czwartek, 31 maja 2018

Trzy razy Konstancin - Witbier, New England IPA i Saison


W Czarnkowie się dzieje. Nie wiem dokładnie co, ale dzieje. Saison i Witbier to w zasadzie jeszcze style, których spodziewałbym się (ba, nawet oczekiwałbym) od takiego browaru, ale New England IPA? Co zdecydowało o takim doborze stylów? Jak wyglądało nawiązanie współpracy z piwowarami domowymi, którzy użyczyli browarowi swoich receptur? Jakiś konkurs? Jednorazowa akcja czy będzie to kontynuowane z nowymi recepturami? 

Niczego Wam tu nie naprostuję, aczkolwiek akcja i tak zasługuje na słowa pochwały już po tym, co jest widoczne dla naszych oczu. Piwa uwarzono w Kamionce i podpięto pod markę Konstancin, a wśród wspomnianych piwowarów domowych można zauważyć choćby popularnego w środowisku Michała Kopika z browaru Kingpin. Piwa otrzymały też nowe etykiety (bez szału, ale przynajmniej kolorowo), a na kontrach znajduję sensowne przedstawienie stylów, autorów receptur i sprecyzowane składy. Zauważyłem też, że jak na piwa pasteryzowane daty ważności są tu stosunkowo krótkie (wrzesień-listopad bieżącego roku), co nie jest wcale normą. 

Rzemieślniczo w opór. 



Konstancin Witbier 


Receptura: Andrzej Kryczka 
Ekstrakt: 12,1% wag. 
Alkohol: 5,3% obj. 

Jaśniutkie, żółciutkie, blade i lekko zmętnione (co podkręca późniejsza dolewka). Na tafli średnia pianka o średniej trwałości. 

W aromacie bardzo ładnie zagrała kolendra. Przeciwnicy tego dodatku powinni trzymać się z daleka, natomiast mi podszedł tu nawet bardziej niż zwykle. Całość wypada lekko i zwiewnie, choć też nie tak rześko jak tego się spodziewałem. W aromacie brakuje cytrusów, a przede wszystkim często spotykanej w stylu skórki pomarańczy. Bez niej podstawa wydaje się taka miękko-bananowa, słodkawa, co ma swój urok, ale też nie porywa. Można się doszukać jeszcze delikatnej przyprawowości, ale bukiet można chyba nie obrażając nikogo określić prostym i przyjemnym. 

No i tak, aromat powiedział w sumie wszystko i doznania smakowe w zasadzie się powielają. Konstancin Witbier to brakujące ogniwo między belgijskim klasykiem a niemieckim Weizenem. Lekkie w odczuciu, z dobrze zaznaczonym udziałem bąbelków. W smakuje delikatnie słodkie i przystępne, oferujące przede wszystkim pszeniczno-bananową podstawę i bonusy w postaci kolendry oraz bardzo przystępnych przyprawowych fenoli. 

Skromna goryczka przechodzi w całkiem już wyrazisty i długi finisz. Ma tę lubianą przeze mnie cierpkawą nutkę, ale z kolei słodycz przybiera tu nieco mdłą postać. Nieszczególnie obniża to sporą pijalność, ale można się tego przyczepić. 

Trochę dziwnie wyszło. Niby lekko, niby smacznie, a mimo umiarkowanych oczekiwań jednak z poczuciem pewnego niedosytu. Osobiście wolę bardziej klasyczne interpretacje, obecne nawet w ofertach rodzimych browarów. 



Konstancin New England IPA 


Receptura: Michał Kopik 
Ekstrakt: 14,1% wag. 
Alkohol: 6% obj. 

Ciemnożółta, nieco przygaszona barwa z odpowiednim, wyraźnym zmętnieniem. Do tego przyzwoita, biała pianka zbudowana w dużej mierze ze średnich oczek. 

No niech mnie gęś kopnie... Piwo pachnie, że ślinka cieknie. To są takie słodsze cytrusy, ale z dużą ilością zieleni, mi osobiście przypominającej liście kaffiru z domieszką mięty. I jeszcze coś fajnego, a raczej rzadko spotykanego w stylu, czyli poczciwa żywica i gałązki świerku. Dla mnie rewelka. 

No a smakowo... Też nieźle, choć już bez pazura. Jeśli na wstępie mam coś wytknąć, to czuć tu pewną nijakość. Na miejscu gładkość, jest też dobre ciało, wręcz gęstość jak na tę wagę, ale właśnie pod względem smaku Konstancin New England IPA jest trochę bez wyrazu, niezdecydowany - niezbyt pełny, niezbyt słodki, gorzkawy tym bardziej. Po prostu taki siup, do wypicia bez rozdrabniania się, z przyjemnymi nutami albedo i świerku w tle.

Goryczka, choć skromna, i tak całkiem nieźle tu wybrzmiewa ze względu na raczej niską pełnię. Przechodzi szybko w równie krótki, wytrawny finisz z takim egzotyczno-ziołowym sznytem. 

Jak by to tu, hmm... Piwo jako piwo jest smaczne. Tylko nie do końca wie, czym chce być, a w każdym razie takie odniosłem wrażenie. Wolałbym już, żeby był takim mętnym West Coastem, bo ponad przeciętność wynosiłaby go goryczka. W obecnej postaci jest pozbawionym słodyczy Vermontem, który po prostu trochę ginie towarzystwie konkurentów oferujących nieco większe wrażenia. 

Fajnie mieć ten styl w ofercie, więc mam nadzieję, że autorzy trochę to podkręcą i przestaną limitować. 



Konstancin Saison 


Receptura: Dorota Chrapek 
Ekstrakt: 15,5% wag. 
Alkohol: 6,3% obj. 

Barwa takiego ciemnego złota, minimalne zmętnienie i apetyczna biała pianka, która niestety dosyć szybko opada do zera. Tak się to prezentuje. 

Bukiecik nie grzeszy może intensywnością, ale cieszy klasycznym, belgijskim sznytem. Bardzo przyjemny zestaw fenoli w stylu kolorowego pieprzu czy lekkiego goździka, a do tego fajna, słodka podbudowa. Lubię schłodzone Saisony i na takowego pozwoliłem sobie w tym przypadku, ale trzeba piwu oddać, że po ogrzaniu ładnie się otwiera - więcej przypraw, do tego kandyzowane owoce, ciekawy ziołowy akcencik... Pachnie przebojowo. 

Podobnie jak w przypadku Wita, tak i tutaj nieco inaczej ugryziono temat, choć nie przeżywam w tym przypadku już takiego zdziwienia. Jak na styl, Konstancin Saison jest stosunkowo słodki, pełny i minimalnie gęstszy od konkurencji, a mimo to pozostaje pijalny jak powinien. W smaku subtelna pieprzność, skórka pomarańczy, trochę innych owoców z gatunku zapowiadanych na kontrze moreli czy gruszek. Ładnie pracujące bąbelki nadają temu wszystkiemu rześkości i świeżości. 

Skromna goryczka i odpowiedni dla piwa krótki, wysuszający aftertaste. Przewija się tu na chwilę goździk, może dziebko klasycznej chmielowej ziołowości. Ma się wrażenie, że wszystko jest na miejscu. 

Najlepsze dzisiaj. Gratulacje dla Pani Doroty, brawa dla browaru. Fajna interpretacja i bardzo smaczne piwo. 



Podsumowanie 


Tylko jedno z trójki zadowala mnie w pełni, ale jest to tak naprawdę kwestia filozofii. NEIPA i Witbiera też wciągnąłem ze smakiem, tylko ogólnie wolę trochę inne podejście. Póki co więc seria jest godna polecenia, a przynajmniej spróbowania. Mam nadzieję, że doczeka się kontynuacji i regularnie będziemy raczeni nowymi piwami, bo jest tu spory potencjał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz