poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Konstancin IPA, czyli marketowa nowa fala


Żadna nowość, no ale nie piłem jeszcze. W przeciwieństwie do porteru, na to piwo polować nie trzeba - od dłuższego czasu widywałem je w Kauflandzie i jakoś po prostu nie miałem ochoty. Opinie oczywiście widziałem, od dobrych po fatalne, więc nawet jest tu ta nutka ciekawości i podniecenia. 

Oto i nasz bohater. Konstancin IPA. Piwko światło dziennie ujrzało już dawno, chyba jeszcze w 2015, i doczekało się kolejnych warek. No i słynnych dwulitrówek po 90 zł. Do końca terminu tego egzemplarza jeszcze prawie trzy miechy, także ho ho. Znaczy się, na pewno nie jest to świeżynka, no ale w przeciwieństwie do zakurzonych towarów z przecen to jeszcze ma obowiązek się czymś bronić. 

Etykietka to praktycznie to samo, co w przypadku limitowanego porteru. Moim zdaniem nie jest to brzydkie, choć jest się czego przypierdzielić. Opis jest specyficzny, gdyż pojawia się tu intensywna, ale jednocześnie łagodna goryczka, długo utrzymująca się na języku oraz nuty owocowe dzięki zastosowaniu odrobiny słodu pszenicznego. Nie nadążam, nie wiem jak Wy. Nienajlepszy papier i całkiem ładny kapsel. 

Troszkę to ciemnie jak na piwo jasne. Taki głęboki bursztyn, siekierowata herbata. Wydaje się stosunkowo klarownie, choć na dnie butelki jakieś drobne gówienka czekają na dolewkę. Spory plus za pianę, która jest zwarta, dosyć trwała i z tendencją do zdobienia szkła. 

Aromat co prawda nie zapowiada wytrawnego, rześkiego west coasta, ale jest mimo wszystko przyjemny. Typowe IPA z początków polskiej piwnej rewolucji - solidna porcja słodowości w postaci ciasteczek, zbóż i karmelu, przeplatana fajnymi akcentami nowofalowych chmieli. Wiecie o co chodzi. Są oczywiście cytrusy, grejpfruty, troszkę takiej marakui, takie rzeczy. Nie da się jednak ukryć, że słody odgrywają tu większą rolę, a chmiel po chwili to może jedna trzecia całego aromatu. Wyraziste, ale jakby wyleżakowane IPA. 

Czas na smak. No i hmm... Plus jest taki, że nie jest to nieprzyjemnie piwo. Minus, że znowu brakuje mi chmielu. Nawet jak na east coasta piwo jest po prostu zbyt słodowe. Solidna pełnia, średnie ciało i nagazowanie. Dużo zbóż, dużo karmelu i ciasta, a mam nawet wrażenie, że pojawia się tu nuta czekoladowa (!). Chmiel w postaci takiego wysuszonego plasterka cytryny, który gdzieś by tu sobie pływał. Coś tam wprowadza, tylko nie za wiele. 

Jest za to całkiem solidna goryczka. Większe wrażenie robiłaby w bardziej wytrawnym IPA, ale i tak stanowi fajną kontrę dla całości. W efekcie mamy tu więc słodko-gorzki, dosyć długi finisz. Wyobraźcie sobie albedo grejpfruta przeżuwane z niewielką ilością toffi i to będzie mniej więcej to.

Owszem, Konstancin IPA nie oferuje do końca tego, czego oczekiwałbym po tym stylu. Przyznam się, że w miarę mi to smakuje w tej garbatej, niedoskonałej postaci i kończę je bez problemu. Piwo do wypicia, a jednocześnie zakupu nie warte - za 6,99 CBLN macie obecnie w Lidlu tego Rowing Jacka, ponoć w całkiem niezłej formie, więc odsyłam Was raczej w tym kierunku. 

Ocena: 5/10

Browar Czarnków/Kamionka
Styl: India Pale Ale
Ekstrakt:
Alkohol: 6,3% obj. 
Goryczka: 93 IBU 
Składniki: woda; słody (Pale Ale, monachijski, karmelowy pszeniczny); chmiele (Chinook, Mosaic, Citra); drożdże górnej fermentacji
Najlepiej spożyć przed: 11.2017
pasteryzowane, niefiltrowane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz