środa, 12 kwietnia 2017

Kopyr i MÓZG - kilka przemyśleń


Znany i lubiany Tomek Kopyra z blogu blog.kopyra.com zrobił widzom niespodziewajkę i zapowiedział jakiś czas temu swój występ w The Brain - prawdopodobnie najciekawszym show Polsatu w chwili obecnej. Reprezentant piwnego marginesu trafia do dużej telewizji, więc naturalnie upatrywano w tym sposób na promocję dla rodzimego rzemiosła, jak i oczywiście blogu Tomka. Jest co komentować.

Czy rzeczywiście cokolwiek się zmieni? Po wczorajszej emisji programu osobiście uważam, że nie. I nie jest to oczywiście wina czy niedopatrzenie popularnego Kopyra, który na pewno wyłożył sprawę przed kamerą i zwyczajnie to wycięto. Popularyzowanie kraftu jest w jego interesie równie bardzo, co promowanie bloga. 

A o nim niestety też nie wspomniano. W intro przedstawiono Tomka jako człowieka zajmującego się nagrywaniem filmów o piwie, czy coś w tym stylu. No kurczę, trochę słabo. Ani słowa o blogu, o YouTube, ani nawet o Internecie. Domyślaj się, drogi widzu. Polsat jest oczywiście jednym z ostatnich miejsc, gdzie szukałbym bezinteresownej reklamy, więc nie dziwią mnie bolesne cięcia. 

Tak więc główną poszlaką prowadzącą do piw rzemieślniczych wydawałaby się wzmianka o stu drastycznie różniących się od siebie stylach. Końskie derki, dzikie drożdże, kawa, czekolada, skórka pomarańczy itd. - to naprawdę może rozbudzać wyobraźnię i otwierać oczy miłośnikom złocistego trunku. Wpisując w google piwne style jest więc szansa, że osoba zainteresowana trafi po pewnym czasie do Tomka i sklepów specjalistycznych. To już jednak kwestia kilku kroków, nie kilku sekund, a z doświadczenia wiem, że jak się komuś nie podstawi czegoś pod nos, to się nie pofatyguje. Niestety.

No i ostatni policzek od Polsatu - nikt nie wspomniał, że fikuśne piwa powstają w Polsce i można je kupić bez problemu. Postawiłem się na miejscu zielonego widza i zapewne pomyślałbym, że to co zaprezentowane to jakieś tam fiu-bździu sprowadzone nie wiadomo skąd.


Promować czy nie promować?

Tomkowi oczywiście należą się gratulacje za świetny występ i opanowanie stresu. Najgorsze, co mogłoby się stać, to specjalista wyczuwający jasne pełne w witbierze. No wtedy Janusze uznaliby, że rzeczywiście nie warto się fatygować i przepłacać. I w gruncie rzeczy uważam, że nie należy płakać z powodu polsatowskich nożyczek, bo rzemieślnicy idą cały czas do przodu własnym tempem. I nie jest to tempo wolne, nikt się nie opierdziela. Rynek rozwija się dynamiczne z roku na rok, pojawiają się nowi kontraktowcy, a starsi wyjadacze się budują i przechodzą na swoje. Czy to nie jest piękne? 

Przewrotne jest też zachowanie beer geeków, którzy początkowo cieszą się, że swojak pojawia się w TV i upatrują w tym faktycznie jakąś reklamę, a następnie cisną bekę z drobnych pomyłek jurorów. Czy widząc pierwszy raz nazwę Russian Imperial Stout nie uznalibyście z automatu, że piwo wymyślili Ruski? Można się z tego pochichrać, tak niewinnie, ale już teksty o normikach i rakowym contencie... C'mon, czy ktokolwiek chciałby wkraczać do tak toksycznego świata? Ja na to patrzyłem z ciepłem w oczach i miło było widzieć ogólne zainteresowanie tematem.

Nie zatrzaskuje się drzwi przed nosami zaproszonych gości. Pracujcie nad sobą, choć ogólnie snobów niejednokrotnie już temperowano i są tego efekty. Oby tak dalej.

1 komentarz: