czwartek, 23 lutego 2017

Baltic Abyss - Kapitan Solipiwko zaprasza na pokład


Głupio się przyznawać, ale na blogu (że blogu, bo na fejsie to tak) nie miałem do tej pory jeszcze nic z zacnych wyrobów Pana Solipiwko. Z jakiegoś powodu nie są to łatwo dostępne piwa w mojej okolicy, a szkoda, bo właściwie wszystko pite wspominam co najmniej ciepło. Krzepki rzemieślnik wkracza jednak z przytupem i już parkuje tu swój posępny okręt ochrzczony mianem Baltic Abyss.


Jest to oczywiście porter bałtycki w wersji grubej. Oprócz większych procentów piwo chwali się pobytem w beczce po whisky. Ciekawostką w składzie są drożdże górnej fermentacji, aczkolwiek nie jest to już pierwszyzna w kraftowych porterach i nie muszą one stanowić problemu. Liczy się efekt finalny, c'nie? (edit: na etykiecie jest błąd i w rzeczywistości użyto drożdży Saflager 34/70, a więc po bożemu)

Gdyby było to wszystko za mało sexy, to kolejnym wabikiem jest opakowanie. Piękne kartonowe pudełko i etykieta na doskonałym papierze, a tam staranna grafika z czachą, przemyślany dobór kolorów i przyjemne dla oka fonty. Są tzw. morskie opowieść i tym razem wyjątkowo przyjemnie skorzystać z tego określenia. Całość odnosi się oczywiście do jakichś morskich legend z dreszczykiem, no genialny klimat. Wciąż nie widzę firmowego kapsla, ale można przymknąć oko. Wzorowa robota, a portfel sam się otwiera na taki widok. 

Apetyczny, głęboki i ciemny brąz w szkiełku. Piwo praktycznie nieprzejrzyste. Piana beżowa, średniej wielkości i całkiem zgrabnych kształtów, choć znika niestety szybko. 

No nie kłamali z tą beczką i aromat nie pozostawia wątpliwości. Czuć tu wyraźne drewno, wanilię, a także samą łychę - piękny zestaw. Zostawia nawet nieco w tyle akcenty porterowe, przy czym wcale ich nie brakuje, o nie. Jest sporo czekolady, kakao, a nieco dalej ziarna kawy. Po ogrzaniu wychodzi wyczekiwana nutka kokosa. No ale to drewno jest mega i rzadko spotyka się to w barrel age'ach w takim stężeniu. Może być przytłaczające. Dla mnie jest super i, co ważne, wszystko samo pcha się do nosa. 

Ciała w Baltic Abyss z pewnością nie brakuje i jest to piwo zdecydowanie cięższe niż klasyczne portery. Jest tu też bardzo satysfakcjonująca gładkość, pełnia i sporo czekoladowej słodyczy, mniam. Pojawia się takie świeże żytnie pieczywo, akcenty opiekane i trochę czarnej kawy, ale jeszcze lepiej wychodzi tu ta beczka, która najwyrażniej konkretnie to piwo przeżarła. Znowu duuużo drewna, dużo wanilii i oczywiście whisky. Goryczka raczej stonowana, jednak finisz odpowiednio balansuje całość - słodycz się ulatnia, czekolada zamienia się w suche kakao, a do tego utrzymuje się łycha i gorzkawa skórka z ciemnego pieczywa. 

Główny (a może jedyny?) minus to wyczuwalny alkohol. To jest degustacyjny trunek i przy powolnym chłeptaniu jest moim zdaniem do wybaczenia, ale miejcie na uwadze, że można tu co nieco ułożyć i warto zaopatrzyć się w drugą flaszkę... której ja niestety nie mam. 

Tak więc kupujcie, absolutnie. Zwłaszcza, że biorąc pod uwagę eleganckie opakowanie, nie wychodzi to bardzo drogo.

Ocena: 7,5/10


Kontraktor: Browar Zarzecze
Styl: Imperial Baltic Porter Whisky Barrel Aged
Ekstrakt: 24,5% wag.
Alkohol: 10,3% obj.
Składniki: woda; słody jęczmienne (pilzneński, Caramunich, Carabohemian, czekoladowe); chmiele (Magnum, Mittelfruch); drożdże Safbrew US-05
Najlepiej spożyć przed: 13.02.2018
pasteryzowane, niefiltrowane

3 komentarze:

  1. na etykiecie jest błąd dot. drożdży. Więcej info na fb u SOLIPIWKO

    OdpowiedzUsuń
  2. Toż właśnie po to kupiłem dwie sztuki! :D

    OdpowiedzUsuń