środa, 28 czerwca 2017

PIWNE PASTY, które znać powinieneś - część pierwsza


Wrzucam to troszkę na zasadzie gównowpisu, bo jednak podzielę się raczej pracą innych, w większości anonimowych twórców. Uznałem jednak, że skoro pojawiło się już trochę past związanych z kraftem (tudzież piwem ogólnie), to warto zebrać je do kupy. Część jest autorska, część bazuje na innych popularnych historiach, które od dawna krążą w sieci. Część to komentarze zupełnie na serio, które po prostu wyszły jakoś tak niepoważnie i skończyły jako copypasty. Nic z tego nie jest moje. Mam nadzieję, że znajdziecie tu coś, czego wcześniej nie czytaliście. 

Za pomoc w skompletowaniu tych rozmaitych historii dziękuję członkom facebookowej grupy Wolny Browar - serdecznie polecam tam zajrzeć, jeśli w świecie piwa szukacie też śmieszków. 

W planach mam dwa wpisy po pięć past, ale można oczywiście skompletować coś na trzecią odsłonę. Macie propozycje, to piszcie w komentarzach.

Miłej lektury, kochani! 


Pasta o neofitach

Wkurwiają mnie już tacy piwosze-neofici, co to kurwa całe życie walili harnasie za 1,99 i inne tatry, a teraz nagle koneserzy piw kraftowych.
Pół biedy, jak ustawiasz się na piwo w plenerze. Teraz każdy monopolowy musi mieć w lodówkach jakieś ciachany palone, kormorany niskosłodzone i inne żywe bezglutenowe, nabierze sobie taki 6 różnych do siatki i zadowolony nie truje dupy. Ale nie daj boże kup sobie piwo jakiegoś większego browaru. Nie mówię to o obiektywnie hujowych harnasiach, żubrach czy innych tyskich, ale normalnych piwkach typu perła czy Łomża, co to przyjemnie obalić latem bez kontemplacji bukietu smakowego. Zaraz się zaczyna:
- hurrr durrr co ty pijesz, koncernowe siki, jebie tekturo, za tyle samo mogłeś mieć ekokraftowy CIEMNY PRZENICZNY LAGER PILS PALONY JASNY PEŁNY z BROWARU KOCZKODAN, mmm, pacz jakie to dobre, wyliżem jeszcze butelke po wypicu!!!!!!!
Nieważne, że 5 lat temu sami spuszczali się nad „perło export”, bo okazało się, że istnieje poniżej 4 zł coś nie jebie żółcią jak harnaś i nie chce się rzygać wypiciu 7.
Prawdziwa jazda zaczyna się przy próbie ustawienia w jakiejś knajpie. Lokale z wyborem mniejszym niż 15 gatunków piw kratowych albo belgijskich czy niemieckich odpadają. Rzut oka na kartę wystarczy, i już trzoda:
- o, nie ma południowosakosńskiego stouta 16894 IPA uberchmielone 69 IBU z browaru Himmler, wychodzimy, co mie tu jakimś guwnem pizner urkłel chco otruć! 
Koniec końców po sprawdzeniu wszystkich lokali z jedzeniem lądujesz w jakimś speluno pubie z gównomuzyką i wyborem 10 0000 piw o zjebanych nazwach typu „atomowy morświn”, „natarcie pszenicy” albo o nazwach na zasadzie „w chuj długa nazwa procesu technologicznego+nazwa wioski, z której jest browar”
-pacz, to je zajebisty lokal, to je wybór, mmm, ukraińskie piwo pszeniczne środkowej fermentacji wysokohmielone palone otwartej ekstaktacji w niedomknietej kadzi browaru Jabolon, w schłodzonym kuflu, tak jak mówił Kopyr na blogu, boże, jakie to dobre, mmm…
I żłopie tą zupę o konsystencji gunwa, co to do niczego nie podobna. To tyle żali na dziś, gorzej jak spotka się dwóch takich januszy koneserów piwa i pierdolo całe spotkanie, ale to już temat na inną opowieć, jak chcecie, to napisze…


Pasta o miłośnikach goryczki (przeróbka pasty o pikantnym jedzeniu)

JA PIERDOLE JAK MNIE WKURWIAJĄ TAKIE CIOTY, NO KURWA. O JAKI JA JESTEM WIELCE HARDKOROWY PIWOSZ NAJBARDZIEJ GORZYCZKOWE NA SWIECIE OO JAKI DOBRY KRAFROWY BOHEMIAN, PODKREŚLAM BOHEMIAN PILSNER. ALBO "OO KUPIE SOBIE PIWKO, ALE NIE JAKIEŚ SMACZNE, MUSZA BYĆ GORZKIE W CHUJ, JESTEM LEPSZY BO PIJE CHUJOWE PIWO A WY CO NADAL LECH CZY TYSKIE? JA CHLEJE KRAFTWERK ACID RAIN, SMAKUJE JAK OCET Z GÓWNEM I CHMIELEM, ALE PIJĘ, NIEBO W GĘBIE, GDYBY BYŁO CIUT BARDZIEJ GORZKIE TO WYJEBAŁBYM STAREGO WE WSZYSTKIE DZIURY TAKI BYŁBYM PODNIECONY, ZROBIŁBYM JESZCZE TEMAT ŻE GORYCZKOWE I IBU I EKSTRAKT. ROZUMIEM KUPIĆ JAKIEŚ LEPSZE PIWKO, ALE ZABIJAĆ CAŁY SMAK PIWA DLA WĄTPLIWEJ PRZYJEMNOŚCI PICIA TAKIEGO GORZKIEGO GÓWNA? KSZTUSISZ SIE, PRZEŁYKASZ, MASZ ZGAGĘ I GAZY. MOŻNA O PORÓWNAĆ Z ROZKOSZĄ PODCZAS DŁAWIENIA SIĘ CHUJEM. PRAWDZIWE JEBANE SZOŁ ZACZYNA SIĘ KIEDY TAKI TWARDZIEL MOŻE SIĘ WYKAZAĆ, JAKIEŚ WYKOPIWO CZY U SIEBIE W DOMU. CO TAM MATI PIJEMY JAKIES PIWKO, DLA MNIE OSMOLONA KUŚKA LUCYFERA, 100000 IBU, PĘDZONE PRZEZ CZEŚKA Z KOMPRACHCIC W STODÓŁCE ZA OBORĄ, HEHE COŚ NIE GORZKIE, JA TO NIE WIEM JAK WY MOŻECIE PIĆ TAKIE MDŁE SIECIÓWKI xD CO TAM CHCESZ SPRÓBOWAĆ SEBA? TYLKO MASZ POPIJ MLEKIE BO JEST TAK CHUJOWE I GORZKIE ŻE SIĘ SAMEGO NIE DA PIĆ XD A TERAZ ZW NA MOMENCIK BO MUSZE SIE WYRZYGAĆ MOIM MEGA GORZKIM RZYGIEM, AHH NIE MA TO JAK BRUTALNE PIECZENIE PRZEŁYKU I WALENIE KONIA DO CHMIELU.


Riposta piwnego blogera

A mnie wkurwiasz już troszkę ty. Nie wiem dlaczego ale wiedziałem, że to twoją małpią mordę zobaczę w pierwszym komentarzu. Typowy internetowy krytyk, który sam nic nie robi ale dookoła wszystkich z błotem miesza. Ja neofita? A ty co lamusie Bube Extreme z cycka matki ssałeś? Nie podobają ci się teksty to nie czytaj nikt Ci nie każe. Kurwa ekspert z facebooka się znalazł. Jakoś w prasie specjalistycznej twoich artykułów nie widuje. Dlatego wypierdalaj na drzewo z którego spadłeś i wracaj do swoich ulubionych zajęć czyli wpierdalania bobów z dupy. Aha i jeszcze jedno... Gdybym Cię mógł prosić o nie komentowanie już moich wpisów. Dziękuję i dobranoc.


Recenzja Westwalena 12

Westwalen 12. Wysmienity quardupel. W zapachu lekko kwas, ale w smaku mocno wyczuwalne dojrzale winogrona, grejpfrut, mocne belgijskie chmiele, jednak nadal na 2gim miejscu. Benedictus 12 Abt bardziej mi podeszlo 


Pasta o spotkaniu z Kopyrem

Nie uwierzycie, co się wczoraj odjebało. Już miałem spędzić piątkowy wieczór jak typowy nerd, grając z ziomkami z licbazy w csa. Nawet kupiłem sobie energola, żeby lepiej hedy rozdawać, posprzątałem biurko, żeby myszka nie wariowała, postawiłem serwer na TSie. Wtem zadzwonił do mnie mój kolega z ławki z podstawówki Mati, z którym zerwał mi się kontakt w okolicach gimazjum, bo nie za bardzo było o czym gadać. 
- Ty ziomek - mówi - może wpadniesz na grilla, hehe, robimy u znajomej. Możemy po ciebie wyjechać furą, jak jesteś na chacie, bo akurat jesteśmy w pobliżu. 
Chwile się zastanowiłem i doszedłem do wniosku, że może czas na jakąś odmianę, żeby móc na koniec wakacji powiedzieć braci studenckiej, że sie jednak coś wiecej robiło poza gniciem przed kompem i pierdzeniem w krzesło obrotowe. W chwile później już siedziałem w samochodzie, jadąc na grilla do Oborników Śląskich z trzema niezbyt rozgarnietymi ziomkami z podbazy. Mati prowadził, bo był jako jedyny sposród nich trzeźwy, cała reszta rozpoczęła zachlewanie się leszkami i żywcami już w trakcie podróży. 
Staneliśmy koło kwadratowego domu na wsi, Mati zaparkował pokracznie na podjeździe i wyszliśmy. Gospodarzem imprezy była Mariola, średniej urody loszka 4/10 z diastemą w żółtej koszulce z jakąś rybą. Bibeczka była już mniej więcej w połowie, bo po trawie walały się puste puszki po argusach, kasztelanach, folie z czteropaków i parę butelek po jakichś niedopitych dziwnych browcach zagranicznych całych w kurzu jakby je ktoś trzymał w piwnicy. Otworzyłem sobie piwo, usiadłem na werandzie i zacząlem gadać z przypadkowymi ludźmi. Po jakiejś godzinie, kiedy już miały być kiełbaski, usłyszałem, jak ktoś nieszczególnie wprawnie operując pedałem gazu, podjeżdża pod garaż z przodu domu, rzucając kurwami - najprawdopodobniej Mati krzywo stanął swoją Micrą i uniemożliwił schowanie samochodu gospodarzowi. Mariola do tej pory zaaferowana grillowaniem kiełbasy podniosła głowę z przerażeniem. 
- O kurwa - wycharczała - to mój ojciec. Pojechał na pogrzeb swojego przyjaciela Simona Martina z browaru Call me Simon i miał wrócić jutro wieczórem. Musicie stąd uciekać, bo was za to zapierdoli - powiedziała, wskazując na leżące w trawie zakurzone butelki. 
Nim sens tych słów do mnie dotarł - moim oczom ukazała się wielka, nabrzmiała krwią, stężała w paroksyzmie ogromnego szału twarz Tomasza Kopyry z piwnego bloga blog.kopyra.com, który od razu dopadł do mnie, bo byłem najbliżej ze wszystkich gości, chwycił mnie za chabety i JEB-JEB-JEB, trzy razy z plaskuna dał po mordzie i o własne nogi się wypierdoliłem na podłogę tarasową. Stanął nade mną z tulipanem po butelce w ręce: 
- MÓW GNOJU OSTATNIE SŁOWA BO TERAZ CIĘ KURWA ZABIJĘ, ROZUMIESZ CHUJU? MYŚLISZ, ŻE BEDZIESZ MI PIWO Z PIWNICZKI SPIJAŁ, TY JEBANY GÓWNOŻŁOPIE? TO SIE GRUBO KURWA MYLISZ. 
Podbiegł do płotu, wyrwał z niego szarą sztachetę jednym szarpnięciem, odwrócił się do mnie, mierząc mnie wzrokiem i w jednym susie zaatakował. 
- JA CI KURWA ZARAZ DAM. 
Zamarł na chwilę z kawałkiem płotu nad głową, patrząc na puszkę, która wypadła mi z ręki. 
- KURWA, ŻYWCA PIJE, PEDAŁ JEBANY. 
Po czym zaczął napierdalać na oślep sztachetą, ignorując moje rozpaczliwe wycie, a kiedy ta złamała mu się w rękach podbiegł do grilla, gołymi rękami wyjął żarzące się brykiety i wyszedł na podjazd przed dom, rzucając nimi do gości, którzy uciekali w popłochu. Mariola gdzieś zniknęła, najpewniej zamknęła się w piwnicy. 
Korzystając z okazji szybko wczołgałem się pod stół w kuchni. Po jakichś piętnastu minutach do pomieszczenia wrócił Tomek Kopyra, kołysząc poparzonymi dłońmi jak wiatrak. Podszedł do lodówki, wyjął z niej piwo. Nie minęła minuta, a przed stołem, pod którym siedziałem ustawił kamerę na statywie, wypłukał kieliszek, włączył nagrywanie i usłyszałem charakterystyczne: 
- CZEŚĆ, TUTAJ TOMEK KOPYRA Z BLOGU BLOG.KOPYRA.COM


Część drugą znajdziecie tutaj. Zapraszam!

1 komentarz: