sobota, 17 marca 2018

Illusion z browaru Rockmill


U warszawskiego (edit: a tak naprawdę szczecińskiego) Rockmilla w kwestii RISów długo nie było słychać nic, a jak ostatnio nimi sypnęli, to trudno nadążyć za kolejnymi premierami. W sklepiku znalazłem dwie świeżynki, Illusion i Black Noble, z których to wybrałem tę pierwszą. Wyższy ekstrakt, ciekawsze dodatki... Oczywiście naturalne byłoby zakupienie obu i jakieś porównanie, ale jako nieszczęśliwy posiadacz czterech kółek zostałem ostatnio zmuszony do zapłaty za ubezpieczenie. God help us all

Illusion kusi swoimi tłenti ejt plejto, a także wspomnianymi bajerami w postaci ziaren kakaowca i pożądanego przez geeków, a raczej niewdzięcznego kokosa. Wciąż czekam na mocarza, który spełni moje oczekiwania w tym temacie, a tutaj mamy markę, która raczej nie zawodzi. 


Etykieta jest bardzo ładna, zbliżona do tej z Going Dark. Dla mnie bomba, ale jestem w stanie zrozumieć osoby, którym się to nie spodoba. Standardowo świetny papier, trochę podstawowych informacji i niewiele więcej. 

No a RIS jak to RIS - ciemnobrunatny, stosunkowo klarowny, przyozdobiony niezbyt imponującą i syczącą pianką. Jak na piwo z kokosem i tak jest spoko pod tym względem. Lecimy dalej. 

Aromat? Śliczny jest. Po pierwszych sztachach można stwierdzić, że dodatki jednak zrobiły robotę. Jeśli szukając banty fpłynie w Buzdyganie się rozczarowaliście, to Illusion jakoś tam oczyści policzki z tych zaschniętych łez - mamy tu bardzo wyraźny i zgrany duet w postaci kakao oraz kokosa. Nie wskażę co dominuje, bo tworzą one taką specyficzną, bardzo przyjemną dla nosa jedność. Przypomina to nawet dobrego RISa dziabniętego beczką po bourbonie. W tle wyłapuję delikatną arabikę i paloność. Całość co prawda średnio intensywna, ale szczęśliwie nie traci z czasem na sile. 

Czuć ten ekstrakt pod każdym względem - jest gęsto, ciężko i treściwie. O to chodzi w tym stylu, moi drodzy, a zauważyłem ostatnio u geeków popierdywania w stylu ehh ciało w risie nie jest najważniejsze. To niby co jest? Nigdy się z tym nie zgodzę, moc musi być silna. W smaku oczywiście pełnia i szlachetna słodyczka. Jestem oczarowany. 

Dominuje czekolada, ale wynikająca raczej z dobrej RISowej podstawy niż z dodatków. W każdym razie panuje tu harmonia, a dodatki są bardzo ładnie wkomponowane. Kokos nie jest tak wyraźny jak w aromacie, choć ciekawie wzbogaca tło swoim specyficznym charakterem. Początek więc, choć niekoniecznie złożony, jest bardzo satysfakcjonujący. 


Jak to w mocarzach zwykle bywa, całość rozkwita na dalszym etapie. Oto przychodzi świetna kawowa goryczka - nie za duża, nie za mała. Jakby popić czekoladowy deser łyczkiem małej czarnej. To jest bardzo naturalne i przyjemne przejście. Następnie słodko-gorzki aftertaste z bardzo wyraźnym i przyjemnie wysuszającym gębę kakao. Jest fajny efekt oblepiania, a kawowa paloność zdaje się już nie być obecna na tym etapie. Nie jest to agresywny RIS, choć nie są to też jakieś mamałyje. Jest jak dobry jakościowo, pieniężny deser w płynie, gdzie cukier wcale nie odgrywa najważniejszej roli. 

Całość okazała się też lepiej ułożona niż się spodziewałem. Nie mam serca wypominać lekkiego rozgrzewania patrząc na te procenty, a dalsze leżakowanie mogłoby tu się przecież wiązać z utratą tego kokosa. 

Pachnie mi to opus magnum w ofercie Rockmilla, aczkolwiek patrząc na płodność tego kontraktowca i ilość piw, których nie miałem przyjemności spróbować, wstrzymałbym się z takimi słowami. Póki co jest to jednak najlepszy RIS jakiego próbowałem w tym roku. Wspaniałe, wyraziste, przesmaczne piwo, któremu nie potrzeba już żadnej beczki. Słowa uznania dla szefa kuchni. 


Browar Rockmill 
Kontraktor: Bytów Browar Kaszubski 
Styl: Imperial Stout 
Ekstrakt: 28% wag. 
Alkohol: 12% obj. 
Składniki: woda; słód jęczmienny, płatki owsiane; kokos, ziarno kakaowca; chmiel; drożdże 
Najlepiej spożyć przed: 31.01.2020 
pasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz