środa, 2 sierpnia 2017

Zaangażowana społecznie HOPLALA i jej walka z wiatrakami


1 sierpnia nieznany mi do tej pory, choć cieszący się ponoć nie najepszą opinią serwis F5, opublikował krótki artykuł poświęcony działalności browaru kontraktowego Hoplala. Kontraktowiec (zwany również w artykule wymijająco po prostu marką) póki co zasłynął głównie tym, że zarządzany jest przez kobiety. Z tekstu dowiadujemy się jednak, że jest to także pierwszy w Polsce zaangażowany społecznie browar, co osobom orientującym się w piwnym środowisku naturalnie musiało podnieść ciśnienie. 

Próbowałem na facebooku dopytać browar ile mają wspólnego z tym tekstem, bo sam niestety nie jestem pewien na jakiej zasadzie funkcjonuje F5. Mimo wyświetlonej wiadomości, odpowiedzi się nie doczekałem.

Wracając do sprawy... Od kilku lat funkcjonuje przecież browar Spółdzielczy, w którym nomen omen również mocno udziela się kobieta. Ba, funkcjonuje jest w tym przypadku pewnym niedopowiedzeniem, gdyż regularnie wypuszczają piwa dobre, ciekawe, niekiedy nawet przełomowe (patrz: wymrażanki). Oprócz atrakcyjnej oferty Spółdzielczy charakteryzuje się tym, że działa w ramach Spółdzielni Socjalnej DALBA, która to zatrudnia osoby niepełnosprawne. Browar, który powstał z potrzeby serca, zapału i dużej determinacji oraz pasji – tak piszą o sobie na swojej stronie internetowej i trudno w to nie uwierzyć. Spółdzielczy zyskał więc w środowisku ogromny szacun z tego powodu i należy o tym regularnie przypominać - sam browar nie zrobił z tego faktu chwytu marketingowego i broni się jakością produktów.

Jak więc widzicie pierwszy akapit w artykule F5 jest krzywdzący i zwyczajnie naciągany. Swoją drogą, nie widzę nigdzie autora tekstu – być może bazuje on na prasówce podesłanej przez Hoplalę? Może jest to forma reklamy? Jeśli pisał to dziennikarz należy mu się nagana za kiepski research, a jeśli te Panie... Cóż, świadczy to albo o celowym pomijaniu istotnych faktów, albo o braku dosyć podstawowej wiedzy, którą powinny posiadać osoby faktycznie zainteresowane rynkiem. Zainteresowanych tak sercem, wiecie, jak to miłośnicy rzemiosła. W każdym razie nie wygląda to jak tekst napisany bez ich wiedzy.

O piwach Hoplali nie mogę się osobiście wypowiedzieć, bo nie próbowałem, natomiast trafiłem na kilka opinii, że akurat pod tym względem niekoniecznie jest tam różowo. Jak znajdę coś w sklepie, to może zrobię wpis. Panie mają jednak nietuzinkowy pomysł na ich opchnięcie i na każdym kroku podkreślają kto te piwa uwarzył i dla kogo powstały. Nazwa browaru, nazwy piw w stylu Wolna czy zajęta albo Perfekcyjna pani domu. Feminizacja piwa i przy okazji cegiełka do konfliktów społeczno-politycznych za pomocą Stoutu o mało subtelnej nazwie Czarny Protest (który to ukazał się chyba jak już sprawa zaczęła przycichać, ale okej). Stronnicze piwa nie są oczywiście nowością na tym rynku, natomiast należy pamiętać, że nie powstają jako wyraz wsparcia danej grupy czy wyrażanie swoich ideałów, a czysty zabieg marketingowy, który ma za zadanie zachęcić klientów do kupna, częstszego cykania fotek z danym produktem i wstawiania ich na instagrama. Chyba im się udało. 

Mamy więc już browar na wskroś skobieciały, mający stanowić odpowiedź na przesiąknięty męskim szowinizmem rynek. Tak to odbieram i uważam jednocześnie za kompletną bzdurę, walkę z wiatrakami. Nie jestem w stanie w tej chwili przywołać choćby jednego rzemieślnika, który w zauważalny sposób kierowałby wszystkie swoje piwa wyłącznie do chłopów. Dobra etykieta (np. niemal każda Pinty) stara się przyciągnąć oko jednocześnie zachowując pewną neutralność czy przyjemny dla obu płci dobór kolorów. Browar chcący sprzedawać dużo będzie prawdopodobnie szedł własnie w tym kierunku i nie ograniczał się do mężczyzn. To jest oczywiste.

No dobra, a co z samym piwem? 

Pomimo bogatej oferty piw, jaka dostępna jest na rynku dziewczyny doszły do wniosku, że aby napić się czegoś naprawdę warzonego dla nich muszą same to stworzyć. Właścicielki Hoplala nie ukrywają, że robią piwo głownie dla kobiet – aromatyczne, mniej goryczkowe i w ciekawy sposób spersonalizowane.

Poważnie? Wśród bodaj kilkudziesięciu obecnych na rynku stylów (nie wspominając o jakichś wariacjach) Hoplale nie znalazły piw aromatycznych i mniej goryczkowych? Milk Stouty, NEIPA, Weizeny, Witbiery, Portery, coś tam coś tam, można wymieniać – nic nie podeszło czy chodziło tak naprawdę tylko o zabieg marketingowy? Szanujący się browar ma rozbudowaną ofertę, która moim zdaniem jest w stanie każdego przynajmniej zadowolić. Słodkie, gorzkie, kwaśne, ciemne, jasne – to wszystko już mamy.

A może rzeczywiście wszyscy przeoczyli jakieś wybitnie kobiece style i Hoplala ma w ofercie coś ekstra? Na tę chwilę dostrzegam osiem piw wśród których dwukrotnie pojawia się IPA i raz APA. Blisko połowa oferty to piwa z natury goryczkowe? Czy w takim razie oznacza to, że Panie jednak robią również piwa dla facetów? A może są to po prostu wykastrowane IPA bez goryczki? Sam Czarny Protest to jakiś Stout z dodatkami, który przecież powinien mieć ten gorzkawo-palony i jak się okazuje zabójczy dla kobiet finisz, więc też starano się tego uniknąć? Dlaczego nie ma w ofercie np. Brown Porteru? Bardzo przystępny styl, którego polscy rzemieślnicy z jakiegoś powodu warzyć nie chcą. To by był sensowny i na swój sposób odważny krok. Sam bym spróbował, nieważne jak by to nazwano.

Fajnie, że część dochodów Panie przeznaczają na kulturę (warto byłoby to jakoś doprecyzować), bo o tym jeszcze nie wspomniałem, a między innymi to właśnie ma stanowić tę działalność społeczną. Poza tym jednak projekt na pierwszy rzut oka wydaje się zwykłą wydmuszką i próbą odnalezienia się na niełatwym rynku za pomocą zwracania uwagi na problemy, których tak naprawdę nie ma.

1 komentarz: