Zapewne kojarzycie browar Browanza i atrakcyjnie zapakowane RISy, które pojawiły się na rynku pod koniec ubiegłego roku. Ładne i oryginalne grafiki, do tego kartoniki i te sprawy. Nic dziwnego, że przykuły oczy beer geeków, a sam browar potraktował te piwa jako wizytówkę i wielokrotnie z dumą prezentował na facebookowym wallu.
Kiss of Life pojawiło się na grupie Dobra Grupa od Róbmy Dobrze z bardzo pozytywną opinią właśnie na temat opakowania. Ktoś ogarnięty w temacie udostępnił z kolei w sekcji komentarzy zdjęcie z DeviantArtu.
Źródło: www.facebook.com/Browanza |
Źródło: nymla.se |
Zając okazał się bardzo wiernie przerysowaną postacią z galerii Nymli - Szwedki zajmującej się tworzeniem charakterystycznych masek. Witki wszystkim trochę opadły. To nie koniec, bo jeleń z Oświęcimia bazuje z kolei na kadrze z serialu Supernatural.
Nie wiem co z sówką, ale w tej chwili nie ma to już większego znaczenia.
Czy w świetle prawa doszło tu do jakichś poważnych wykroczeń i czy Browanza musi się obawiać ciągania po sądach, tego nie jestem pewien. Sami chyba jednak rozumiecie, że sprzedaż produktu w wyróżniającym się opakowaniu zainspirowanym czyjąś pracą i wyobraźnią może uchodzić za niesmaczne. Wizerunek browaru w większym lub mniejszym stopniu zapewne na tym ucierpi. Szkoda o tyle, że same piwa zbierały pozytywne opinie.
Pytanie tylko na ile szkalunek będzie zasłużony, bo autorzy piwa deklarują, że nie mieli pojęcia o tej, ekhem, I N S P I R A C J I. I to nawet ma sens, gdyż zainwestowali w grafika swoje pieniążki i zaufanie właśnie po to, by kwestię atrakcyjnego opakowania mieć przynajmniej częściowo z głowy. Jeśli przypadkowy studenciak w zamian za czteropak Żubra wyskoczył z tak fajnym projektem, można było się tylko ucieszyć z dobrego interesu, a dla spokoju ducha za wiele nie wnikać. Przecież dorosły człowiek powinien wiedzieć, co robi.
Jeśli natomiast stoi za tym doświadczona agencja, to brak mi słów, aczkolwiek stawiam raczej na nowego, mniej zaufanego grafika, który miał stworzyć coś odbiegającego od regularnej oferty Browanzy.
No i cóż... Shit happens. Mam nadzieję, że faktycznie było to niezamierzone ze strony browaru i firma nie ucierpi przez głupotę nieopierzonego artysty. Warto pamiętać, że dla przeciętnego konsumenta w takich sytuacjach pierwszym winnym jest zawsze browar. Za przykład niech posłuży tutaj Kormoran, który rok temu sprzedał drugą warkę Imperium Prunum w cenie zbliżonej do warki pierwszej, a zebrał cięgi za absurdalne marże narzucone przez sklepy i hurtownie.
Niech więc ten świeży przypadek będzie nauczką dla samych zainteresowanych, jak i przestrogą dla innych browarów. Biorąc pod uwagę, że kontraktowcy wciąż wyrastają jak grzyby po deszczu, może i wśród Was znajdują się przyszli prezesi. Warto otaczać się zaufanymi ludźmi i sprawdzać to i owo. Rynek może i niewielki, ale coraz mniej wyrozumiały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz