piątek, 15 stycznia 2016

[De Molen] Tsarina Esra - Recenzja piwa

Styl: Imperial porter

Ekstrakt: 23,4% wag.
Alkohol: 11,0% obj.
Data zabutelkowania: 17.11.2014


Pierwsze piwo zagramaniczne na blogu i od razu petarda. W każdym razie taką mam nadzieję, bo nie było tanie. Chętnie sięgam po te grubsze trunki od De Molena i do tej pory wszystkie okazywały się przynajmniej bardzo dobre. Caryca Esra (chyba tak to można przetłumaczyć) ma być taką ich interpretacją poczciwego, dobrego porteru bałtyckiego, a więc liczę na udaną rozgrzewkę przed wielkim świętem 16-stego stycznia. 

Flaszki z holenderskiego browaru praktycznie się od siebie nie różnią. Pojemność 330 ml, firmowy kapsel z młynem i niezwykle oszczędna w formie, a jednocześnie szlachetna etykieta. W myślach łączy się takie piwa z facetami w drogich garniturach, ładnie jest. Mamy podany styl, skład i takie tam formalności. Data ważności do 2039 roku, jednak z jakiegoś powodu postanowiłem tyle nie czekać. Ponad roczna butelka powinna już zawierać fajnie ułożony trunek.

Ściągam ten całkiem urodziwy kapsel. Caryca jest niemal czarna, z niewielkim refleksem. O pianie trudno coś napisać, bo na powierzchni utworzyło się zbiorowisko bąbli w kolorze beżowym, które to z kolei błyskawicznie opadły do szczątkowego kocyka na powierzchni. Szkoda, ale nie to jest najważniejsze.

Aromat jest bardzo wyraźny, choć już tutaj wiadomo, że nie jest to klasyczny porter bałtycki. Zdecydowanie dominuje tu mocno owocowa nuta przywodząca na myśl rodzynki i śliwki. Ta śliwka nawet sprawia wrażenie lekko podwędzanej, świetna sprawa. Po chwili uwalnia się w końcu porterowość i owocki zostają zanurzone w ciemnej, mocno kakaowej czekoladzie. Jest jeszcze coś a'la dobry alkohol, jakieś wino czerwone czy likier owocowy. Nie wiem, ale pasuje świetnie. W miarę ogrzewania robi się jeszcze taki bardziej palony, bardziej orzechowy, więc piwo nie pozwala się nudzić. Gicio, pijemy.

Nagazowanie bliskie zeru, co w obliczu porządnego ciała i ogólnej gładkości nawet nie przeszkadza. Jest pełne, ale jednak mogłoby być jeszcze pełniejsze. Raczej półsłodkie. Zamiast słodkiej czekolady mamy tu raczej konkretne kakao dla dużych chłopców. Takie słodkie akcenty, które też się pojawiają, mają charakter raczej tych owoców z aromatu, jednak te ustąpiły w smaku kakao i tylko mu wtórują. Jest leciutka kwaskowatość, wiśniowa taka, ale naprawdę subtelna i odpowiednio wkomponowana. W tle znajdziemy też czarną kawę, choć jednocześnie nie za mocną. Po przełknięciu uwalnia się naprawdę solidna, fajniutka, kawowo-czekoladowa goryczka. Przechodzi w dosyć długi, wyraźny i zdecydowanie kakaowy finisz. Alkohol przyjemnie rozgrzewa, nie ma żadnego gryzienia. Gdyby było jeszcze pełniejsze, jeszcze intensywniejsze, to byłoby mistrzowskie, a tak jest po prostu smakowite.

Kolejne klasowe piwo od De Molena. Jeszcze nie idealne, ale naprawdę satysfakcjonujące. Warte tych dwóch dyszek.

Ocena: 8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz