Krakowski Piwojad jest jednym z tych nielicznych browarów, które na moim blogowym pierdolniku jeszcze nie gościły. W tym czasie zdążył zrobić dobre wrażenie za kulisami swoimi pamiętnymi Smoothie, ale dziś mam przyjemności sprawdzić jedną z premier typowo na sezon zimowy, a mianowicie RISa dojrzewającego 7 miesięcy w beczkach po szkockiej Bowmore.
Z tymi pierwszymi barrelejdżami bywa oczywiście różnie, a takowym dla browaru jest RIS 24. Niemniej jednak twórcy w zapowiedziach zdawali się być pewni siebie i z dumą prezentowali swoje najmłodsze dziecko. Trzeba też przyznać, że w świat poszło wyrychtowane jak stróż w Boże Ciało. Śliczna butelka, przyjemny dla oka i skóry papier, złote akcenty... Fiu, fiu. Na odwrocie krótki opis zawartości flaszki, częściowo sprecyzowany skład i niewiele więcej. Przepych na tej powierzchni nie jest wskazany, więc doceńmy to, co dostaliśmy. Rzecz jest ładna i ma czym przyciągać.
Transport do szkiełka. Strumień ciemnobrunatny i jeśli jest tu obecne jakieś zmętnienie, to minimalne. Pianka niestety skromna i zupełnie nietrwała.
Nie tak dawno miałem do czynienia z RISem po beczce Bowmore i był to Łódź i Młyn - piwo wysokiej klasy, bardzo satysfakcjonujące, lecz jednocześnie wymagające. Aromat Piwojada zapowiada coś podobnego. Jest bardzo wyrazisty i na wskroś przegryziony whisky. Szczęśliwie nie idzie to w parze z alkoholem, co nie jest wcale oczywiste, a przede wszystkim charakterystycznymi nutami torfu, wilgotnej dechy i miodowej słodyczy. Piękna sprawa. Mimo dominacji beczki, nie da się zapomnieć co znajduje się pod nią i co jakiś czas wciągam ciemne nuty kakao czy ziarnistej arabiki.
Nie zwlekam długo i nurkuję w szkle. Przy pierwszym łyku odczuwalny jest praktyczny brak bąbelków, natomiast całkiem przyjemne ciałko i przyjemna oleistość jakoś starają się to maskować. Zacząłem od małego minusa, by przejść na spokojnie do zalet, bo Piwojad zaskoczył mnie świetnym i bardzo oryginalnym Imperial Stoutem.
Wyczuwalna pełnia i słodycz o specyficznym, czekoladowo-miodowym charakterze. Dużo tu akcentów kakaowych, dużo czarnej kawy i uzupełniająca je szlachetna nuta dębiny. Goryczkę ładnie w ten nietypowy deser wtopiono - nie stara się dominować, choć przełamuje co trzeba. W trakcie przełykania doceniam też świetne ułożenie tego trunku i brak nachalnych akcentów alkoholowych.
Na pożegnanie długi, świetny finisz obfitujący w lekko wysuszające kakao, szlachetną torfowość, ale i pojawiającą się z czasem owocowość. Powiedzmy, że są to dojrzałe wiśnie.
No i ogólnie brawo, bo piwo jest bardzo udane. Stary, dobry burbon odpowiada mi co prawda bardziej, ale wszystko znajdzie swoje miejsce na rynku, jeśli jest dobre jakościowo. Piwojad wyczarował piwo zdecydowanie degustacyjne, złożone i na wskroś przegryzione beczką. Udana zabawka na dłuższą chwilę, więc polecam to piwo z czystym sumieniem.
Browar Piwojad
Styl: Bowmore Whisky BA Imperial Stout
Ekstrakt: 24% wag.
Alkohol: 10,1% obj.
Składniki: woda; słody (jęczmienne, pszeniczne, orkiszowe, płatki owsiane, jęczmień palony); chmiel; drożdże
Najlepiej spożyć przed: 10.04.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz