wtorek, 30 października 2018

Hebe z browaru Olimp


Ciekawy cymesik na koniec miesiąca. Weteran Olimp kontynuuje swoje eksperymenty i mam tu piwo, które więcej przejść chyba po prostu nie mogło. O ile soki owocowe i kawa są dziś powszechnymi dodatkami w krafcie, to raczej nie występują w składzie razem. Dodajcie sobie do tego zakwaszanie bakteriami, fermentację brettami, proces wymrażania i dojrzewanie w beczce po łychach (Jack Daniel's i Heaven Hills). Niejednemu pewnie już drygnął. Mi z pewnością. 

Oto Hebe - mitologiczna bogini młodości, urody i wdzięku. Z jednej strony piwo zakręcone jak ruski termos, z drugiej wzbudzające raczej niewielkie emocje biorąc pod uwagę, że pojawiło się już jakiś czas temu. Tak czy inaczej, ktoś tu się solidnie napracował i jestem bardzo ciekaw jak to wszystko się tu zazębia. 


Hebe 


Elegancka i przyjemnie ciężka buteleczka 330 ml pięknie komponuje się z czarną etykietą i srebrnymi akcentami. Jest też obecny gumowy lak, ten przyjemniejszy użytkownikowi. Co do obecnej treści, to brakuje mi jedynie informacji o wykorzystanych beczkach i musiałem się tu ratować opisami w sieci. No hello, to są ważne sprawy. 

Ciemnorubinowa, nieco przygaszona barwa, widoczne zamglenie i szczątkowa, nietrwała piana... Niezbyt to może piękne, ale też trudno oczekiwać więcej. 

W aromacie się dzieje. Jeśli miałbym wybrać tutejszego wodza, to zdecydowanie stawiam na owoce - czarna porzeczka, i to taka dojrzała, niepozbawiona słodyczy. Bardzo soczyste to jest w odbiorze. Drugi plan pozostawał co prawda bardzo stonowany, ale też ze wzrostem temperatury kapitalnie to rozkwita: wzrasta ogólna intensywność, pojawiają się piękne i szlachetne akcenty rustykalne i skórzane, a do tego wszystkiego ładnie wpleciona łycha - nie jakaś wanilia, nie kokosy, a własnie whisky w takim ogólnym rozumowaniu. 

Jeśli chodzi o ogólne odczucie, to zachodzi tu fajne zjawisko - piwo jest kwaśne, dosyć wytrawne, a jednocześnie da się tu odczuć trochę ciała. Tak więc wymrażanie nie poszło na marne. Bąbelków się tu nie pozbyto i są to ilościowo stany średnio-niskie, moim zdaniem odpowiednie. 

Wróćmy jednak do smaku, bo rzecz jest intrygująca. Nie jest to kwach intensywny, nie jest wykręcający, natomiast przyciąga swoją złożonością i ciekawym mariażem smaków. Tak więc wstęp - porzeczka, odrobina słodyczy i nienachalna kwaśność o szlachetnym charakterze (zero octu). Na tym etapie można też wyłapać trochę nut beczkowych: wanilię, ale przede wszystkim jednak bardziej jednoznaczną (choć wciąż bardzo lubianą przeze mnie) dechę. 


Kiedy piwo spokojnie spływa sobie gardełkiem dalej, retronosowo uruchamiają się przyjemne nutki funky; nazwijmy to czystym koniem na sianku. Finisz staje się wytrawny i, podobnie jak całość, pozostaje raczej delikatny, ale jednocześnie trzyma się języka długo. Jest tu owocowa cierpkość, są taniny i fajne nutki whiskey i drewna, uzupełnia to też minimalna ziemistość, być może będąca pokłosiem dodatku kawy. 

No, no... Nie jest to co prawda stricte kawowe, ale można się zastanowić, jak by się tu wpasowała kawa na bardziej wyczuwalnym poziomie. Poza tym w moim odczuciu wszystko jest na miejscu, a Hebe jawi się jako trunek nietuzinkowy i złożony, choć warto jeszcze raz zaznaczyć, że nie trudny. Jest ułożony i dystyngowany, na swój sposób nieoczywisty. A gdyby nie to, że po prostu chce się nad nim podumać, to piłoby się nader sprawnie. 


Browar Olimp 
Kontraktor: Bytów Browar Kaszubski 
Styl: Ice Sour Coffee & Black Currant Brett Ale Barrel Aged 
Ekstrakt początkowy: 14,2% wag. 
Alkohol: 9% obj. 
Składniki: woda; słody jęczmienne; dodatki (sok NFC z czarnej porzeczki, kawa, bakterie lactobacillus blend); drożdże brettanomyces blend 
Najlepiej spożyć przed: 1.04.2020 
niepasteryzowane, niefiltrowane

1 komentarz:

  1. Ciekaw jestem tego piwa, ale nie mam pojęcia gdzie można je dosstać :) Ja sporo ostatnio zamawiam piw rzemieślniczych w kraftklubie - klik i jak na razie żadnych złych doswiadczeń, ale wielu piw o których tu piszesz niestety nie mają.

    OdpowiedzUsuń