Kontynuacja śmiałej serii Fortuny. Która to już odsłona? Czwarta? Sosnowe APA było OK, klonowy Milk Stout też mi smakował, a dymionego Brown Ale'a niestety nie piłem. Póki co prezentuje się to chyba jednak lepiej niż choćby konkurencyjne Po Godzinach, więc sięgam po kolejne premiery z pewną dozą nadziei.
Ostatnio wyczarowano sesyjne IPA. Pierwszym wabikiem jest tu żyto w zasypie. Wiadomo, robi fajną robotę. Drugim jest chmiel Izabella - reaktywowana polska odmiana tej sympatycznej roślinki. Trudno mi sprecyzować czym konkretnie się charakteryzuje, ale z opisów wynika, że będzie owocowo. Trochę szkoda, że nie zdecydowano się na single hopa, więc może doczekamy się takowych od rzemieślników.
Buteleczka prezentuje się przyjaźnie. Jak zwykle pstrokato, z bardzo ładną grafiką Karola Banacha na froncie. Nadal nie pokuszono się o powiększenie jej, ale nawet w obecnej formie robi bardzo fajny klimat. Opis piwa krótki, sympatyczny, z ikrą. Sporo danych, pełny skład i uroczy kapsel dedykowany serii.
Mimo mydlanej, dziurawiącej się, choć obfitej piany, piwo całkiem nieźle wygląda w firmowym pokalu. Jest koronka na ściankach, a sam trunek cieszy oczy złocistą i lekko zamglona barwa. Wewnątrz można podziwiać żwawo pracujące bąbelki, co nie rzuca mi się w oczy zbyt często.
Nowy Miłosław raczy moje nozdrza solidną dawką słodyczy. I nie mam tu na myśli wyłącznie akcentów słodowych, choć te wyraźnie zaznaczyły swoją obecność. Obok jasnego ciasta i świeżych bułeczek ze skromnego sklepiku przeklinającej supermarkety Pani Zosi, da się tu znaleźć miód wielokwiatowy i owoce pracy prawdopodobnie Izabelli w postaci przede wszystkim słodkich, dojrzałych gruszek. Takich naprawdę konkretnie soczystych, obranych ze skórki i czekających na talerzu. Pojawia się i lekki cytrus a'la skórka pomarańczy. Jest całkiem pozytywnie.
Żyta tu nie pożałowano, co trochę mnie zaskakuje. Oleistość da się wyczuć bez problemu, a piwo jest przyjemnie mięsiste w odczuciu. W smaku jednak raczej półpełne i umiarkowanie słodkie. Postawiono na równowagę i chmiel chętnie oddaje miejsce słodom. Mniej tu gruszek, a więcej mandarynek z takim delikatnie ziołowym akcentem. To przeplata się ze zbożem i jasnym pieczywem. Na szczęście nie ma tu śladu karmelu.
Goryczka niby jest obecna, ale niestety słabo zaznaczona. 42 IBU przy tych gabarytach powinno głośniej się odzywać. Finisz stonowany, przyjemnie wytrawny. Trochę albedo cytrusów przyprawionego świeżymi ziołami. Fajne.
Żytnie Session IPA to dla mnie produkt zadowalający. Myślę, że nieco przewyższa udane moim zdaniem Sosnowe APA. Nie zalepia, jest fajne w odczuciu, lekko się pije i pokazuje w jakiś tam sposób potencjał polskiego chmielu. Cenowo też stoi uczciwie.
Więcej właściwie nie oczekiwałem od Fortuny. Smakowało.
Ocena: 7/10
Browar Fortuna
Styl: Żytnie Session IPA
Ekstrakt: 11,5% wag.
Alkohol: 4,7% obj.
Goryczka: 42 IBU
Składniki: woda; słody jęczmienne (pilzneński, karmelowy jasny), słód żytni; chmiele aromatyczne (Marynka, Sybilla, Izabella), chmiel goryczkowy (Magnum); drożdże US-05
Najlepiej spożyć przed: 5.04.2018
pasteryzowane
lubie takie trunki
OdpowiedzUsuń