sobota, 24 czerwca 2017

ECHO - sztos od Nepomucena!


Browar Nepomucen ze Szkaradowa nie jest co prawda częstym gościem na blogu, ale jednak trzeba przyznać, że należy do bardzo płodnych rzemieślników. Ot, ekipa nie przechwala się za wiele w mediach społecznościowych i łatwo przegapić kolejne premiery, jednak po tym co udało mi się spróbować nie mogę im zbyt wiele zarzucić. Fuszerki nie odwalają i błyszczą od czasu do czasu fajnymi pomysłami (patrz: Nachmielona). 

No i przyszedł czas na ich interpretację porteru bałtyckiego. Zdecydowano się od razu na wersję imperialną, co oczywiście zwiększa potencjał. Obok wody z chmielem do chyba najgłośniejszy produkt browaru, który już zdążył zebrać sporo fajnych opinii. Kiedy to piszę jest w Top 50 porterów na RateBeer. Echo nie było też jakoś szczególnie tanie biorąc pod uwagę brak leżakowania w beczce, ale jeśli mamy tu do czynienia z rodzynkiem, to hej - można się szarpnąć.

Zdecydowano się na butelkę półlitrową - trochę dużo przy grubasie, ale można walnąć na dwie osoby. Etykieta jest ładna, kompozycja geometryczna, bardzo przyjemne kolory, choć też nic konkretnego nie przedstawia. Grzeczna jest. Całkiem sporo informacji, a jednocześnie niesprecyzowany zasyp. Znakomity papier. Kapsel firmowy, ale biały - nie pasuje. 

Wygląd bez niespodzianek, ale i bez zawodu. Skromna beżowa piana o średniej trwałość, a także ciemnobrunatny trunek, który w szkle jest nieprzejrzysty.

Echo to prawdopodobnie najlepiej pachnący porter bałtycki bez bajerów, jaki miałem okazję wąchać. Zaciągam się jak pojebany. Kakao i dobra jakościowo czekolada dosłownie wbijają się w nozdrza i trudno mi uwierzyć, że osiągniętą to bez dodatków. Wracam tu po chwili i niewielkim ogrzaniu, a całość jest już nieco inna, bardziej tostowa. Pojawiają się też suszone orzechy włoskie czy akcenty ziemiste, jest swojski czekoladowy murzynek autorstwa spracowanych i pomarszczonych dłoni gospodyni domowej. Rewelacja, można się najeść samym aromatem. 

W odczuciu średnio-solidne ciało i znakomita gładkość. Piwo jest bardzo wyraziste, bardzo czekoladowe, a przy tym ma ten szlachetny, drogi charakter. Wiecie, czekolada wypełniona po brzegi kakao, gdzie słodycz dominuje, ale gorycz trzyma ją gdzieś tam za nogi i nie pozwala przegiąć pałki. Dużo ciemnego pieczywa, akcentów mocno opiekanych, przypalanego karmelu, melasy... Treściwość jest rewelacyjna. Można tu wyłapać trochę suszonej śliwki, natomiast nie jest to jeszcze piwo wyraźnie utlenione. Ciekawe, jak zniosłoby leżakowanie, choć nie wiem czy bym ryzykował.

Goryczka przy przełykaniu się nie wybija, natomiast to piwo samo w sobie jest nieco gorzkawe, co jeszcze bardziej daje o sobie znać na finisz. Czekolada ustępuje już miejsca samemu kakao, likierowi kawowemu i jeszcze większej ilości tego przypieczonego ciasta z solidnie zjaranym spodem. Trzyma się to gęby i nie chce puścić, co mogę tylko zaliczyć na plus. 

Alkohol ukryty odpowiednio i nie można tu zarzucić przedwczesnego uwolnienia z browaru. 

Kochani, jest to petarda i nie rozumiem dlaczego jeszcze się o to nie zabijacie. Pokuszę się o stwierdzenie, że Echo stoi na poziomie pierwszego Imperium Prunum, przy czym jest oczywiście bardziej klasyczne. Moje oczekiwania przerosło, więc pozostaje mi pogratulować Nepomucenowi, a Was kopnąć w tyłki i pogonić do sklepów.

Ocena: 9/10

Styl: Imperial Baltic Porter
Ekstrakt: 23,8% wag.
Alkohol: 9,3% obj.
Składniki: woda; słody jęczmienne; chmiele (Zeus); drożdże Munich Lager
Najlepiej spożyć przed: 18.05.2018
niefiltrowane, pasteryzowane

2 komentarze:

  1. może aromatów sypnęli? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krążą ploty, że są browary, które dorzucają aromatów i nie informują o tym na etykiecie. O dziwo nikt nie podaje konkretów. Gdyby to wyszło w przypadku tak dobrego piwa, to szkaluję w pizdu mimo efektu końcowego. Inna sprawa, gdyby uczciwie napisano o tym na etykiecie, bo wówczas wcale piwa nie skreślam. No ale wierzę w uczciwość Nepomucena.

      Usuń