Kontraktor: Browar Kościerzyna
Styl: Whisky Porter
Ekstrakt: 18,5% wag.
Alkohol: 7,5% obj.
Goryczka: 36 IBU
Skład: woda; słody (Chateau Whisky, Caraspecial I); chmiele (Admiral, Fuggles); dodatki (płatki dębowe); drożdże US-05
Najlepiej spożyć przed: 15.07.2016
niepasteryzowane, niefiltrowane

Pisałem już, że browar od dłuższego czasu odważniej bawi się etykietami. Graficznie Biohazard podoba mi się co prawda mniej niż Angelene, ale nadal jest spoko. Nawiązanie do odpadów toksycznych jak najbardziej na miejscu i skutecznie zwiększa oczekiwania. Zauroczyły mnie resztki pieska w beczce - niby nic, a cieszy. Jest oczywiście opis piwa (dlaczego nie wyjustowany?!?), pełny skład i infografika. Schludnie i charakternie. Na górze biały kapsel.

Już gdy sztachnąłem się z butelki nabrałem pewności, że jest to piwo z solidnym pierdolnięciem. Po przelaniu do szkła jest to samo, a więc ogromna ilość wyraźnej, rozkosznie śmierdzącej torfowej wędzonki. Spalone gniazdka elektryczne, świeżo wylany asfalt, smoła, apteka i bandaże - wszystko jest na miejscu, jak w mało którym piwie i pod względem aromatu chyba tylko Czarna Wdowa zrobiła na mnie takie wrażenie. Przy tej intensywności to już nie są spalone kable, a raczej PŁONĄCE i buchające w pysk takim czarnym dymem. Czy jest tu coś typowo porterowego? A jest, bo aromat ma takie słodko-czekoladowe zacięcie, choć nie da się ukryć, że jest to piwo dla miłośników torfu, a nie porterów. Dla mnie świetnie.

Bardzo smaczne i zdecydowanie trafiające w moje gusta piwo. Mogłoby być trochę gęstsze przy tym ekstrakcie, ale to naprawdę łyżka dziegciu w beczce miodu. Nie zawiodłem się i śmiało polecam. Oczywiście nie wszystkim, ale polecam.
Ocena: 8,0/10
Sprawdź to:
Ciężka artyleria Radugi
słodziutkie
OdpowiedzUsuń