niedziela, 26 lutego 2017

2028 Space Odyssey - Raduga podbija kosmos



Ja, Tadeusz Norek, wędrowiec trzeciej kategorii Akademii Międzygalaktycznej Kosmicznego Kapitana, przysięgam:
że zawsze będę służył prawdzie, dobru i pięknu, 
będę miły dla napotkanych w kosmosie zwierzątek i starszych ludzi,
zawsze będę pił mleko i mył zęby po każdym posiłku.
2001: Odyseja Kosmiczna


Trochę się za Radugą stęskniłem, a takie piwo to dobra okazja, żeby do siebie wrócić. 2028 Space Odyssey to jeden z najgrubszych polskich RISów, więc naturalnie nie można go było nie wypatrywać. Dochodzi do tego jeszcze dziesięć miesięcy leżakowania, jak zapisano w Biblii, oraz goryczka osiem na dziesięć. Jeśli faktycznie piwo troszkę mi tam w środku przeora, to będzie to jak najbardziej pożądane. Mocno goryczkowe RISy to jest w sumie coś, w co rodzime rzemiosło dopiero wkracza. My body is ready.

Flaszeczkę zdobi świetnej jakości etykieta z grafiką autorstwa Przemka Kędzierskiego. Klimat jest, bez dwóch zdań, a nawiązanie do filmu Kubricka oczywiście na plus. Jeśli pobawicie się przy niej światłem, zobaczycie zaznaczone na błyszcząco gwiazdozbiory. Czyż nie kochamy takich detali? Jest krótka morska opowieść, którą całkiem zgrabnie połączono z tym stylem. Skład niesprecyzowany, kapsel golas. 

Piana tworzyła się niechętnie, ale w końcu wylazł kożuszek przyzwoitych rozmiarów. Brązowy, soczysty, wymarzony taki... jednak niezbyt trwały. Piwo czarne i nieprzejrzyste. Pięknie brudzi ścianki szkła, które po spłynięciu piwa na chwilę pozostają brązowe. 

No pachnie kosmicznie. Kakao, paloność, muffinki i kawa. Czuć też ciekawy akcent mleczny i można by uwierzyć, że dodano tu laktozy. Najwięcej tu chyba właśnie dobrej, bardzo mocnej kawy z niewielką ilością mleka. Jest i nutka owocowa, być może z utlenienia - śliwka jest tu dobrym skojarzeniem. Wychodzi trochę takiego spieczonego, słodkiego ciasta, a po ogrzaniu gorąca, pitna czekolada. Przyjemnie słodko i intensywnie, bez jakiegokolwiek alkoholu. 

2028 nie jest bardzo gęste, choć z pewnością nie jest wodniste. Po prostu mogłoby być ciut cięższe. Jest za to uroczo gładkie. Moc ekstraktu objawia się w smaku, który modelowo kopie kubki smakowe. Piwo wyraziste, nieprzesłodzone. Jak mocna, złamana niewielkimi ilościami mleka i cukru kawa. Uderzenie małej czarnej jest zbliżone do Crackera, który przecież miał ją w składzie. Po przełknięciu delikatnie rozgrzewa alkohol, co absolutnie nie przeszkadza. Nie jestem pewien, czy da się go jeszcze lepiej ukryć. No i robi się gorzkawo. Akcenty palone zyskują na sile, kakao i popiół oblepiają język i podniebienie, a kawa zmienia się w podwójne espresso. Delikatnie podbija to chmiel. I dzielnie mi to wszystko towarzyszy jeszcze dłuuugo po przełknięciu... Pycha. 

Z każdym łykiem jest lepiej i przy ostatnim przykro było się żegnać. Potężny, dobrze ułożony, niezwykle charakterny Imperial Stout. Raduga poszła na całość. I bardzo dobrze, bo tego w tym stylu szukam.

Ocena: 8,5/10


Kontraktor: PPHU Jamard Marianna Kacprzak
Styl: Russian Imperial Stout
Ekstrakt: 28,0% wag.
Alkohol: 12,5% obj.
Składniki: woda; słód jęczmienny, słód pszeniczny, jęczmień palony; chmiel Magnat; drożdże US-05
Najlepiej spożyć przed: 1.02.2019
pasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz