piątek, 29 grudnia 2017

Pan Inspektor z browaru Zakładowego


Ostatni wpis w tym roku postanowiłem poświęcić browarowi Zakładowemu, a konkretnie wybranemu przez Was na facebooku Panu Inspektorowi. Quadrupli w kraju nad Wisłą wciąż nie za wiele, więc cieszy mnie oczywiście możliwość przemaglowania tej świeżej interpretacji. Polubcie się w końcu z Belgią, dzieciaki. Tyle w ramach wstępu.

Na etykiecie oczywiście tytułowy służbista z teczką, lupą i toną papierów. Kojarzy mi się przede wszystkim z detektywem, takim Jacques'em Clouseau (gimby nie znajo), natomiast zakładam, że chodzi po prostu o behapowca. Dopiero na drugi dzień zauważam, że znajduje się on w trakcie procesu poślizgu i utraty równowagi. Miły szczegół. Fajnie też, że od jakiegoś czasu butelki zamykane są firmowymi kapslami. O samym piwie jak zwykle nie za wiele i ciekawostką jest tu tylko informacja o kooperacji z piwowarem domowym Sebastianem Patajem.


Piwko ma barwę brązu, na pierwszy i drugi rzut oka wydaje się niemal klarowne. W każdym razie bez farfocli i niespodzianek. No, może nie licząc piany - przyjemnie kremowa, ale też skromna, rachityczna i sycząca. Żegnam panią.

Aromatyczny, przyjemny dla nosa Quadrupel z charakterystycznym belgijskim sznytem. Pierwszy plan to przede wszystkim popularna guma balonowa i przyprawy korzenne. Cynamon chwilami jest tak wyraźny, jakby go tu sypnięto. Pan Inspektor do bukietu szybko dorzuca słodkie, lepkie daktyle oraz rodzynki namoczone w jakimś ciekawym alkoholu. 

Piana zwiastowała piwo nisko nasycone i rzeczywiście takie jest. Odbieram to jako minus, bo choć całość nie musi oczywiście wyłazić nosem, to po prostu Quady coś tam bąbelków mieć muszą i im to pasuje. Zwłaszcza, że nie jest to w odczuciu piwo szczególnie ciężkie i likierowate, co już jest zupełnie na miejscu. 

Smak nie przynosi rozczarowania - jest dosyć słodko, fenolowo, z bardzo fajną podstawką słodową. To wszystko elegancko się zazębia. Sporo karmelu, sporo ciemnego ciasta, do tego znowu przyprawy znane już z aromatu. Trochę świątecznie, trochę piernikowo, ale też przesadą jest nazywa to piwo deserowym. Można na tym etapie wyhaczyć też garść suszonych śliwek czy wspomnianych wyżej rodzynek.

Autorzy nie zapomnieli o goryczce, która oczywiście nie atakuje agresywnie, ale też nie przemyka niezauważona. Ma przyjemnie chmielowy charakter. Może trochę niespodziewany, jednak okiełznana nutka ziołowa fajnie się tu wpasowała. Finisz średnio długi i już delikatnie wytrawny, choć z obecną opiekaną nutką. Fajny.

Krążą ploty, że alkohol jest tu zbyt wyraźny. Cóż, poza stosunkowo przyjemnym rozgrzewaniem i późniejszym szumem w głowie nie wyczułem tu jego obecności. Przy tym woltażu trudno narzekać, choć można spróbować poleżakować.

Nie jest to może najlepszy polski Quadrupel, czego oczywiście można było po chichutku oczekiwać od Zakładowego, ale też nie ma się tu za wiele czego czepić. Brakuje piany i bąbelków, co nie stanowi dużego problemu. Fajna rzecz, można sięgnąć. 

Browarowi życzę oczywiście powodzenia w nadchodzącym roku. Fajnie było kończyć obecny z Waszym piwem. Zdrówko.

Ocena: 7/10

Browar Zakładowy
Kooperacja z piwowarem domowym Sebastianem Patajem
Styl: Quadrupel
Ekstrakt: 24% wag.
Alkohol: 10,5% obj.
Najlepiej spożyć przed: 24.11.2018
niepasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz