poniedziałek, 19 września 2016

[Browar na Jurze] Jurajskie Buraczana Piana - Recenzja piwa

Styl:
Ekstrakt:
Alkohol: 4,0% obj. 
Składniki: woda źródlana; słody (pilzneński, pszeniczny, Crystal Maple); płatki ryżowe; koncentrat jabłkowy; burak; rabarbar; kolendra; chmiele (Hallertauer, Amarillo); drożdże US-05 
Najlepiej spożyć przed: 03.2017 
pasteryzowane 

Browar na Jurze miał niedawno bardzo udany występ na blogu, więc tym bardziej przyjrzałem się uważnie, co tam nowego kombinują. Ostatnia premiera, Buraczana Piana, to już naprawdę śmiały krok w stronę dodatków. Mamy tu górniaka z dodatkiem koncentratu jabłkowego, rabarbaru, kolendry oraz BURAKA. Poza tym zakwaszono to jeszcze lactobacillusem. Brzmi jak wymysł (zdolnych) szaleńców z Kingpina lub Piwoteki i browar zaskoczył tym piwem, więc chyba sami przyznacie, że trudno przejść obojętnie. Niezależnie od efektu propsuję to podejście i jestem bardzo ciekaw kolejnych premier. 

Tym specjalnym wyrobom fachowców z Zawiercia chciałem początkowo zarzucić pewien brak spójności na etykietach, aczkolwiek oryginalny krój i logo browaru sprawiają, że jednak jest to jedna parafia. Grafika prezentuje się całkiem fajnie i początkowo skojarzyła mi się ze starymi grami na 8-bitowce. Jest krótki opis piwa, jest pełny skład. Nie widzę znowu ekstraktu i stylu. Kapsel jak zawsze z logiem. Może być, to taki solidny poziom, do którego przyzwyczaił na browar. 

No w barwie jest to barszczyk, a w połączeniu z solidnym i równomiernym zamgleniem całkiem sprawnie cieszy oczy. Piana średnia, biała, lekko przybrudzona różem. Niestety syczy i nie jest zbyt trwała, więc nie nacieszyłem się nią zbyt długo. 

Piwko bucha bardzo fajnym aromatem. Najbardziej wychodzą chyba jabłka, ale nie dominują jakoś bardzo nad resztą i można tu jeszcze wyłapać ten rabarbar i kolendrę. Burak wyszedł po zamieszaniu z taką cięższą, mniej pasującą tu nutą. Nie przeszkadza, ale gdyby nazwa nie zobowiązywała, to wcale by mi go nie brakowało.

Jest lekko, soczyście, a słodycz miesza się z umiarkowaną kwaśnością. Można brać łyk za łykiem. Efekt orzeźwienia potęguje solidne wysycenie, które pasuje tu jak ulał. Początek to taki owocowy miks jabłka i rabarbaru przyprawiony subtelnie kolendrą. Buraka nie wyłapuję, ale aromat sugeruje, że może to i dobrze. Goryczka właściwie nieobecna, a na finiszu krótka cierpkość. 

Jak na piwo o nazwie Buraczana Piana zdecydowanie za mało tu buraka. Z drugiej jednak strony jest to fajny trunek z kategorii napojowatych, do gaszenia pragnienia, jak np. ImBeer. Smaczne, ale raczej nie wzrusza.

Ocena: 6/10

1 komentarz: