Ludzie różnie podchodzą do sprawy szkła. Są wśród Was zapewne kolekcjonerzy, którzy posiadają wiele egzemplarzy podobnego typu różniących się tylko brandingiem. Są też pewnie i tacy, którym wystarczy jedna prosta szklanka. Mam nadzieję, że nie ma już osób, które wciąż piją piwo prosto z butli, no bo o ile można sobie darować ekstrawagancję na jakichś mitingach, to w domowych warunkach już warto się pofatygować i przelać trunek do czegokolwiek. Nie będę się jednak rozpisywał o znaczeniu naczynia, bo temat był już wałkowany u innych (fajny eksperyment znajdziecie tutaj). Przedstawię Wam ulubione egzemplarze z mojej (wcale nie tak dużej) kolekcji. Możliwe, że część z Was zaskoczę pewnymi wyborami, a może i zachęcę do kupna szkiełka, które do tej pory jakoś się nie podobało.
Lubię fikuśne szkła i czasami nie potrafię sobie odmówić kupna, więc wpis zapewne będzie aktualizowany. Zapraszam do lektury i zachęcam do zostawienia komentarza, bo jestem ciekaw jakie macie podejście do tematu i z czego najbardziej lubicie pić piwko.
Długo marzył mi się prawilny tulip, więc ten z miejsca pokochałem. Egzemplarz jest dedykowany belgijskiemu mocarzowi z browaru Van Steenberge, którego jeszcze nie udało mi się spróbować. Szkło jest małe (podziałka 250 ml i miejsce na pianę), bardzo eleganckie i najchętniej korzystam z niego przy dobrych, ciężkich trunkach: RIS, barley wine, porter bałtycki i oczywiście wyroby belgijskie.
Ze skrajności w skrajność. Jeden z Was napisał mi kiedyś na instagramie, że wody by się z tego nie napił (pozdrawiam Cię, Wojtku). Z dwóch wygranych szkieł Żywca byłem pewien, że to Porter polubię bardziej, a jednak wyszło inaczej. Po szejkera sięgam regularnie do lżejszych, jasnych i fajnie nachmielonych piw. Zaskoczyła mnie pojemność, bo ma podziałkę 0,3 l, dzięki czemu jest wygodniejszy od choćby ciężkiego egzemplarza AleBrowaru. Oczywiście nie jest to szkło degustacyjne, ale jeśli nie próbowaliście nigdy pić z szejkera, to polecam spróbować, bo jest naprawdę... swojsko. Szkła Żywca widziałem kiedyś bodajże w Carrefourze za kilka zł/szt., więc może da się je jeszcze wyhaczyć.
Nie posiadam słynnego TeKu, ale mam to. Nie różni się jakoś bardzo, a przyznam szczerze, że podoba mi się nawet bardziej od wynalazku Włochów, bo nie jest takie kanciaste. Zgrabne, eleganckie, w sam raz do cięższych piw, choć oczywiście nie jest przypisane do jakiegoś konkretnego stylu. Budzi skojarzenia z kieliszkiem do wina, więc barley wine zrobi klimat. Mam egzemplarz bez brandingu, więc kosztowało mnie do koło dyszki w sklepie specjalistycznym. Częściej widuję je w całych zestawach, np. w Auchanie.
Szkiełko dedykowane jakimś lambikom, których w życiu na oczy nie widziałem. Samo w sobie prezentuje się jednak bardzo ładnie z tym nadrukiem i po prostu musiałem je mieć. Ponownie jest to naczynie małe, z podziałką 250 ml, w sam raz na jakieś skromniejsze próbki. Szanuję też grubą nóżkę średniej długości, dzięki czemu można tym majtać na prawo i lewo, a przy szkle poprzednim nie mam aż takiej odwagi. Warto się zaopatrzyć w taką zabawkę.
Tego chyba nie muszę większości z Was przedstawiać. Bardzo popularne szkło od wielkiej Pinty, wypuszczone na rynek bodajże z okazji premiery Quatro. Nie jestem pewien pojemności, pewnie jakieś 300 ml, ale w każdym razie nie jest duże - ja tak lubię. Zwęża się, więc świetne do poważniejszej degustacji. Browar wyróżnia swoje szkła tą złotą obwódką i mi osobiście bardzo się to podoba, ale wiem że sporo osób ma z tym problem. Ponownie raczej korzystam z niego przy grubszych piwach, choć lubię tam wlewać praktycznie wszystko od Pinty, żeby fajnie wyglądało. Polecam.
Chyba można je tak nazwać. Powiedzmy, że jest to goblet. Oczywiście widzicie tu szkło festiwalowe z pierwszej edycji Beergoszczy, z którą to wiążę miłe wspomnienia. Ładnie prezentuje się na nim logo festiwalu, a ponadto pomysłowo wkomponowano podziałki 0,3 i 0,5 litra. Piłem z niego najróżniejsze style i zawsze było fajnie. Wzór szkła jest dosyć popularny, więc nie powinno być problemów z dostaniem go z innym brandingiem lub po prostu czyste.
Szklana puszka. Niezwykle popularny wzór w Stanach, a w Polsce póki co przygarnięty tylko przez Trzech Kumpli. I był to strzał w dziesiątkę, bo wiara pokochała to szkło i bardzo często widuję je przeglądając instagrama czy facebooka. Początkowo byłem sceptyczny, ale widząc je na żywo jednak dołączyłem do fanklubu. Jest bardzo oryginalne i starannie wykonane, przyciąga oko. Dla kontrastu piję z niego jasne piwa, raczej lekkie (APA jest idealne), choć jest dostępne również z białym nadrukiem.
Tudzież Dildo Glass. Ciekawy wzór wprowadzony po przymusowym wycofaniu z oferty klasycznego szkła do IPA i moim zdaniem jest to zmiana na lepsze. Po prostu bardziej mi się widzi ten kształt i nic mnie w nim nie drażni, co miało miejsce w przypadku poprzednika. Chyba nie muszę tłumaczyć do jakich piw go używam. Otrzymałem je dzięki uprzejmości browaru i kiedyś już napisałem o nim trochę więcej. Można je dość łatwo dostać bez brandingu (czyli taniej).
I znowu wspominki z Beergoszczy, bo tam go zakupiłem. Ciężki, gruby, półlitrowy kufel - w sam raz do zimnego pilsa. Bardzo mi się podoba i w przeciwieństwie do koncernowych egzemplarzy ma w sobie coś fajnego. Nie spotkałem się też wcześniej z tym wzorem, więc przygarnięcie go było dobrą decyzją browaru. Rewolucja rewolucją, ale klasykę szanuje i w sumie chyba wypada mieć w kolekcji jakiś kufelek.
no fajnie napisane
OdpowiedzUsuń