wtorek, 25 lipca 2017

AMAPEA - nie butelka, a chęć szczera...


Take rzeczy mi wpadły w łapy w trakcie ostatnie wizyty w Bydgoszczu. Nie było to nawet tak drogie, jak by się wydawało, bo równa dyszka. Pełna flaszka w cenie pustej. Byłem zmuszony poszukać jakiegoś info o tym trunku poza etykietą i z RateBeera wiem, że tajemnicza Amapea to po prostu nawiązanie do pseudonimu Pana Andrzeja Pietrzyka - piwowara domowego, którego Probus zaprosił do współpracy. Samo piwo to z kolei Old Ale podkręcone płatkami z dębowej beczki po sherry oloroso. Czyli tej, która wzniosła nie tak dawno poczciwego Imperatora Bałtyckiego na nowy level.

Opakowanie było oczywiście jednym z czynników, które zachęciły mnie do zakupu. Póki co w tych makaroniarskich flaszeczkach lądowały ciekawe rzeczy, więc... O samym piwie nie znajdziecie tu jednak praktycznie nic poza stylem, procentami i że to lymyted edyszyn. Etykietka fikuśna i błyszcząca, wygląda poważnie, choć nie wiem co przedstawia. Kapsel czarny, ale o większej średnicy niż te pospolite. Byłby z tego ładny prezent. 

Amapea po przelaniu ma barwę brązu z domieszką rubinu i wydaje się względnie klarowna. Tworzy się tu całkiem spora piana w kolorze kremowym. Trochę syczy, nie jest może piękna, jednak nie znika całkowicie i to się chwali. 

Nie jest to piwo jakoś szczególnie buchające aromatami, choć też skłamałbym pisząc, że czuć je słabo. Na pewno słodko, na pewno słodowo. Sporo karmelu, toffi i miodu. Wyłapuję też melasę i rodzyny, co już stanowi całkiem przyjemny zestaw. Co do dodatku płatków, to może wychodzą w postaci wanilii, którą faktycznie da się poczuć w tle. Jakiegoś bezpośredniego uderzenia tego drewna jednak nie czuję, więc nie pomylicie tego z piwa BA. No ale przyjemnie jest i całość zaliczam na plus. 

Jeśli chodzi o doznania gębowe, to na wstępie minus na zbyt wysokie nagazowanie, bo piwo pęcznieje i podszczypuje. Psuje to jednocześnie odczucie ewentualnej gładkości czy aksamitności, której w takim trunku już bym oczekiwał. Średnie ciało, nawet nieco powyżej, więc ogólnie ekstrakt już czuć. 

Smakowo natomiast jest... tak se. Słodko, ale i nie do przesady. Melasa, ciemne pieczywo, karmel, muśnięcie dębiny i znowu karmel. To pieczywo, tościk taki, jednak się nasila i mam pewne skojarzenia z przyzwoitym koźlakiem. Piwo ułożone, nic nie podgryza przy przełykaniu, a całość wchodzi w gardło zupełnie swobodnie. Goryczka się nie wychyla. Posmak natomiast wytrawny, cierpki, kwaskowy... Dziwny jakiś. Nie wykrzywia pyska, jednak już bym wolał, żeby stanowił choćby przedłużenie początkowej słodyczy i skleił lekko usteczka. W obecnej postaci pasuje do całości jak kwiatek do kożucha. 

Trochę szkoda tych butelek na przeciętniaka. Trudno, stało się. Nie jest to złe ani wadliwe, nie jest też zachwycające. Widziałbym je może trochę inaczej, tyle. Weszło jednak bez problemów i dychę jeszcze przeboleję, ale na pewno nie powtórzę i myślę, że można za to kupić coś fajniejszego.

Ocena: 6/10

Browar Probus
Styl: Old Ale Oak Aged 
Ekstrakt: 17,8% wag.
Alkohol: 7,2% obj. 
Najlepiej spożyć przed: 6.09.2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz