niedziela, 9 kwietnia 2017

CHÂTEAU 2017 - rozważne i romantyczne


Los chciał, że Château dotarło do toruńskiego ZygZaka (jeszcze raz polecam) i wytrzymało na półce kilka godzin do mojego przybycia. Ciężko się nie skusić w takiej sytuacji, a jak mnie coś po prostu omija, to nie ma tego problemu. Szczęście w nieszczęściu, że piwo nabyte w okolicach ceny sugerowanej, bo ponoć sklepy specjalistyczne znów potrafią przypierdzielić soczystą marżą. Tego jest niby z 5000 flaszek, więc myślę, że nie ma sensu wytwarzać w sobie niezdrowego parcia.

Premiera oczywiście głośna, nie muszę za wiele tłumaczyć. Château było pierwszym polskim piwem dojrzewającym w beczce. To dzisiejsze jest bodajże trzecią wersją. Nie, nie piłem poprzednich. Nawet na świecie mnie nie było. 

Przebój Artezana to oczywiście Sour Ale - piwo kwaśne. Leżakowało w dębowych beczkach po francuskim czerwonym winie, chyba podobnie, jak w poprzednich latach. Tenże proces trwał 20 miesięcy, tak więc całościowo mamy tu do czynienia z blisko dwuletnim trunkiem. Kawał czasu. Dwa lata temu to chyba fanpejdża nie miałem, a o blogu nawet nie myślałem. Dwa lata temu piłem skiśniętego Doktora Fausta z przekonaniem, że tak to miało smakować.

Nowe Château, w przeciwieństwie do ostatniego Samca, powędrowało do butelek 330 ml. Dobra decyzja. Model bączek-granat, ale bez komunikatu o butelce bezzwrotnej, więc z automatu podchodzi się do tego z większym poszanowaniem. Zresztą ja tam lubię te butle w takiej czy innej odmianie. Biały, firmowy kapsel. Świetna etykieta z browarem w Błoniu na przyjemnym w dotyku papierze. Całość dwukolorowa (nie licząc bordowej nazwy), stonowana, z głową. Jest przyzwoity opis, nie ma natomiast pełnego składu - szkoda.

W kieliszku ładna, ciemno miedziana barwa. Jest obecne niewielkie i równomierne zamglenie. Piana nawet jakaś wyrosła, kremowa taka, ale natychmiast się ulotniła i zostawiła mnie z gołą taflą.

Château 2017 może pochwalić się bardzo przyjemnym aromatem. Z pewnością nie brak mu też intensywności, gdyż z powodzeniem można się nim cieszyć bez nietaktownego wtykania nosa do kieliszka. Zapowiada się słodko-kwaśny trunek. Na pierwszym planie czuć dojrzałe wiśnie, dobre czerwone wino, nuty funky, skórzany pasek, trochę końskiej derki oraz wanilię. Po zamieszaniu więcej wanilii, która nawet chętniej przejmuje tu stery łącznie z figami i toffi. Gdzieś ginie nuta kwaskowa i pozostaje elegancka, ułożona słodycz. Piękny, złożony i ciekawy bukiet. 

Biorę pierwszy łyk. Jest ciekawie, ale początkowo nieco płasko. Aromat miał w sobie tę moc, a w smaku nowy Artezan wydaje się zadziwiająco przystępny. Piwo dosyć wytrawne i całkiem nietuzinkowe. Na wstępie brakuje tego motywu przewodniego, całość jest stonowana. Wiśnie, nuta skórzana, akcenty rustykalne, trochę stajni, trochę tego funky. Przyjemnie i elegancko, chciałoby się jednak mocniej. Kwaśność też umiarkowana. Lekkie rozkwitanie na finiszu, które nieco wypełnia początkowy niedosyt. Piwo staje się bardziej winne, czerwone, bardziej wyraziste. Pojawiają się taniny, dębina zroszona deszczem i skromna, przyjemnie pobudzająca cierpkość. Piwo nadal pozostaje grzeczne, ale sporo się tu dzieje i trzyma się podniebienia bardzo długo.

Z kolejnymi łykami posmaki się nasilają, jakby na jedną warstwę aftertaste'u nakładała się druga. To czyni z Château piwo raczej degustacyjne i ostatecznie satysfakcjonujące. Ciało w okolicach średniego. Nasycenie średnie w stronę niskiego, jak najbardziej odpowiednie. Jest gładkość, jest przyjemność, jest imprezka. 

Nie jest to trunek, od którego spadłyby mi gacie, a oczywiście trochę tego oczekiwałem. Nie powtórzyłbym go za 35 zł. Bez wątpienia jest ono jednak bardzo dobre i obecnie właściwie jedyne w swoim rodzaju na rodzimym rynku. Wysiłek i cierpliwość włożone w jego wytworzenie również usprawiedliwiają tę kwotę. Piwo z historią.

Krótko pisząc, raz warto się szarpnąć i posmakować czegoś nowego.

Ocena: 8/10


Browar Artezan
Styl: Sour Ale Aged in Red Wine Barrels
Ekstrakt: 17,5% wag.
Alkohol: 7,2% obj.
Składniki: woda; słód jęczmienny, płatki pszenne; chmiel; drożdże
Najlepiej spożyć przed: 30.06.2017
niepasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz