poniedziałek, 26 marca 2018

RISFACTOR z browaru Pinta - podstawka kontra beczka


Jak już coś robić, to porządnie - taką najwyraźniej zasadę wyznają ludzie Pinty. Gdzieś tam kiedyś zasłyszałem, że Pan Fałat uznaje tylko RISy zaczynające się od 30 ballingów i dlatego przyszło nam tyle czekać na czarnego mocarza. No bo Kwas Theta to jednak był bardziej kwas niż theta i chyba się tutaj ze mną zgodzicie. W każdym razie oto i on - RISFACTOR, pierwszy prawilny Russian Imperial Stout od weteranów rodzimego rzemiosła. 

Ba, żeby to jeden. Krótko po wyjściu w świat ukazała się też wersja Double Barrel Aged, która przez pewien czas miała przyjemność obcować z drewnem po rumie oraz bourbonie. Nie będę bezstronny - to moje ulubione beczki, choć wszystko tak naprawdę rozchodzi się o gust i nie ma tu czego uzasadniać. That's how I roll. Nie sposób nie zauważyć tu ambicji Ojców, którzy późno wchodzą w temat beczek i RISów, a jednym piwem wyprzedzają 99% konkurencji. Jakość jakością, zaraz to sprawdzimy, natomiast taki ciężar, dojrzewanie w dwóch beczkach i wypuszczenie piwa w naprawdę konkretnej ilości to jednak przełomowe przedsięwzięcie na rynku. 


RISFACTOR 


Wygląd? Rewelacja. Niemal czarny, z grubsza klarowny strumyk. W szkle trunek przyozdabia dosyć obfita, ciemnobeżowa piana o bardzo przyjemnej dla oka strukturze i solidnej trwałości. Chce się jeść. 

Mimo moich obaw spowodowanych opiniami o wyraźnym zielonym jabłuszku, pachnie to po prostu ślicznie. Pełnoprawny Imperial Stout z krwi, smoły i kości. Bukiet zapachowy to zgrabne połączenie mocnego kakao i czarnej jak asfalt kawy. Klasyka w twardej oprawce. Świetnie wchodzi w to akcent owocowy, mi osobiście kojarzący się z wiśnią w likierze. Wracając jednak do aldehydu, to może tu być, aczkolwiek nie jestem tego pewien. Ulotny akcent z drugiego-trzeciego planu, normalnie nie zwróciłbym uwagi. Tak więc całościowo na plus, a nawet dwa. 

Pierwsze łał po zaczerpnięciu ze źródełka jest spowodowane odczuciem w ustach. To piwo ma CIAŁO, jest seksowne i napakowane, czego jakieś 90% rodzimych mocarzy wciąż może mu zazdrościć. Gęstość, gładkość, ciężar - wszystko się zgadza i wszystko szczerze mnie cieszy. 

Kubki smakowe mają równie duże powody do zadowolenia. RISFACTOR to piwo dosyć słodkie w odczuciu, bardzo wyraziste i treściwe, ale jednocześnie kapitalnie ułożone. Nie jestem w stanie przypisać go do któregoś z popularnych teamów i w zasadzi jest chyba w stanie zadowolić każdego. Mocno pralinkowe, mocno czekoladowe. Smakuje jak łyżka skąpana w polewie czekoladowej, co to matka częstowała takową w trakcie przygotowywania wypieków. Świetnie uzupełnia to kawa, tym razem w nieco słodszym wydaniu. Jest tu trochę owoców, choć bardzo subtelnych i trudnych do nazwania. Ususzone takie, słodkie, ocierające się nawet o jakieś przetwory. 

Kontra przychodzi stopniowo i oswaja odbiorcę ze swoją obecnością. Brak tu mocno zaznaczonej goryczki, ale jest to specyficzne, wysuszające oblepianie kojarzące się z kakao w proszku. Długi finisz przywodzi też na myśli jakieś dobre nalewki czy likier kawowy. Bardzo przyjemnie rozgrzewa, przy czym nie ma tu drażniących nut wódczanych. 

Bardzo dobry RISunio. 


RISFACTOR DBA (Bourbon & Rum) 


Sam napitek oczywiście wygląda tak samo, natomiast spodziewałem się dużo gorszej piany, a ta wcale wiele nie ustępuje tej z podstawki. Trochę mniej obfita, trochę mniej trwała, ale jak na BA i tak trudno o coś lepszego. 

Aromat z jednej strony jest równie wyrazisty, co w podstawce, z drugiej kompletnie się różni. Innymi słowy beczki zrobiły robotę. Co do beczki dominującej, to zdecydowanie jest to rum - mnóstwo charakterystycznej słodyczy a'la cukier trzcinowy, melasa, ale też takie stare drewno i szlachetny, choć mocno zaznaczony destylat. Dają o sobie znać też kakao, wanilia i jakieś takie czekoladki z likierem, choć tym razem niekoniecznie owocowym, a kawowo-korzennym. Całość może okazać się trudniejsza w odbiorze od bukietu podstawki.

Wyżej pisałem o świetnie wyczuwalnych gabarytach i ciężarze i jeśli chodzi o różnice pod tym względem, to RISFACTOR DBA jest może minimalnie lżejszy, pozostając równie zajebiście gładki, miękki i przyjemny dla podniebienia. Jeśli natomiast chodzi o smak, to jest to tak zajebiście pyszna rzecz, że na moment mnie zatkało. 

Słodko, mocarnie, z jajami. Piwo łączy w sobie bardzo ciekawe nuty, jest oryginalne, a pozostaje przy tym kapitalnie przyjemne, zgrane i pociągające. Myślę, że na swój sposób jest przełomowe i udowadnia, że warto pieprzyć się z tymi dwoma rodzajami beczek, bo na etapie smakowania czuć doskonale ten mariaż. Dominuje czekolada z kokosem, popularne w ostatnich miesiącach bounty w płynie. Zastanawiam się nawet czy nie dominuje tu ten kokos, bo jest na tyle intensywny i słodki, podbity dodatkową wanilią, że wręcz wykleja jamę ustną. Jest to swego rodzaju sztuka.

Goryczka oczywiście się specjalnie nie zmieniła i pozostaje okiełznana, choć może nieco bardzie nadgryziona alkoholem. Beczka po rumie daje o sobie znać chwilę później i w dużej mierze buduje długachny finisz. Duże melasy, dużo mokrej dechy, wyraźna wanilia i marcepan, a do tego to odparowujące kokosowe echo. Później, kiedy sobie ostentacyjnie cmokam, całość powolutku się ulatnia i pozostawia mnie z czarną, lekko posłodzoną kawą. 

Genialne piwo. O ile w Pincie pod względem beczek nie działo się niemal nic, to ostatecznie uderzyła tak, że większość rywali zostawiła na jakiś czas w tyle. Innymi słowy warto było czekać. Dodatkowo cieszy fakt, że wyceniono to moim zdaniem uczciwie i wypuszczono w świat w ilości nie wymagającej całowania kogokolwiek po dupsku przy próbie zakupu. Raczej nie zapomnę o tym piwie przy podsumowaniu roku - jest pyszne i bardzo oryginalne. 


Podsumowanie 


Nie ma się co rozwodzić - RISFACTOR jest świetnym, niezwykle uczciwym i broniącym się pod każdym względem RISem, a wersja Double Barrel Aged po prostu urywa ryj swoim złożonym, nietuzinkowym, a przy tym na swój sposób przyjaznym i misiowatym charakterem. Mocno szanuję i mocno polecam. Brawo, Pinta



Browar Pinta 
Styl: Russian Imperial Stout 
Ekstrakt: 30% wag. 
Alkohol: 11,5%/13% obj. 
Składniki: woda; słody jęczmienne (Pale Ale, monachijski typ II), jęczmień palony, słody jęczmienne Thomas Fawcett (Chocolate, Pale Chocolate, Black, Crystal, Dark Crystal); cukier; chmiel (Columbus, Fuggles); drożdże US-05 
pasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz