piątek, 23 czerwca 2017

ICEK & ICEK - o dwóch takich, co skradli mi serce


Kolejne facebookowe głosowanie za nami. Na pierwszy ogień idą dwa Icki. Muszę przyznać, że gdzieś mi umknęły zapowiedzi tej kooperacji, a przecie Piwoteka i Golem to bardzo cenieni przeze mnie kontraktowcy. No chyba jest się czym chwalić? 

Na papierze wygląda to oczywiście co najmniej fajnie i nie dziwi mnie wasz wybór. Icek & Icek to imperialne IPA z dodatkiem derenia. Tenże dereń to krzew dający charakterystyczne owoce i zakładam, że to właśnie one trafiły do piwa. Jakby co, do wyboru były jeszcze kwiaty, ale nie sądzę. Oczywiście nie miałem z tymi owocami styczność, a przynajmniej nie świadomie. Według opisów są soczyste i na tyle kwaśne, że nie nadają się do wtranżalania na świeżo. Robi się z nich jednak rozmaite przetwory, jak i zdrowotną naleweczkę.

Na etykiecie całkiem sensownie połączono style obu browarów i uniknięto zbędnego kombinowania. Jest przejrzyście, jest fabuła i ciekawostka historyczna. Papier nienajlepszy i miejscami uszkodzony, no i brakuje rozwiniętego składu. Jak to w maluchach z Czarnkowa. Ogólnie może być, a bączki oczywiście lubimy, bo to flaszki dla koneserów i ludzi z klasą. 

Sam trunek wygląda nowocześnie, już tak wormhole'owato. Złocista barwa (jaśniejsza niż na fotkach), jak na styl naprawdę jasna. Zmętnienie też na miejscu, równomierne i apetyczne. Piana biała, średnia i może nie jakoś szczególnie zbita, ale zupełnie przyzwoita i nie trzeba się pocić przy aparacie, żeby to piwo wyszło zachęcająco. 

Pod względem aromatu Icek & Icek jest dosyć masakrujący. Słodycz, świeżość i soczystość. Dojrzałe tropiki, mango, nektarynki, mandarynki, krwawiące iglaki. Jedno z najlepiej pachnących polskich piw w stylu, nie przeginam. No jest bardzo zachęcająco. Po chwili trochę jasnych słodów, zboża, delikatny biszkopt. A z czasem też trochę kwiatów, być może estrowych - wypada to również przyjemnie. 

Smak dostarcza. Choć jest to dosyć słodkie IIPA, to słody bardzo zgrabnie zazębiają się z potężną dawką soczystych owoców i żywicy. Przez to wszystko przemyka też stonowana cierpkość, która pasuje do całości jak Norek do Krawczyka i dodaje tu rześkości. Może to i ten dereń? Średnie ciało, odpowiednie nagazowanie. 

Goryczki doszukiwać się nie muszę - jest konkretna i długa, a przy tym szlachetna. Zero łodygi, raczej skórka grejpfruta. Jak dla mnie robi wrażenie, choć dzieci mogą się krzywić. 

Skłamałbym pisząc, że pije się to szybko i całość wydaje się lżejsza, niż jest w rzeczywistości. Jest tu coś z takiej nalewki chmielowej i piwo jeszcze lepiej smakowałoby zimą. Jak dla mnie to wciąż klasyczne Imperial IPA, tylko w dobrym wydaniu - ujarzmiona strona słodowa i mocna, szlachetna goryczka. Z całym szacunkiem, ale najpopularniejsi polscy reprezentanci stylu jednak tego nie mają. Sięgam od czasu do czasu i coraz mniej chce mi się wracać.

Ocena: 8/10

Kontraktor: Browar Czarnków
Styl: Imperial IPA 
Ekstrakt: 18,0% wag.
Alkohol: 7,7% obj.
Zawiera: słód jęczmienny, słód pszeniczny, płatki owsiane
Najlepiej spożyć przed: 30.11.2017 
niepasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz