W tymże szkle wygląda to zupełnie zadowalająco. Prawilnie ciemna, niemal czarna barwa piwa i ciemnobeżowa piana na tafli. Nie jest obfita, nie trzyma się długo, ale jest taka, wiecie, z godnością - nie syczy i nie znika tuż po nalaniu.
Miło mieć do czynienia z kolejnym kawowym piwem, gdzie dodatku najwyraźniej nie pożałowano. Może i co niektórzy będą wysmradzać, może i jest to łopatologia, ale cóż... Ja po prostu lubię aromat kawy, a ta tutaj dominuje. Dobrze upalona, ciemna, jakościowa. Są i ciemne słody, popiołowość, a może i trochę ognicha. Taka nienachalna wędzonka, super sprawa, choć nie ma tu oczywiście słodów wędzonych. Czekolada niekoniecznie, ale już kakao z puszki da się tu wyhaczyć. Nie można też narzekać na intensywność. Po względem aromatu jest to pełnoprawny RIS z kawą.
Niom niom, jakie to jest miłe. I przyjemne w odczuciu. Gładkość, fajne ciało, mała ilość bąbelków... Rzekłbym, że w sam raz. A w smaku pełnia i moc, o to tu chodzi. El JaguaRIS stoi czterema łapami po słodszej stronie piwa, natomiast wszystkie obecne tu trybiki bardzo elegancko się zazębiają, to jest taka szlachetna i planowana słodyczka, a nie cukier zgrzytający między zębami. Mam szczerą nadzieję, że nadążacie za moim tokiem rozumowania, kochani.
Dużo porządnej, dobrej kawuchy, przy czym nie jest już tak upalona jak w aromacie. Jest w punkt, dla ludzi znaczy się, ale bardzo czysta i smaczna. Zaraz po niej wyróżniłbym czekoladę, mleczną taką, również świetnie zaznaczoną w bukiecie smakowym. W ogóle ta cała słodycz piwa ma taki lekko mleczny profil, co bardzo mi odpowiada. Na dalszym planie coś na kształt ciemnego ciasta orzechowego, co może być po części zasługą egzotycznej arabiki.
Goryczka obecna, choć i nie za duża. Nie jest to agresywne piwo. Mimo wszystko redukuje słodycz i finisz już wypada tak niejednoznacznie, jakby słodka kawa mieszała się z węglem. No i należy też pochwalić ułożenie - Birbant poszedł z duchem czasu i słusznie zrezygnował z dopisku i sugerowanym leżakowaniu. El JaguaRIS to produkt pełnoprawny i nadający się do spożycia.
Muszę przyznać, że obok DR IPA jest to bodajże najlepszy Birbant, jakiego miałem przyjemność spożywać. Jako słodszy RIS wypada bardzo przyjemnie i nienachalnie, a jako piwo z kawą jeszcze lepiej. Klasa. Serdecznie polecam się zaopatrzyć, a autorom winszuję świetnego trunku.
Ocena: 8/10
Browar Birbant
Kontraktor: Browar Zarzecze
Styl: Coffee RIS
Ekstrakt: 24,5% wag.
Alkohol: 10,5% obj.
Składniki: woda; słody jęczmienne (Pale Ale, monachijski, czekoladowy, Cafe Light, Black); chmiel (Magnum); drożdże S-04
Najlepiej spożyć przed: 25.10.2019
pasteryzowane, niefiltrowane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz