wtorek, 19 czerwca 2018

Cydr Smykan Jaskół ze Slow Flow Group


Dział cydrowy obecny na blogu zatrzymał się na zawrotnej liczbie jednej degustacji, więc ruszam temat. Złocisty trunek (*badum tss*) pasuje mi do panujących w kraju wysokich temperatur i palących w gałki oczne promieni słonecznych, a rodzime jabłka z sadów Beskidu Wyspowego wzbogacają całość o wątek patriotyczny, wspaniale komponujący się z mundialowym szaleństwem. Po Senegalu jeszcze bardziej żałuję, że nabyłem tylko jedną butelkę. 

Jeśli jeszcze tam nie zaglądaliście, to odsyłam Was też do starcia z Szarą Renetą, również spod marki Smykan. Czym różnią się cydry rzemieślnicze od tych popularnych? Ten świat działa mniej więcej tak, jak świat piwa - mniejsi robią to lepiej i ciekawiej, co dało się odczuć już wtedy za sprawą eleganckiej kwaśności i swojskiego funku. Zobaczmy, co sobą zaprezentuje Jaskół.


Cydr Smykan Jaskół


Autorzy serii konsekwentnie trzymają się butelek o pojemności 750 ml. Taki cydr robi wrażenie na półce sklepowej, choć jednocześnie osoby niezaznajomione w świecie może odstraszyć ceną. Na facebooku Smykanów już jakiś czas temu była wieść o butelkach 330 ml, więc pytanie co z tym się stało? Trzymam kciuki, żeby wypaliło, bo moim zdaniem dwie pojemności wyjdą tu na korzyść. A co do etykiety, to oczywiście też pozostaje spójna z resztą oferty - mi osobiście ta oszczędność i proste grafiki się podobają, może tylko życzyłbym sobie więcej informacji o zawartości flaszki na rewersie.


A zawartość po przelaniu też jest cacy. Piana oczywiście pozostaje typowa dla takich napojów, tj. kompletnie nietrwała, ale pierwsza porcja kusi lekko przygaszoną, niemal słomkową barwą i klarownością. 

Urzekająca jest ta cydrowa dzikość obecna w Smykanach. Czyściutka, szlachetna, w najlepszym wydaniu, a jednocześnie zdecydowanie zaznaczona. Koński funk w postaci wyczesanej, wypachnionej grzywy mocno trzyma się tu pierwszego planu. Wspaniale pasuje to do takiej roślinnej, letniej... suchości. Siano chyba najlepiej powie, co mam na myśli. Ale, ale... Już po chwili kolorek żółty zazębia się z pojawiającą się zielenią, a ta z kolei przywodzi mi na myśl swojską słodycz mięty pieprzowej. Jak być może zauważyliście, nie wspomniałem o żadnych jabłkach, bo i też nie mam takowych skojarzeń. Może lekka skórkowość? Czipsy jabłkowe z piekarnika? Może.


Już wspomniana Szara Reneta przedstawiła mi świat cydru w nieco innym świetle, za to Jaskół chyba jeszcze bardziej odbiega od popularnej normy. Jest zdecydowanie wytrawny, ale też delikatny, bardzo dobrze ułożony i niemal winny w odczuciu. Białe wino z bąbelkami to całkiem niezłe skojarzenie, a i tych bąbelków nie jest wcale dużo i nie wymuszają bekania po każdym łyku. Całość jest smukła i gładka.

Pierwszy plan to kwaskowe, młode jabłka, ale takie zgrabnie obrane ze skórki i oszczędne w tej swojej nieprzystępności. Wspominałem o winie i dalej będę się tego trzymał - białe, wyprane z niepotrzebnej słodyczki. Przy przełykaniu uwalniają się taniny i delikatna skórkowa cierpkość, a wraz z nimi charakterek tego trunku. Tu już lekko skórkowy, pestkowy, przychodzi mi też na myśl dębina, z którą przecież nie miało to styczności. 

Jest to jednak krótkie doświadczenie, a już finisz, choć nadal wytrawny, oddaje z powrotem to wrażenie przystępności Jaskóła. Stosunkowo krótki, przez chwilę przyjemnie soczysty. Jabłkowy, funkowy, rustykalny, z przyjemną nutą zieleni. I można brać kolejny łyk.

Nie będzie niespodzianki - polecam ten cydr. Jeśli z tym jabłkowym rzemiosłem nie mieliście jeszcze styczności, to będzie to prawdziwy powiew świeżości. Godny, elegancki, niezwykle ciekawy i złożony, acz nadal przystępny. Brawo, Smykany.


Slow Flow Group 
Cydr Smykan Jaskół
Alkohol: 7,0% obj. 
niefiltrowany, niepasteryzowany

1 komentarz: