poniedziałek, 9 października 2017

Der Amerikaner i Hop! Sarenka z browaru ŁĄKOMIN


W końcu, dzięki uprzejmości samych autorów, mam przyjemność spróbować smakołyków z browaru Łąkomin. Zdążyłem co nieco się naczytać i z opinii wynika, że pracują tam zdolni ludzie. 

Łąkomin to malownicza wieś położona w województwie lubuskim. Funkcjonuje w niej powstały pod koniec XIX wieku Pałacyk Łąkomin, będący zarówno ośrodkiem SPA, hotelem, miejscem rozmaitych imprez, jak i browarem. Choć piwa Łąkomina nie należą do łatwo dostępnych, to trzeba przyznać, że oferta jest stosunkowo szeroka - zainteresowanych odsyłam na RateBeer. Widziałem, że ostatnie co nieco z tych produktów pojawiło się w sklepie warszawskim, a i trzeba przyznać, że etykiety wyglądają bardzo profesjonalnie, więc można przypuszczać, że wyszło tego trochę więcej i piwka poszły w Polskę. Mam tu dziś Pilsa na amerykańskich i niemieckich chmielach oraz IPA wzbogacone o belgijskiej motywy. Jestem szalenie ciekawy pierwszego kontaktu z tym browarem i sporo sobie obiecuję.

Wspomniałem już o etykietach, które są naprawdę zgrabne i czuć w nich rączki profesjonalisty. W pierwszych chwilach pomyślałem sobie meh, ale w chwilach drugich i trzecich już patrzyło się na te postacie z pewną przyjemnością. Dobrej jakości materiał, jakieś infografiki, wszystkie niezbędne informacje, sensowny opis stylu. Można z tym wychodzić do ludzi. A jeśli mam się czegoś przypieprzyć, to jednak wolę, kiedy browary oficjalne określają się jako rzemieślnicze, a nie jak tutaj kraftowe. Przyjemne słowo, ale moim zdaniem raczej nie na etykietę.


Der Amerikaner 

Ciekawa barwa. Nie jest to słomka, nie jest to złoto. Jakby nisko nasycona, zgaszona żółć czy coś. Lekko opalizuje, a wewnątrz elegancko pracują bąbelki. Piana bielutka, trochę zbyt wysoko rosnąca. Ma nieco mydlaną, popękaną strukturę, ale ładnie się stabilizuje przy tafli i towarzyszy mi już bezapelacyjnie do samego końca, mojego lub jej. Ba, nawet apetycznie koronkuje.

Bardzo czysty i zdecydowanie chmielowy aromat. Dominują słodkie cytrusy pokroju mandarynek czy bergamotek, które zdają się pochodzić od nimieckiego Hallertauer Mittelfruh. Znajdzie się w tym wszystkim również egzotyczne mango, marakuja czy poczciwy, soczysty grejpfrut z Citry. 

Der Amerikaner w pierwszych łykach przynosi oczekiwaną przeze mnie lekkość i rześkość. Można tu znaleźć nutę słodyczy, choć moim zdaniem to wrażenie podkręca właśnie owocowy chmiel, a piwo zaliczyć można do wytrawnych. Słodowość, podobnie jak w aromacie, nie gra w smaku odczuwalnej roli. Jest cytrusowo, mandarynkowo, z przyjemnymi skórkowo-ziołowymi akcentami. 

Goryczka wydaje odpowiednia dla tej wagi - zaznaczona, stonowana i raczej niemiecka w odczuciu. Nasila się nieco z kolejnymi łykami, więc w sumie rzemieślniczo. Przechodzi w taki wytrawny, lekko wysuszający aftertaste z przyjemnym akcentem jasnego pieczywa wplecionym między skórki cytrusów i nutkę zieloną. Są tu też ciekawe mineralne posmaki, jak w dobrej wodzie, co też przyjemnie się komponuje z lekko musującym nagazowaniem. Dobra pijalność, odpowiednia przystępność, choć jest to zdecydowanie pozycja z kraftowym sznytem.

Piwo jest praktycznie bez zarzutu. Powiedzmy, że smakowo nie urywa tak jak pod względem aromatu, natomiast trzeba autorom oddać to, że wpletli w to wszystko chmiel niemiecki, który wydaje się mniej wdzięczny niż nowofalowa klasyka. W każdym razie tak by wynikało z moich dotychczasowych doświadczeń. Piwo smaczne, świeże i sesyjne, można spokojnie konsumować. Myślę, że w miarę możliwości warto byłoby je wprowadzić do stałej oferty za jakiś rozsądny pieniądz.

Ocena: 7/10

Styl: American German Pilsner
Ekstrakt: 12,0% wag. 
Alkohol: 5,4% obj. 
Składniki: woda; słody jęczmienne (pilzneński, Carapils); chmiele (Hallertauer Mittelfruh, Citra, Centennial); drożdże Saflager W34/70
Najlepiej spożyć przed: ? (data się zmazała)
niepasteryzowane, niefiltrowane


Hop! Sarenka 

Piwo jest bursztynowo-herbaciane, tylko lekko zamglone, ale za to z widocznymi farfoclami. Piana biała, średnio pęcherzykowa, ponownie trwała i stabilizująca się przy tafli. Koronkuje natomiast mniej chętnie.

Początkowo niewiele mogą tu wywąchać, ale winię za to pianę. Gdy wracam po chwili, do głosu dochodzą takie słodziutkie, pełne soku owoce. Brzoskwinie, marakuja, może nutka jakiegoś pomelo, mandarynek. Dopiero po ogrzaniu wychodzi Belgia, a przede wszystkim przyprawowość w bardzo przyjemnej postaci - trochę pieprzu, kandyzowanych owoców, ale i przyprawy korzenne jak goździk czy cynamon. Daje to takie ciepłe, świąteczne skojarzenia. Bardzo przyjemnie i wyraziście.

Piwo ze średnim ciałem, dosyć gładkie w odczuciu. Hop! Sarenka okazuje półsłodka, ładnie zbalansowana i zadowalająco pełna. Mamy tu zarówno cytrusy zawdzięczane nowofalowym odmianom chmielu, jak i ciasteczkową podbudowę ze słodów i dziebko brzoskwiniowo-przyprawowej Belgii. 

To ostatnie nasila się z kolejnymi mlaśnięciami i ciamknięciami. Goryczka jest oczywiście chmielowa, grejpfrutowa, świetnie kontrująca całość. Nie za duża, nie za mała. Finisz natomiast, mimo fajnej cytrusowej cierpkości, ma już konkretnie i przyjemnie zaznaczoną gumę balonową i coś na kształt chlebka bananowego z dodatkiem przypraw. Retronosowo wychodzi jeszcze ten kolorowy pieprz. Świetna pijalność i nienaganna elegancja.

Przyznam, że nie należę do miłośników hybryd belgijsko-amerykańskich, które to z jakiegoś powodu zostały tak ciepło przyjęte przez browary regionalne i rzemieślnicze. Hop! Sarenka to w moim odczuciu jedna z najprzyjemniejszych rodzimych interpretacji, która robi wrażenie świetnym ułożeniem i Belgią w bardzo przystępnym wydaniu. Te wszystkie trybiki bardzo dobrze się zazębiają i tworzą ciekawą, bogatą całość. Bardzo dobre piwo. 

Ocena: 8/10

Styl: Belgian Blond IPA
Ekstrakt: 15,2% wag. 
Alkohol: 7,0% obj. 
Składniki: woda; słody jęczmienne (pilzneński, Carabelge); cukier kandyzowany biały; chmiele (Chinook, Citra, Centennial); drożdże Fermentum Mobile Artefakty Trapistów
Najlepiej spożyć przed: 11.2017
niepasteryzowane, niefiltrowane


No i git. Myślę, że Łąkomin stać na wiele i warto wspomnieć, że w ofercie browaru jest już choćby porter bałtycki, FES czy Barley Wine. Mam szczerą nadzieję, że wkrótce uda się to wszystko złapać w jakimś sklepie. Powodzenia i oby nie było gorzej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz