czwartek, 12 października 2017

COFFEECUP, czyli Coffee Milk Stout z browaru Szpunt


Szpunt w ostatnich tygodnia można chyba uznać za jednego z głośniejszych kontraktowców. Przede wszystkim z powodu limitowanego Spectrum BA, które również udało mi się posiąść, no ale w sumie po co teraz to recenzować, skoro już wiadomo, że będzie dobre? Na jakiś przejściowy okres posuchy będzie fajną opcją.

Mam tu natomiast Coffecup, czyli drugą świeżynkę rzemieślnika w również bardzo lubianym przeze mnie stylu. Jest Stout, jest dodatek kawy, jest i laktoza. Czy to się może nie udać? Obecny deszczowy okres to świetny moment na takie słodsze, aromatyczne ciemniaki, więc gratuluję wyczucia. 

Etykieta jest prosta od strony graficznej, a przy tym efektowna za sprawą odpowiedniego wykonania. Mam tu na myśli przede wszystkim te błyszczące akcenty - oryginalne i rzadko stosowane u konkurencji, także na półce sklepowej robią robotę. Warto się tego trzymać. Gorzej jest z treścią na odwrocie, bo zabrakło jakiegoś sensownego opisu, sprecyzowanego składu, a nawet browaru w którym piwko poczęto. Musze się też przyczepić umiejscowienia daty ważności, którą nadrukowano na flaszce ciemnym tuszem i do momentu przelania całości piwka nie udało mi się jej znaleźć. 

No lepszą pianę to ja widuję na kawie. I to takiej ludzkiej zalewajce, bez bajerów znaczy się. Syczy i ucieka, więc dajmy już jej spokój. Barwa samego trunku stoutowa, a jakże - ciemno, brunatno, prawie czorno. 

Bukiecik zapachowy jest w dużej mierze zbudowany przez dodatki. Miało być kawowo i mlecznie, no i rzeczywiście tak jest. Może i nawet z dominacją mlecznie, takie mleko z kawą jak to mniej odporni ludzie piją. Oczywiście zgrywam się troszkę, bo bardzo lubię laktozę w ciemniakach i zupełnie nie przeszkadza mi takie podejście. Poza tym nuty mlecznej czekolady, trochę opiekanego zboża i w sumie tyle. Aromat jest prosty, natomiast pozostaje przy tym zachęcający i wyrazisty. 

Odczucie w japie zdecydowanie przyjemne. Średnie, fajne ciałko, owsiana gładkość, stoutowo-umiarkowane nagazowanie. Jakby Pan Jezusek mi gołą stópką po gardle przeszedł. Smakowo Coffeecup też ma się czym chwalić, natomiast mam tu podobne wrażenie jak w przypadku aromatu, czyli takie mleko z kawą. Właściwie gdyby nazwano je po prostu Milk Stoutem nie miałbym nic przeciwko. Ciekawe jest to, że mimo wyraźnej mleczności udało się tu uniknąć nachalnej słodyczy, która jest oczywiście obecna, ale na stonowanym, przyjemniutkim poziomie. Poza mlekiem i klasyczną w moim chłopskim rozumowaniu kawą są nuty czekoladowe, opiekane, tostowe i ciemna skórka od chleba. Mogę się przyczepić niewielkim brakom w pełni smakowej, która nie do końca zgrywa się z fajnym ciałkiem.

Goryczka jest skromna, przemyka praktycznie niezauważona, natomiast biorąc pod uwagę lekkość smaku nie potrzeba tu jakiejś mocarnej kontry. Finisz przyjemny, dosyć długi, trzymający się jeszcze nieśmiało słodyczki. Trochę takie cappucino, trochę brązowego cukru i spodu od ciasta.

Prosty, przystępny dla widza seans. Coffeecup powinien zadowolić miłośników kawy z mlekiem, jak i fanów nieco słodszych ciemniaków ogólnie. Powiedzmy, że nie zaskakuje, natomiast nie zaskoczeń tu szukałem. Z każdym łykiem i wzrostem temperatury smakuje bardziej i bardziej, całość osadza się po jamie ustnej i przyjemnie podkręca wrażenia z picia, więc po wszystkim trochę za tym piwem tęsknię. Szpunt zdaje ten egzamin bez większych problemów.

Ocena: 7,5/10


Styl: Coffee Milk Stout
Ekstrakt: 15,0% wag.
Alkohol: 5,6% obj. 
Składniki: woda; słód jęczmienny, słód pszeniczny; laktoza, płatki owsiane; ziarna kawy; chmiele; drożdże
Najlepiej spożyć przed: 26.05.2018
pasteryzowane, niefiltrowane

1 komentarz: