niedziela, 24 stycznia 2016

[Kormoran] Imperium Prunum - Recenzja piwa

Styl: Imperial Baltic Porter 
Ekstrakt: 26,0% wag.
Alkohol: 11,0% obj.
Dodatki: suska sechlońska
Data ważności: 15.01.2018


Kurrrrwa, jakie to dobre jest!
The Food Emperor


Co prawda ostatnio pisałem, że wracamy do rzemiosła, ale chyba sami widzicie, że lepiej jeszcze przez chwilę pozostać przy piwach regionalnych. W ciągu kilku ostatnich dni o Imperium Prunum napisano już chyba wszystko, jednak chciałbym dołożyć swoją cegiełkę. Potężny porter bałtycki z dodatkiem wędzonej śliwki. Na dzień dzisiejszy na RateBeerze oceniony na 100/100. Wychodzi na to, że Kormoran ładnie skopał kraftowców i ich RIS'y. 

O opakowaniu tego wyjątkowego trunku pisałem jeszcze przed premierą. Po prostu klasa. Wszelkie informacje o samym piwie i dłuuugie, barwne morskie opowieści znajdują się na kartoniku, w który jest zapakowana kormoranowa flaszka. Ta z kolei została pomalowana na czarno i oprócz grafiki z nazwą (również namalowanej) nie znajduje się tam nic więcej. Kapsel zgrabnie uszczelniono bordowym lakiem, choć przy otwieraniu należy uważać, bo jest kruchy i strzela. Wielki plus za pozostanie przy pojemności 500 ml. Opakowanie godne wielkiego piwa (zostawię na pamiątkę), więc czas ściągnąć kapsel i przekonać się, czy aby na pewno takie jest.

W kielichu nasze Imperium jest bardzo ciemne i praktycznie nieprzejrzyste. Piana beżowa, średnio obfita, lecz to szkło nie jest niestety przyjacielem piany i w węższym powinna się prezentować obficiej. Bardzo ładna budowa z drobnych oczek, choć trwałością już nie grzeszy i dosyć szybko opada do mgiełki na powierzchni. Na plus piękne koronkowanie. Ogólnie może nie jest doskonale, ale ładnie na pewno.

Aromat to dosyć wyraźny i złożony bukiet z wędzonką na czele. Normalnie dym z ogniska, świetna sprawa. Tuż za nim daje o sobie znać ciemna czekolada z dużą zawartością kakao, czarna kawa i w końcu owoce: śliwki, rodzynki, czarna porzeczka. Po zamieszaniu zachodzi dziwne zjawisko, bo nie dosyć, że nie wzmacnia się tło aromatu, to dym praktycznie wszystko przykrywa. Mi to odpowiada, ale podobno nie wszyscy lubią wędzonkę, więc miejcie na uwadze, że dymu jest fest. Chciałbym, żeby całość była jeszcze wyraźniejsza, żeby biła po nozdrzach, ale jest i tak dobrze!

Pierwszy łyk to wręcz uderzenie w kubki smakowe, a język aż mi się skurczył. Imperium jest gęste i bardzo pełne w smaku. Nagazowanie niskie, w niczym nie przeszkadza. Smak raczej półsłodki i czekolada, która jest tu na pierwszym planie, idzie w stronę takiej gorzkiej. Do tego jeszcze oczywiście mocno zaznaczona wędzonka, jakieś praliny, kakao, lukrecja, a potem śliwka i czarna porzeczka. Kawa obecna, choć tym razem w formie zbożówki. No jest na bogato. Goryczka porterowo niska i chciałoby się większą, bo po przełknięciu pojawia się taka przerwa i dopiero wtedy wchodzi długi, wyraźny aftertaste. Na języku pozostaje taka śliwka w czekoladzie, a więc można by rzecz, że główni bohaterowie tego napitku. Alkohol może nie jest niewyczuwalny, ale akurat lekkie rozgrzewanie w degustacyjnych piwach mi bardzo odpowiada, co często podkreślam. Smakowicie.

Proszę Państwa, brawa dla Kormorana. Imperium Prunum to piwo warte każdej złotówki, którą na nie wydałem. Nie wymaga już żadnego leżakowania, więc nie bójcie się go wypić w najbliższym czasie. Profesjonalizm, którego większość rzemieślników musi się jeszcze nauczyć.

Ocena: 9,0/10

1 komentarz: