czwartek, 3 listopada 2016

Leżakowany Tenczynek Imperial Stout na International Stout Day

Wyciągnięcie na dziś z piwniczki De Molena byłoby zbyt proste, prawda? No to niech będzie Tenczynek. Piwo miało swoją (dosyć niespodziewaną zresztą) premierę jakoś w listopadzie ubiegłego roku i jest to pierwszy RIS od polskiego browaru regionalnego. Nie można więc odmówić BRJ braku ambicji, ale wykonanie pozostawiało już sporo do życzenia. 

Właściwie każdy skarżył się na to samo - wyczuwalny alkohol, akcenty rozpuszczalnikowe, aldehyd octowy... Wychodzi więc na to, że zbyt wcześnie uwolniono je z browaru. Z tego co zauważyłem, ukazały się dwie warki - jedna z datą do marca, druga (moja) do maja bieżącego roku. Swoją drogą, zastanawia mnie taki krótki termin ważności, ale dobra, zostawmy to. Dziś Tenczynek powinien być już ułożony i choć nie należy oczekiwać tu drugiego Samca Alfa, to jest nadzieja, że będzie to udany wieczór. 


[Tenczynek] Tenczynek Imperial Stout 

Ekstrakt: 24,0% wag. 
Alkohol: 9,0% obj. 
Składniki: woda; słody jęczmienne (pilzneński, Caraaroma, Caramunich), słód czekoladowy żytni, słody pszeniczne (czekoladowy, pszeniczny); chmiele (Magnum, Sybilla); drożdże (Safale S-04, Safbrew T-58)
Najlepiej spożyć przed: 10.05.2016 
niefiltrowane 

Butelka oczywiście 330 ml. Kapsel firmowy, całkiem przyzwoity. Etykieta i krawatka nie najlepszej jakości, bo marszczą się i odłażą od ścianek. Graficznie natomiast całkiem szlachetnie, choć oko można zawiesić co najwyżej na pełnym składzie. 

W szkle wygląda to naprawdę apetycznie. Piana średnio obfita, ciemnobeżowa i ładnie zbudowana. Trzyma się całkiem dzielnie i w trakcie powolnej redukcji do zera nieznacznie zdobi szkło. Sam trunek niemal czarny, w szkle praktycznie nieprzejrzysty, a przy nalewaniu wydawał się klarowny. 

Z butelki pachniało pozytywnie - głównie kawa ziarnista i paloność. Po przelaniu do snifterka jest nieco inaczej, bo wciąż trzyma się tu jabłko. Ma ono jednak dosyć przyjemny charakter i zastanawiam się, czy to nie po prostu estry. Pozwala sobie natomiast na zbyt dużo i często przykrywa akcenty RISowe, czyli tę fajną kawę, kakao, paloność i czekoladę. Intensywność średnia. Wódą nie daje. 

Jeśli chodzi o smak i odczucie w ustach, to zacznijmy od pozytywów - Tenczynek Imperial Stout jest odpowiednio nisko nasycony. Ciało średnie jak na RISa i piłem cieńsze piwa o tym ekstrakcie. W smaku półsłodkie, znowu z jakąś podejrzaną i nieco kwaskową nutą owocową, która wraz ze zbyt wyczuwalnie odparowującym alkoholem budzi skojarzenia z winkiem. Goryczka raczej nie wyróżnia się na tle innych piw w tym stylu, ale jest i pozostaje w postaci przyjemnie gorzkawej małej czarnej, kakao oraz lukrecji. To wino jednak w miarę ogrzewania daje się we znaki i zabiera piwu stoutową duszę. 

Na pewno nie nazwałbym tego piwa jakoś upierdliwie alkoholowym. Jest jednak... dziwne. I nie do końca przyjemne, choć nadal do wypicia. Lepiej chyba byłoby dać mu jeszcze roczek, ale ewidentnie nie tylko czas był problemem Tenczynka.

Ocena: 4,5/10 

W przyszłym roku chyba nie będę eksperymentował...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz