Ciężki tydzień przede mną i być może ten wpis będzie jedynym, który się pojawi w tym okresie, ale jednocześnie zaczynam przygotowania do urlopu, a to oznacza degustacje w (mam nadzieję) ciekawym otoczeniu. To informacja dla tych około trzech osób, które jeszcze mają chęci mnie czytać.
Dziś też powinno być ciekawie. Jak wiecie jestem prostym człowiekiem - widzę porter, to kupuję. Oblivion to bodajże pierwszy porter bałtycki w ofercie popularnego Rockmilla i od razu zdecydowano się na delikatne podkręcenie licznika do gabarytów imperialnych. Poza tym bez udziwnień czy wykręconych dodatków, więc pozostaje mi liczyć na przyjemnie ciężkie, rozgrzewające i stylowe piwo.
Oblivion
Etykieta bez niespodzianek, po prostu taki Rockmill. Jak lubisz, to polubisz, a jak nie, to nie. Ja lubię. Flaszka 330 ml. Trochę rozczarowuje brak firmowego kapsla, bo już funkcjonują, ale może butelkowano to wcześniej.
Barwa porterowa. Oko zawieszam na pianie, która jest ładnie zbudowana i tworzy nawet przez moment apetyczny efekt kaskadowy.
Nie wiem jak długo Oblivion odpoczywał przed wyruszeniem na sklepowe półki, ale pachnie jak porządnie wyleżakowane piwo i czasu chyba mu nie żałowano. Fest rodzynki, fest śliwki suszone, trochę słodkich powideł. Pod tym solidna pajda razowca i zbożowe akcenty. Piękna sprawa.
Przyznam szczerze, że spojrzałem na opinie przed wydaniem swoich ciężko zarobionych złotówek i nie nastawiałem się na jakiś szał, ale ludzie po prostu nie wiedzą, co bredzą. To jest wspaniały porter bałtycki. Jeśli chodzi o odczucie w ustach, to jest to jak ciemny aksamit - kapitalna gładkość, przyjemny ciężar, niskie stężenie bąbelków.
Co do smaku, to jest tu odpowiednia pełnia i obowiązkowa moim zdaniem, choć okiełznana słodycz. Dużo nut zbożowych, troszkę palonych, akcent melasy i owoce, owoce, owoce. Rodzyny, daktyle, nutka wiśni, suszone śliwki... Minimalna, świetnie wpleciona soczkowa kwaskowość. Tworzy to dobrze funkcjonujący, przemyślany i naoliwiony mechanizm.
Goryczka niska, ale i całość stopniowo zmienia się po przełknięciu. Mniej owoców, mniej słodyczy, a za to delikatnie gorzkawa kawa zbożowa. To się naprawdę sprawnie pije, bo balans został zachowany, a dochodzi jeszcze kapitalne ułożenie i brak wyczuwalnego alkoholu.
Rockmill stanął na wysokości zadania. Wyraziste, stylowe, bogate i bardzo smaczne piwo, które każdy miłośnik stylu powinien docenić. Leżakowanie niewskazane - lepiej raczej nie będzie, ale na zimę na pewno warto odłożyć sobie jakiś zapas.
Browar Rockmill
Kontraktor: Bytów Browar Kaszubski
Styl: Imperial Baltic Porter
Ekstrakt: 23% wag.
Alkohol: 10% obj.
Najlepiej spożyć przed: 1.06.2020
pasteryzowane, niefiltrowane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz