sobota, 7 stycznia 2017

Ciechan - kolebka polskiej piwnej rewolucji?


W ostatnim czasie Pan Marek Jakubiak, prezes grupy BRJ oraz poseł Kukiz'15, udzielił dwóch mocno kontrowersyjnych wywiadów. Kontrowersyjnych do tego stopnia, że można go posądzić o zadziwiające braki wiedzy w kwestii polskiej sceny piwnej lub dosyć niezgrabne naginanie faktów. Biorąc pod uwagę jego pozycję w tym świecie, trudno stwierdzić co jest gorsze. 

Tutaj dłuższy wywiad dla Świata Rolnika: 


A tu dla TV Republika - dużo krótszy, ale stanowi taką fajną pigułkę przemyśleń Prezesa. 

Polecam obejrzeć obydwa nagrania. Jednym podniosą ciśnienie, innym poprawią humor. Dla pewnej grupy niestety będzie to też źródło wiedzy i warto byłoby zminimalizować to zjawisko. 

Oto najważniejsze fakty, którymi dzieli się Marek Jakubiak: 

1. Piwna rewolucja (czy może rewolucja piwowarska) nie rozpoczęła się od Ataku Chmielu, lecz kilka lat wcześniej za sprawą Ciechana Miodowego. Pinta to po prostu następstwo patentów od BRJ.

Rozumiem, że Miodowe było pierwszym piwem tego typu. Szanuję też to, że dodaje się do niego prawdziwego miodu zamiast aromatów. Podpinanie się jednak nim pod obecny boom jest natomiast lekko nie na miejscu, a wszystkie nowofalowe piwa BRJ - te z amerykańskim chmielem, Milk Stout czy RIS z Tenczynka - pojawiły się długo po Pincie. Warto też zaznaczyć, że obecny Jankes to nawet nie namiastka jego pierwszych warek.

2. Kormoranowi ZDARZA SIĘ robić lepsze piwa niż Browarom Regionalnym Jakubiak. 

Sympatyczny ukłonik w stronę konkurencji. Warto jeszcze dodać, że Kormoran faktycznie podpiął się pod rewolucję i skutecznie przeciera szlaki (Imperium Prunum, 1 na 100), a stała oferta trzyma całkiem niezły poziom. 

3. Małym browarom ZDARZA SIĘ spieprzyć piwo, bo stoją za nim ludzie, a nie maszyny. 

No jak się zdarza raz czy drugi, to nawet mogę się pod tym podpisać i wybaczyć. Skoro jednak Jankesowi nigdy nie udało się wrócić do formy (a może udało? już nawet nie chce mi się sprawdzać), a Szwejk cały czas jest przesiąknięty żelazem i kartonem, to wyrozumiałość konsumenta się kończy. Co prawda ten drugi według Prezesa jest obecnie w doskonałej formie, ale komu chce się to kontrolować? 

Źródło obrazka: telewizjarepublika.pl
4. W Polsce piwo to jest PIWO, nawet to koncernowe, a na Zachodzie jest jakieś tam gówno piwopodobne. 

Rozumiem przywiązanie do Polski i promowanie polskich produktów, bo zwłaszcza w ostatnich latach nie mamy się czego wstydzić. Na zachód od nas znajdują się jednak m.in. Niemcy, Belgia, Wielka Brytania, a dalej oczywiście Stany - taka ignorancja i klapki na oczach w stosunku do piwa z tych krajów budzą lekkie drgawki. 

5. Ulubiony styl piwa Prezesa Jakubiaka to Lager.

W domyśle - jasny. Cóż, o gustach się nie dyskutuje i ja staram się to zawsze szanować, natomiast po pierwszym piwnym rewolucjoniście w Polsce oczekiwałbym jednak promowania czegoś mniej znanego przeciętnemu piwoszowi. 

6. Ustawa piwna określi wyraźnie, czym jest piwo.

Nie znam konkretów, nie udało mi się wygooglać czegoś więcej na ten temat. Definiowaniem piwa swego czasu chciał się jednak zająć Janusz Palikot i jeśli u Kukiza myślą w podobny sposób (używanie ustawowo określonej ilości chmielu na litr piwa itp.), to takiej ustawy nie chcemy, gdyż przytnie skrzydła rzemieślnikom. Czas pokaże, ale możemy być lekko zaniepokojeni.


To nie wszystko, bo można choćby zwrócić uwagę na terminologię Prezesa: piwa matrycowe, piwa sterylizowane, piwo chińskie... Niekiedy trudno pojąć, o co chodzi, ale to raczej drugorzędna kwestia.

Ciekawie wygląda sprawa z zapowiadaną whisky z przeterminowanego piwa. Wiem, że można destylować złoty trunek w celu otrzymania łychy, ale czy jest to rzeczywiście ta JEDYNA PRAWDZIWA METODA i jakie znaczenie ma tu jakość samego piwa (np. czy ma sens bawienie się z Wybornym po terminie) - pozostawiam to znawcom. 

Panu Markowi Jakubiakowi nie można oczywiście odmówić wielu zasług. Przywracanie browarów do życia, promowanie piwa jako narodowego trunku, kilka naprawdę fajnych piw... Brawo. Biorąc pod uwagę ogólne ogarnięcie i sympatię z mojej strony, zaskoczyła mnie ta duma i próba przywłaszczenia największego kawałka z tak smacznego tortu.

Nie chodziło mi w tym wpisie o jakieś masakrowanie i złośliwość, a raczej uświadomienie Was. Być może pojawią się kolejne osoby chcące przypisać sobie więcej, niż powinny, więc pamiętajcie w jaki sposób to wszystko się zaczęło i że BRJ tak naprawdę zawdzięcza rewolucji więcej, niż rewolucja BRJ.

1 komentarz: