Styl: Rye Robust Porter
Ekstrakt: 16,0% wag.
Ekstrakt: 16,0% wag.
Alkohol: 6,5% obj.
Goryczka: 50 IBU
Dodatki: łuska kakaowca, płatki dębowe po sherry, sól
Data ważności: kwiecień 2016
Przy okazji fajną nutę odkryłem ^^
W końcu i mnie opętał słynny Dybuk. Debiutanckie i póki co jedyne piwo browaru Golem zostało uwarzone w Gontyńcu (kiedyś moje rejony). Żytni robust porter został przyjęty bardzo ciepło i opinie zebrał zachęcające, toteż grzechem byłoby dłużej się z nim mijać. Nazwa trunku odnosi się do ducha z żydowskiego folkloru, który to błąka się po świecie i nawiedza ludzi, a wykopać go może jedynie rabin przy pomocy egzorcyzmów. Browar ma na siebie pomysł, trzeba to przyznać. Mel Gibson raczej by się nie skusił, ale ja się przełamałem.
Etykieta zaprojektowana została przez niezależnego artystę WickedPig i wspominałem już o niej w moim pierwszym tekście okołopiwnym. Graficznie prezentuje się całkiem ciekawie i odpowiada mi ta stylistyka. Mam dziwne skojarzenia z Muminkami, ale nieważne, nie słuchajcie mnie. Ten okrągły krój ety ma w sobie coś taniego, jednak ma też swój urok i pozostałbym przy nim. Krawatka z logiem browaru, niezły papier, nic się nie zagina, nie odkleja. Jest opis piwa, choć mało finezyjny i nie odnosi się w żaden sposób do nazwy. Skład kompletny. Całkiem fajnie.
Dybuk jest czarny jak asfalt i w sumie nic przez niego nie widać. Piana obfita, jasnobeżowa. Na górze zbudowana ze średnich oczek, ale budzi podziw trwałością i gęstością. Nieźle koronkuje. Elegancja, Panie.
Aromat jest zaskakująco intensywny (z czasem się ulatnia, ale nieznacznie) i zdecydowanie fajniutki. Orkiestrą dyryguje tu mleczna czekolada, a zaraz za nią mamy akcenty palone i kawkę zbożową. Można się też doszukać nutek ciemnego pieczywa czy innego pumpernikla. Dopiero po zamieszaniu wychodzi trochę dębiny, która oczywiście fajnie tu pasuje, choć nie powiedziałbym, że to po sherry. Całość dosyć słodka, bardzo zachęcająca.
Pierwszy łyk. Nasycenie bliskie zeru i trochę go brakuje. Wynagradza to jednak fantastyczna, żytnia oleistości - nie pożałowali, jest co gryźć! W trakcie picia piwo wydaje się zdecydowanie cięższe, niż wskazują parametry. I bardzo dobrze. Niezła pełnia, trochę słodyczy, dosyć wyraźna kwaskowość kojarząca się z kawą. Czekolada zyskuje tu bardziej kakaowy, gorzkawy charakter. W tle znowu ten pumpernikiel, dobra rzecz. No i jest nutka dębiny, która jakby nie chciała się nam ujawnić sama. Goryczka wyczuwalna, średnia, o charakterze kawowo-palonym. Przechodzi w wytrawny, wyraźny i dosyć długi finisz. Może wtedy wychodzi dosłownie muśnięcie tej soli, jednak nie jest ona tu wcale potrzebna. Chciałoby się poczuć to sherry, choć w obecnej formie jest bardzo dobrze.
Jestem pod wrażeniem, bo trudno o lepszy debiut. Tak trzymać, Golemy!
Ocena: 8,4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz