W roku 2017 toruński Deer Bear oczarował uczestników Beer Geek Madness i zdobył wyróżnienie za najlepsze piwo imprezy. Wiązała się z tym nagroda w postaci warzenia kooperacyjnego z doświadczonym szwedzkim browarem Dugges. Można rzecz, że było im przeznaczone takie spotkanie, bo obydwa browary nie boją się słodyczki, szalonych dodatków czy aromatów.
Warzenie miało miejsce w Szwecji, a mocarny Plum Spices trafił do kraju nad Wisłą już jakiś czas temu. Nie są to tanie rzeczy (około 40 złotych), aczkolwiek należy potraktować to jako RISa z zagranicy i tak też został wyceniony. Jest to też RIS nie byle jaki - atrakcyjny procentowo i wypchany po kapsel apetycznym zestawem dodatków w postaci suszonych śliwek i przypraw.
Plum Spices
Od zewnątrz prezentuje się to fajnie. Szczególnie podobają mi się butelki używane przez Duggesa i zawsze w środku cieszę się, gdy widzę coś nowego w tej kwestii. Czarny kapsel i kolorowa etykieta - z jednej strony prosta, z drugiej zdecydowanie wykonana z głową i działająca na potencjalnego klienta. Znalazło się miejsce na historię tego piwa oraz nie do końca sprecyzowany skład.
Piana też zdecydowanie robi tu wrażenie. Zwłaszcza po dolewce jest taka apetycznie zbita i jednolita, yummy. A piwo jak piwo, czyli ciemnobrunatne i co najwyżej lekko zmętnione.
Wącham więc. No i jest spoko, o to chodziło. Od czego zacząć... Intensywnego aromatu czekoladowej słodyczy? Pięknie wplecionych i (o dziwo) soczystych śliwek? Sensownie dobranych przypraw w nieprzesadzonych ilościach? Mimo wyczuwalnej już w aromacie mocy tego piwa, Plum Spices pozostaje na tym etapie zniuansowane i bardzo ciekawe. Gałka muszkatołowa to rewelacyjny dodatek do ciemniaków, o czym pierwszy raz przekonałem się za sprawą również dirberowego Coffee Break. Jest też troszkę lubianego przeze mnie cynamonu, może i nutka tego zielonego pieprzu (tu nie mam pewności). Na tym etapie alkohol nie przeszkadza. Bomba.
Piwko jest ciężkie, pełne i słodkie. Nie oczekiwaliście chyba innego podejścia do sprawy? A smakuje mniej więcej tak, jak pachnie. Pierwszy plan to właśnie taka prawilna (choć nadal słodka) czekolada ze śliwkowym nadzieniem, które można nawet podciągnąć pod powidła. Przyprawowe dodatki trzymają się drugiego planu, którego w RISach moim zdaniem opuszczać raczej nie powinny. No i znów postawiłbym tu na zgrabny mariaż cynamonu z gałką, pieprz to chyba strefa autosugestii. Wszystko kapitalnie splecione w taki zgrabny, płynny deser.
Nie jest to RIS z tych goryczkowych - ta nie jest tu wyraźnie zaznaczona, ale też wspomniana słodycz nie jest absolutnie przesadzona. Wiecie, nie brakuje tu czegoś na przełamanie. Finisz też nie zalepia i choć w pierwszych chwilach jest intensywny, to stopniowo ulatuje, a do tego wychodzi tu więcej gorzkawego kakao i minimalna owocowa cierpkość kojarząca się ze skórką śliwki. Wystarczy w zupełności.
Jeśli miałbym się przyczepić, to może minimalnie zbyt wysokiego stężenia bąbelków (dolewka z większej wysokości naprawia ten mały feler), no i alkoholu. Jak na te procenty nie ma tragedii i mimo solidnego rozgrzewania (bo wódy jako takiej tu nie ma) piję to z rozkoszą w oczach i serduszku. Może też niezauważalny do tej pory imbir dołożył coś od siebie na tym etapie i uwidocznił rozgrzewanie? Jako iż nie jest to może trunek na tę pogodę, nie zaszkodzi go moim zdaniem potrzymać do zimy. Ale jak chceta, to pijta - ja nie żałuję.
Piękna rzecz. Piwo, na które warto było czekać. Choć jest to kooperacja, pozostaje zdecydowanie w duchu toruńskiego kontraktowca. Zdążyłem trafić na kilka opinii, że jest wadliwe, z czym absolutnie się nie zgadzam - ani śladu wypominanego gdzieniegdzie aldehydu octowego. Bierzcie i pijcie z tego wszyscy.
Dugges Bryggeri & Browar Deer Bear
Styl: Imperial Stout
Ekstrakt: 28,5% wag. (wg. PolskiKraft.pl)
Alkohol: 12,5% obj.
Dodatki: suszone śliwki, cynamon, gałka muszkatołowa, imbir, zielony pieprz
dobrze napisane serio
OdpowiedzUsuń