piątek, 19 maja 2017

Imperator Bałtycki Sherry Oloroso BA - Pinta znowu to robi


Myślałem, że już nie będzie mi dane spróbować Imperatora w nowej odsłonie, ale jednak warto było zboczyć z regularnej trasy i zajrzeć do przewijającego się co jakiś czas na blogu legendarnego bydgoskiego Leclerca. Pionierzy z Pinty po raz pierwszy na taką skalę poszli w beczki (poprzednie barrel ejdże nie trafiły do butelek), a jednocześnie jest to piwo z największym potencjałem. 

Dobrze wszystkim znany Imperator Bałtycki sam w sobie jest znakomitym i ciekawym porterem bałtyckim. Tej warce pozwolono dojrzewać 4 miesiące, a następnie przelano ją do świeżych beczuszek po intrygującej Sherry Oloroso, gdzie spędziło podobny czas. Sherry to hiszpańskie wino z mocniejszym kopnięciem, które w tej odmianie zostaje konkretnie utlenione i w efekcie (przynajmniej teoretycznie) wzbogaca się jego smak. 

W kwestii opakowania zdecydowanie się postarano. Skorzystano z popularnego ostatnio kartonika, co nie jest chyba zbyt drogą zabawką, a póki co świetnie wyróżnia dany produkt. Butelka dobrze znana i powszechnie lubiana. Co prawda przy takiej premierze można się pokusić o jakieś fikuśne bajery, korki czy malowaną etykietę, ale zamiast tego dostajemy produkt w miarę przystępny cenowo (20 zł z hakiem). Nie zapominajmy, że np. w Brokreacji kartonik już usprawiedliwia pięć dyszek za piwo, także szacun dla pionierów. 

Fajnie, że całość utrzymano w czarno białej stylistyce, która jak dla mnie wygląda nader szlachetnie. Tematycznie klasyka - morze, sztorm, statki, koło sterowe, beczki... W kwestii merytorycznej jak zawsze najwyższy, pintowski poziom.

Beczkowe molestowanie nie zaszkodziło pięknej pianie, którą chyba zawsze mógł się chwalić Imperator. Beżowa, zbita, obfita, dobrze zbudowana i częstująca oczy przyzwoitym krążkowaniem. Piwo w kolorze porterowym - ciemny brąz, w szkle nieprzejrzysty. 

Już z flachy pachnie ślicznie. Pierwsze skojarzenia to mocno postarzony porter bałtycki, bo dominują tu słodkie akcenty śliwek w czekoladzie i miodu. Po przelaniu i napowietrzenie coś się tu jednak zmienia i robi naprawdę ciekawie. Właściwie nie przypominam sobie piwa o jakoś mocno zbliżonym bukiecie. Jest tu jeszcze zarówno sroga ilość suchego drewna, jak i wanilia. To drewno budzi jednocześnie pewne skojarzenia z suszonymi orzechami włoskimi, zwłaszcza z taką wyschniętą skorupką. Miałem napisać, że jest słodko, ale zmieniam zdanie - beczka zrobiła swoje i to szlachetne, przesiąknięte dobrym alkoholem drewno prowadzi w zestawieniu. Aromat nie traci na sile aż do końca (a nawet po opróżnieniu szkła) i wracam tu z nosem z wielką satysfakcją. 

Uciekły mi w pianę prawie wszystkie bąble, ale jak widzicie nie pieściłem się zbytnio przy nalewaniu. Nie szkodzi, bo ciała tu nie brakuje i płaskość dobrze się czuje w tym towarzystwie, a piwko jest szalenie wygodne w odczuciu. Pełne to to, wyraziste, konkretne, a jednocześnie tak szlachetne i eleganckie... W smaku umiarkowana słodycz - taka ciemna czekolada z toffi, ale w towarzystwie dębiny, tanin i gorzkawych orzechów w skórkach. Charakterystyczne tropiki początkowo w ogóle mi umknęły, jednak po niewielkim ogrzaniu czuć w tym wszystkim taki cienki plasterek pomarańczy. 

Na końcu wcale nie jest gorzej. Goryczka uderzająca, mocna, choć już zdecydowanie mniej chmielowa niż w wersji klasycznej Imperatora. Cytrusy ustąpiły tu sporo miejsca akcentom palonym, popiołowym, i takiemu prawdziwemu, męskiemu kakao. I to się trzyma pyska długo, w bardzo przyjemny sposób oblepiając podniebienie i język. Jeszcze wychodzi po chwili ziemistość, jeszcze wraca ta dębina połechtać język ostatni raz... Bomba.

Piwo jest pięknie wyleżakowane, bardzo bogate i ciekawe. Do tego dosyć wyrachowane, moim zdaniem nieco trudniejsze w odbiorze niż i tak charakterna wersja podstawowa. Wyraźne taniny, drewno i ta mocarna goryczka mi osobiście jednak bardzo przypadły do gustu. To chyba póki co najlepszy polski kraft, jaki miałem przyjemność próbować w tym roku. Dwie dyszki z hakiem to bardzo uczciwa cena, a samo piwo powinno jeszcze gdzieniegdzie stać na półkach. Nawet się nie zastanawiajcie.

Brawo Pinta. Który to już raz?

Ocena: 9,0/10


Kontraktor: Browar Na Jurze
Styl: Imperial Baltic Porter finished in Spanish Sherry Oloroso Cascs
Ekstrakt: 24,7% wag.
Alkohol: 9,1% obj. 
Składniki: woda; słody jęczmienne Weyermann (pilzneński, monachijski typ I, jęczmienny diastatyczny, wiedeński, Caramunich typ III, Caraaroma, Carafa Special Typ I); cukier; chmiele (Amarillo, Ahtanum, Centennial, El Dorado, Mosaic, Zeus); drożdże Saflager W34/70
Najlepiej spożyć przed: 30.03.2019
pasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz