[adekwatny soundtrack do recki] |
Drugie piwko z ostatniego facebookowego głosowania to Welcome to Vermont IPA. Autorów nie trzeba specjalnie przedstawiać, bo Doctor Brew wciąż pozostaje jednym z najgłośniejszych polskich rzemieślników, choć z różnych powodów. Czy ich NEIPA okaże się powrotem do przyzwoitej formy?
Graficy już od jakiegoś czasu bawią się etykietami browaru i oto mamy kolejny przykład tej małej rewolucji. Blaszany motyw z czarnymi akcentami średnio pasuje mi do tego w teorii owocowego stylu, jednak z drugiej strony nie widujemy tego zbyt często i siłą rzeczy robi robotę. Zostawiono dobrze już znaną infografikę oraz opis piwa, tym razem bez większego polotu. Skład z grubsza sprecyzowany. Całkiem fajnie to wygląda.
Doctorowy Vermont nalewa się tylko lekko zamglony, więc z przyzwyczajenia zaczynam bełtać flaszką w celu wydobycia tego słynnego nowoangielskiego soczku. Jak bardzo się pomyliłem! Piwo niestety nie mętnieje, a osad z dna okazuje się po prostu zbitymi farfoclami. Cytując klasyka: Stary, dobry Doctor Brew. Barwa balansuje między mocno przygaszoną pomarańczą i jasnym bursztynem, a na górze wyrasta całkiem zgrabna czapeczka białej piany. Trwała, troszkę koronkująca, naprawdę w porządeczku.
Wracamy do pozytywów, które tym razem przynosi aromat tego piwinga. Dosyć tu słodko, w sumie intensywnie, w sumie zachęcająco. Wyłapuję przede wszystkim dojrzałe cytrusy, zwłaszcza pomarańczę, mandarynę, może grejpfrut. Po chwili pojawia się mały zgrzyt, a mianowicie... karmel. Jedna z ostatniej rzeczy jakiej szukałbym w Vermoncie. Może nie dominuje, ale nie trzeba się też specjalnie go doszukiwać, więc dla mnie to wada. Ogólne odczucie mimo wszystko na plus.
Internauci w pierwszych opiniach nie kłamali i sam niestety też nie znajduję w smaku Nowej Anglii. Piwo jest dosyć wytrawne, w gruncie rzeczy klasyczne, bez tej charakterystycznej soczystości. Niech będzie, że West Coast, ale jest to autentycznie West Coast porządny i wyrazisty. Są fajne cytrusy, fajne białe wino, może lekka nutka ice tea. Chmiele zagrały elegancko, karmel z aromatu wydaje się tu nieobecny, a lekka podstawa słodowa nie ma ochoty bić się z chmielem.
Goryczka też pozostaje w klimacie zachodniego wybrzeża - konkretna, wyrazista, przyjemnie zalegająca. Jest szlachetna, bo daje taką skórką grejpfruta i rozgryzioną pestką winogrona. Buduje to bardzo przyjemny, długi, mocno wytrawny aftertaste. Całość jest zaserwowana na gładko, z ciałem nieco poniżej średniego. Nic, tylko pić.
Sprzedawanie tego piwa jako NEIPA to pomyłka, zgoda. Jak już pewnie zauważyliście nie jestem sędzią piwnym i lubię przymykać oko na pewnie rzeczy, jeśli całość mi podchodzi, a tak jest w tym przypadku. Dawno nie piłem tak smacznego West Coast IPA. Jest zgrzyt w aromacie, jest zgrzyt z tymi farfoclami, ale poza tym samo wskakuje do gardła i nie miałbym oporów by je powtórzyć. Polecam miłośnikom wytrawnych ajpijejek.
A jak chcecie fajne NEIPA, to polecam ostatni hit Wrężela.
Ocena: 7/10
Kontraktor: Browar Bartek
Styl: Vermont IPA
Ekstrakt: 14,5% wag.
Alkohol: 5,8% obj.
Goryczka: 66 (IBU?)
Składniki: woda; słody jęczmienne(Pale Ale, karmelowy), pszenica; chmiele (Citra, Mosaic, Amarillo); drożdże
Najlepiej spożyć przed: 29.12.2017
niepasteryzowane, niefiltrowane
dobrze sie to czyta
OdpowiedzUsuń