poniedziałek, 14 maja 2018

Pixie Dust z browaru Kingpin


Pixie, poza stanowieniem nazwy dla krótkiej damskiej fryzury (wiem, to zbrodnia), to pewna istotka wywodząca się z brytyjskiego folkloru. Najbliżej jej do tego, co rozumiemy jako wróżka, choć na ilustracjach przypomina też niekiedy coś na kształt uskrzydlonego goblina bądź skrzata. Postać jest oczywiście obdarzona magiczną mocą i pojawiała się w powieściach tak uznanych autorów jak Terry Pratchett lub J. K. Rowling, którzy również dosyć swobodnie ją interpretowali. 

Do tej pory chyba nikt nie dał stworzonku świńskiego ryja, ale to też mamy już za sobą. Pixie Dust to jedno z najnowszych dzieł popularnego Kingpina. Jest to jednocześnie bodajże drugie w Polsce podejście do potrójnego New England IPA. 24,5 stopni Plato, 9 procent alkoholu. Wygląda to srogo i jestem ciekaw jak temat w tym przypadku ugryziono, a także jak świnka zaprezentuje się na tle pamiętnego Juicy Symphony



Pixie Dust 


Na etykiecie rzuca się w oczy przede wszystkim świnia w wydaniu żeńskim, chyba po raz pierwszy w historii browaru. Poza tym pstrokato, kolorowo, z dominacją żółtego, a więc w teorii pasuje to do klimatu piwka i jak najbardziej może się podobać. Opis sensowny, skład sprecyzowany, czcionka natomiast trochę rozmazana. 

Co prawda w butli zauważyłem trochę unoszących się farfocli, ale wszystko elegancko się rozpada po przelaniu. W szkiełku mam więc jednolicie i mocno zmętnione piwo koloru bladej pomarańczy. Jest i czapa trwałej, obfitej i apetycznie zbudowanej piany, która ma też tendencję do koronkowania. Trudno, żeby było na tym etapie lepiej. 


Aromatowi zdecydowanie nie brakuje mocy - jest intensywny i sam wdziera się do nosa. Spodziewałem się tu raczej słodszych owoców, powiedzmy mango czy ananasa, ale jednak pierwsze do mnie uderza przy zaciągnięciu, to cytrusy. Czerwony grejpfrut, czerwona pomarańcza, nieco limonkowej kwaskowatości, te sprawy. Czas jednak przynosi zmiany i wychodzi tu bardzo wyraźnie mango. Jest tu jednak coś więcej, co też trudno mi nazwać. Delikatna mięta? Kolorowy pieprz? Taka ziołowo-przyprawowa mieszanka o rześkim charakterze, jakby dobrana pod tę owocową bombę. Nie wiem, ale jestem za. 

Zanurzam się więc w tej niecodziennej sałatce i muszę przyznać, że Pixie Dust nie jest na straconej pozycji w wyścigu z konkurencją. Warto też zaznaczyć, że tu filozofia jest podobna - słodyczka, soczkowatość i przystępność. 


To jednak prawda, że piwo może
przenieść w niezwykłe miejsca.
Nie wiem czy ta soczkowatość nie stanowi tu pewnego niedomówienia, gdyż piwo jest wyczuwalnie ciężkie, gładkie i oleiste, przez co mam tu niemal wrażenie obcowania z musem. Konkretna słodycz, fajniutka pełnia. Co ciekawe, nie jest to już takie cytrusowe, a raczej mięciutkie i cieliste, idące właśnie w to dojrzałe mango, jakąś papaję, a nawet gruchę. Zadziwiający efekt, którego możecie nie znaleźć u konkurencji. 

Nie pokuszono się tu o mocną goryczkę. Zrozumiałe i na miejscu, a jednocześnie znowu jest to jedno z tych piw, przy których odzywa się we mnie mały Kopyr i każe napisać: nie zaszkodziłaby. No i pewnie nie zaszkodziłaby, ale żalu nie mam, bo bardzo sprawnie się to pije, nie zamula, a i skórkowo-ziołowy akcencik przy przełykaniu się znajdzie. Niemniej jednak finisz pozostaje słodki, a miękkie owoce są tu uzupełnione skórkami cytrusów czy plastrem grejpfruta. 


To jest po prostu świetne, bardzo pijalne NEIPA o wyrazistym i nietuzinkowym charakterze. Zdążyłem w międzyczasie trafić na opinie, że jest alkoholowe i karmelowe... Chyba piliśmy inne piwa albo ktoś sobie jaja robi, choć trzeba tu oddać, że pod koniec picia jestem już nieźle porobiony. Tak czy inaczej oczywiście polecam, bo Kingpin zrobił nawet lepiej niż przypuszczałem. Pixie Dust wyszło zajebiście i nie warto na ten temat polemizować. 


Browar Kingpin 
Kontraktor: Browar Zarzecze 
Styl: Triple New England India Pale Ale 
Ekstrakt: 24,5% wag. 
Alkohol: 9% obj. 
Składniki: woda; słód (jęczmienny pilzneński, zakwaszający, pszeniczny jasny, owsiany), płatki owsiane, płatki pszenne; chmiel (Citra, Mosaic, Ekuanot); drożdże Lallemand DanstarWindsor Ale 
Najlepiej spożyć przed: 24.01.2019 
niefiltrowane, pasteryzowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz