czwartek, 7 grudnia 2017

Argentina Rye Wine z browaru PINTA


Popularna Pinta rozpoczęła swoje Hop Tour z grubej rury i w kwietniu bieżącego roku kontraktowiec zaprezentował Argentina Rye Wine, czyli wino żytnie przyprawione argentyńskimi odmianami chmielu. Póki co jest to najpotężniejsze piwo ojców polskiego rzemiosła, którzy zgrabnym susem przeskoczyli ze swoich słynnych 24,7 aż do 30% ekstraktu. Oczywiście pamiętam o nadchodzącym RISie podobnych gabarytów, jednak to co zostało polane na OMB można chyba traktować jako przedpremierę.

Jak więc widzicie po świetnym Double Dybuku wciąż nadrabiam zaległości z prehistorii rozpędzonego niczym pracujący Mikołaj z biegunką polskiego kraftu, gdyż grudzień wydaje mi się mimo wszystko bardziej adekwatnym miesiącem na takowe napitki. Oczekuję po dzisiejszym bohaterze konkretnego ciała, wyrazistości, ale i jakiegoś ciekawego akcentu odchmielowego, bo to jednak ta roślinka pozostaje w teorii głównym bohaterem Hop Tour.

Kochana Pinta oczywiście nie zawodzi pod względem etykiety, która jednocześnie nieco odbiega od większości oferty. Wydaje się co prawda delikatnie nieostra, trochę jak filmy 3D oglądane bez okularów, jednak bez wątpienia można tu dłużej zawiesić oko dzięki tonie szczegółów. Argentyńsko w opór nie tylko ze względu na dobór kolorów, a i bez facjaty Messiego udało się zrobić klimat. Świetny papier, sprecyzowany skład, przejrzysty opis zawartości flaszki. 

Nalewa się jak na żytniaka przystało, tj. bez chlupnięcia. Czuć ciężar już na tym etapie. Trunek barwy głębokiego, ciemnego bursztynu z bardzo elegancką, trwałą pianą z tendencją do koronkowania. Łałałiła.

Pachnie to cięęężko i słooodko. Masa karmelu, toffi, słodkich wypieków i zbóż. Zapowiada się taki przyjemnie ospały zamulacz, aczkolwiek zaraz po zamieszaniu wypełzają figi, rodzynki czy śliwki, i to takie niekoniecznie suszone, więc bukiet rozkwita w przyjemny sposób. Mam wrażenie, że czuć tu lekki aldehyd octowy - nienachalny, przywodzący na myśl to słynne zielone jabłuszko, choć i średnio komponujący się z całością. Nie czuję natomiast alkoholu, co jest już niemałą zaletą. Ogólnie podoba mi się tu.

Noo, na ciało tu nie sposób narzekać - bardzo na nie liczyłem i dostałem czego chciałem. Jest gęsto, syropowato i gładziutko. Idzie to jak najbardziej w parze z pełnym, słodziutkim smakiem. Całość wręcz wykleja. A cóż my tu mamy konkretnie? Ano karmel, ciacha zbożowe, toffi, nieco melasy, daktyli i oczywiście żytniego pieczywa. Uroczy zestaw. Całość jest delikatnie podszczypująca i choć początkowo wydawało mi się, że to zasługa wysokich procentów, to ostatecznie zrzucam to na tę subtelną pikantność wychodzącą z żyta. 

Nie ma tu jakoś wyraźnie zaznaczonej goryczki, a w każdym razie nie bardziej niż w przeciętnym Barley Wine. Finisz wyraźny, nadal słodkawy, aczkolwiek nie aż tak P O T Ę Ż N Y jak zapowiadałby ekstrakt. Karmel powoli przechodzi w akcenty opiekane, nasila się chlebowość, jest jakiś taki intrygujący kwaskowy akcent. Całości towarzyszą tu jakby nuty ziołowo-trawiaste o niekoniecznie wyrazistym, ale jednak topornym charakterze. Jeśli jest to efekt argentyńskich chmieli, to raczej nie mają nic szczególnego do zaoferowania i dobrze, że postawiono na styl typowo słodowy. 

Po przełknięciu wychodzi retronosowo trochę alkoholu, jednak nie sposób odbierać tego za wadę przy tym woltażu. Argentina Rye Wine to przyzwoicie ułożone i gotowe do spożycia piwsko.


Nie do końca rozumiem pomysł na egzotyczne chmiele w takim stylu, bo jednak ciężko byłoby pokazać ich potencjał (jeśli takowy w ogóle jest) w mocarzu. Całościowo produkt uważam jednak oczywiście za udany i wyróżniający się, bo chyba nie mieliśmy jeszcze na rynku wina żytniego. Wyszło fajnie i piwko ładnie skomponowało się z pogodą, humor też dosyć szybko mi poprawiło. Myślę, że ma spory potencjał na wczasy w piwnicy i utlenienie ciekawie wzbogaci całość. Beczka po Bourbonie też zrobiłaby tu robotę, ale raczej nie można na to liczyć. Tak czy inaczej konkretna rzecz.

Ocena: 7/10

Browar Pinta 
Kontraktor: Browar na Jurze 
Ekstrakt: 30% wag. 
Alkohol: 12,9% obj. 
Składniki: woda; słody jęczmienne i żytnie ( Weyermann Pale Ale, żytni jasny, Cararye, Caramunich typ II, Caraaroma); cukier; chmiele (Cascade, Traful, Catarata, Mapuche); drożdże Safale US-05
Najlepiej spożyć przed: 30.03.2019 
pasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz