sobota, 8 lipca 2017

Druga warka WORMHOLE


Kooperacyjne Imperial IPA od Szpunta i Olimpu zostało na rynek przyjęte cieplutko, więc i doczekało się powtórki. Nie ukrywam, że również zaliczam się do fanów tego piwa i byłem ciekaw świeżej warki. Butelka sugeruje, że co nieco się tu zmieniło - tym razem uwarzono to podobno w browarze BeerLab, czego jednak nie potwierdzi nam etykieta. Jeśli się mylę, to proszę o korektę i chłostę.

No właśnie. Bardzo ładnie to zapakowano, podobnie jak Spectrum, które niedawno również mocno chwaliłem. Szkoda, że zmieniła się ta flaszka, bo do tej serii bardziej pasują mi te tęgie modele. Choćby fortunowe. Informacji o samym piwie nie za wiele, ale źle pod tym względem też nie jest. Dano temu piwku pół roku ważności, co trzeba pochwalić biorąc pod uwagę bodajże rok na warce pierwszej. 

Przesypuję zawartość do sniftera, gdzie wygląda do zupełnie prawilnie. Jak na IIPA, barwa jest jasna, złocista. Opalizuje, jest chyba mniej mętnie niż poprzednim razem, ale przez kilka dni w szafce piwo mogło się pod tym względem uspokoić. Na tafli wyrasta zgrabna, puszysta i bielutka pianka, która redukuje się niespiesznym tempem do obłoczka. Prezentuje się smacznie. 

Pierwsze niuchy zdecydowanie przywodzą na myśl świeżego Wormohole'a z pierwszej warki. Aromat jest słodziutki, rozkoszny, ale niekoniecznie słodowy - bardziej przypomina jakieś dojrzałe egzotyczne owoce, jakieś mango, mandarynki, pomarańcze i brzoskwinie. Takie konkretnie dojrzałe, ale absolutnie nie stare. Słody oczywiście odcisnęły swoje piętno, natomiast świetnie się tu zgrywają z chmielem i stoją po jasnej stronie mocy, tj. jakiś biszkopt czy zboże, wiecie o co chodzi. Nie można też narzekać na moc. Jest naprawdę apetycznie.

Pierwszy łyk, no i w smaku też jest bardzo dobrze. Wormhole to piwo dosyć tęgie, nieco oleiste w odczuciu, a mimo to na tyle owocowe i ułożone, że pije się zupełnie sprawnie. Pierwsze uderzenie to melon, skórka pomarańczy i limonka w towarzystwie lekko biszkoptowych akcentów słodu. Na półsłodko, przyjemnie i nieprzytłaczająco. Potem przychodzi milutka, solidna goryczka w klasycznym grejpfrutowym wydaniu. Nie przytłacza, nie dominuje w tym piwie, ale zaznaczona jest wystarczająco wyraźnie. 

Finisz długi, początkowo słodko-gorzki, jakby mandarynki pałaszować razem ze skórką, jednak po minucie już praktycznie wytrawny i skórkowy, może przy tym i nieco żywiczny. Szlachetny i sympatyczny, bardzo mi podchodzi pożegnanie w takim stylu. 

Świetne piwo. Jeśli nie załapaliście się na Wormhole'a po premierze, to nie wahajcie się i spróbujcie teraz - moim zdaniem wypada równie dobrze. Brawo dla autorów, że udało im się tak skutecznie odtworzyć to piwko w innym browarze. No i ogólnie jak pić obecnie Imperial IPA, to właśnie mniej więcej w takim wydaniu. IIPA naszych czasów, tak to ujmę.

Ocena: 8/10

Styl: Imperial IPA
Ekstrakt: 20,0% wag. 
Alkohol: 8,0% obj. 
Składniki: woda; słód pilzneński, słód pszeniczny; cukier; chmiele (Citra, Amarillo, Centennial, Apollo); drożdże 
pasteryzowane, niefiltrowane
Najlepiej spożyć przed: 8.12.2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz