Styl: Black Wheat IPA
Ekstrakt: 16,5% wag.
Ekstrakt: 16,5% wag.
Alkohol: 6,5% obj.
Goryczka: 65 IBU
Pasteryzowane, niefiltrowane
Jakoś kojarzy mi się ze spacerem w mrocznym lesie. Świetny film, BTW.
Etykieta nie odbiega zbytnio od reszty serii i najbardziej rzuca się w oczy fioletowy kolor akcentów. W tym przypadku niestety słabo czytelny na czarnym tle. Skoro już się czepiam, to warto wspomnieć o pewnym braku konsekwencji w nazewnictwie, bo część piw ma nazwy polskie, a część angielskie. No ale to drobiazg, bo ogólnie jest bardzo ładnie, ze smakiem. Na plus ponownie komplet informacji i świetne morskie opowieści łączące nazwę z samym piwem. To jest sprawa, którą większość browarów olewa, a naprawdę fajnie się to czyta. Ściągam czarny kapsel.
W szkle nasz browarek prezentuje się nie gorzej. Czarna i nieprzejrzysta barwa. Na górze solidna czapa beżowej piany, która co prawda nieznacznie się dziurawi, jedna cieszy swoją obecnością całkiem długo. Genialnie oblepia szkło.
Mrok jest dosyć nisko nagazowany, co w obliczu solidnego ciałka i fajnej śliskości nieszczególnie mi przeszkadza. Niewiele tu słodyczy, za to jest trochę kwaskowatości. Ciemne słody nieco odważniej wysuwają się do przodu, choć chmiel nadal nie pozwala im dominować. W efekcie mamy tu dość jednolitą mieszankę cytrusów, żywicy, gorzkiej czekolady i czarnego pieczywa. Wszystko idzie w stronę pełnego, więc dzieje się. Goryczka średnia i krótka, o chmielowym profilu, bardzo fajna. Po przełknięciu na języku długo i wyraźnie czuć jeszcze gorzką czekoladę i skórkę pomarańczy. Świetna pijalność. No mniam.
Babo Jago, znowu Ci się udało. Zdecydowanie polecam.
Ocena: 8,2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz