sobota, 22 kwietnia 2017

Baba Jaga i PORTER z bajerami


Panie konduktorze, zatrzymej pan pociąg! W rzemieślniczym pędzie gdzieś nam się zawieruszyła Baba Jaga!

Kontraktowca pod dowództwem Tomasza Schutza można było swego czasu zaliczyć do tych bardziej płodnych polskich kraftowców. Nie było też wielu powodów by narzekać na jakość jego wyrobów, a w każdym razie ja przynajmniej dobrze wspominam właściwie wszystkie próbowane piwa. No i ekipa jakoś nam przysnęła. Nawet nie potrafię sprecyzować, kiedy do tego doszło, ale w ostatnim czasie coś tam z ich kociołka trafia do sklepów. Także coś się dzieje, choć w social media nadal o nich trochę za cicho, a to niedobrze, bo nie jest to jeszcze marka rozmiarów AleBrowaru, który notabene również przysypia pod względem premier. 

Porter bałtycki akurat nie jest świeżynką i słyszałem o nim już miesiące temu. Czy to nowa warka? Nie wiem, ale kupiłem go praktycznie przed chwilą. Nie wyszło tego też chyba zbyt dużo, gdyż powstał w toruńskim Olbrachcie. Po ten styl zawsze jednak sięgam z zainteresowaniem, a warto wspomnieć, że Baba Jaga zaszalała i dorzuciła do niego m.in. migdały, wiórki kokosowe i suszone owoce.

Browar wciąż trzyma się wzoru etykiet znanych od początku, a jest on naprawdę pierwszorzędny. W tym wydaniu na brązowym tle ładnie grają ze sobą białe i niebieskie akcenty. Graficznie nawiązuje do morza - jest latarnia, kotwice, woda, jakieś stworzonka. Po bokach komplet informacji i morskie opowieści. Czego chcieć więcej?

Piwo też wygląda uroczo. Solidna czapa beżowej piany ładnie rozkwita, bo i nie szczypałem się przy nalewaniu. Średnio trwała, raczej nieskora do koronkowania, ale i nie znika całkowicie - na plus. A sam trunek oczywiście ciemnobrunatny, chyba klarowny, a w szkle nieskory do przepuszczania światła.

Porter pachnie przekonująco i słodko jak należy. Czekolada jak najbardziej na miejscu - dosyć odważnie dominuje, co mnie osobiście cieszy. Można to podciągnąć pod murzynka. Jest tu nieco babcinych powideł śliwkowych, a także zapowiadanych na etykiecie rodzynek. Myślę chwilę nad wiórkami kokosowymi, które widnieją w składzie, i też je wyłapuję - przyjemny efekt Bounty, którego trzeba jednak chwilę poszukać. 

Pierwszy łyk jest rozkoszny. Kolejne zresztą też. Przyzwoite ciało i gęstość, niewiele bąbelków. W smaku raczej #teamsłodyczka, co też jest tu absolutnie mile widziane. Świetna czekolada, kakao, a tuż obok suszone owoce - może to zasługa daktyli i śliwek, choć nie jest to aż tak bezpośredni efekt i równie dobrze może pochodzić z utlenienia. Goryczka niska, nie nachalna, jednak na finiszu piwo fajnie zmienia tor - więcej kakao, pojawia się taki razowiec, skórka od chleba, ale i nieco popiołu i ziołowe muśnięcie polskiego chmielu. Jest efekt delikatnego oblepiania, choć piwo należy do zdecydowanie zrównoważonych w smaku i pije się z przyjemnością aż do ostatnich kropel. 

No dla mnie hit. Szalenie elegancki, ułożony, smaczniutki i wyrazisty porter bałtycki. Z tego co widzę trochę niedoceniany. Ośmielę się stwierdzić, że pomimo ciekawych dodatków może stanowić wzór. Najlepszy przedstawiciel stylu jaki piłem od dłuższego czasu. Nie żebym spodziewał się wtopy, ale jest to jednak pozytywne zaskoczenie. 

Babo Jago - odzywaj się częściej!

Ocena: 8,5/10


Browar Baba Jaga
Kontraktor: Jan Olbracht Browar Staromiejski
Styl: Porter Bałtycki
Ekstrakt: 21,0% wag.
Alkohol: 8,9% obj.
Składniki: woda; słody (monachijski, pilzneński, karmelowy, jasny, Carafa II, Caraaroma); granulaty chmielowe (Marynka, Lubelski); dodatki (płatki owsiane, cukier, migdał w płatkach, wiórki kokosowe, śliwka suszona, daktyl suszony); drożdże płynne dolnej fermentacji
Najlepiej spożyć przed: 2.11.2017
pasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz