środa, 11 maja 2016

[Hopkins] Angelene - Recenzja piwa

Kontraktor: Browar Kościerzyna 
Styl: FES z suską 
Ekstrakt: 17,5% wag. 
Alkohol: 7,8% obj. 
Goryczka: 38 IBU 
Skład: woda; słody (Pale Ale, pszeniczny, Caraspecial I, czekoladowy ciemny); chmiel (Magnat); drożdże (S-04); dodatki (płatki jęczmienne, prażony jęczmień, prażona pszenica, płatki dębowe, suska sechlońska) 
Data ważności: 27.08.2016 
niepasteryzowane, niefiltrowane 


Cóż za niespodzianka - nowe piwo od Hopkinsów! Trudno za nimi nadążyć i wyrastają na najbardziej płodnych kontraktowców. Piwko przywiozłem z Beergoszczy i choć planowałem zakupić torfowy Biohazard (niby się sprzedał), to Angelene zapowiada się równie zacnie. Mocarny Foreign Extra Stout napakowany dodatkami, w tym rozreklamowaną przez Kormorana wędzoną śliwą, ma potencjał do robienia wrażenia. Jeśli chodzi o nazwę, to Panowie inspirowali się podobno kawałkiem PJ Harveya, z tym że w wykonaniu rodzimych wokalistek

Browar coraz odważniej bawi się etykietami i wyszło to na dobre, bo możemy tu podziwiać chyba najładniejszą z dotychczasowych. Jest takie lekko witrażowe (ekspertka twierdzi, że secesyjne) drzewko obwieszone śliwkami i pokolorowane w przemyślany, przyjemny dla oka sposób - i tyle, więcej do szczęścia nie trzeba. Po lewej opis piwerka, po prawej ładnie rozmieszczony skład i infografika. Dziwi tam tylko akronim FES pisany jako Fes, skoro na froncie jest prawilnie wielkimi literami. Mały babolek, ale rzucił się w oczy. A, no i kapsel biały. 

Piwko w kolorze bardzo ciemnego brązu w pokalu jest już praktycznie czarne i nieprzejrzyste. Przy nalewaniu wyglądało na klarowne. Zdobi je niezbyt obfita, beżowa czapeczka, która przez chwilę ładnie się prezentuje, jednak ostatecznie opada i pozostawia gołą taflę. Szczątkowa koronka. Tak sobie

Z butelki zbyt wiele nie udało mi się wywąchać, ale jak piwko ładnie się napowietrzyło przy nalewaniu, to uwolniło całkiem intensywną porcję ziarnistej kawy, paloności i dymu z tej śliwy - świetny zestaw. Całość zyskuje trochę słodyczy po zamieszaniu i ogrzaniu, gdy wychodzą czerwone owoce z nieco korzennymi akcentami chmielu zapowiadanymi na ecie. Całość trochę za szybko traci na sile, choć nie powiem, było fajnie

Biorę pierwszy łyk, który to przynosi solidną pełnię i raczej średnie ciało. Nie mamy oczywiście do czynienia z cienkuszem, ale nie jest to też olej silnikowy. Niewiele słodyczy, idzie to w stronę takiej gorzkiej czekolady, jednak nie jest też zbyt agresywnie. Można tu jeszcze wyłapać kakao, akcenty palone, trochę skórki ciemnego pieczywa i czarną kawę, która urozmaica całość kwaskową nutą. Goryczka skromna i błyskawicznie skontrowana. Finisz wyrazisty i dłuuugi, takie mocno przypieczone ciasto wzbogacone skromną nutką dębiny, której doszukałem się dopiero po chwili. Mogłoby być więcej wędzonki, bo w aromacie wyraźniej wychodziła, a tutaj to takie uzupełnienie. Piwo raczej degustacyjne, bo i niebezpiecznie byłoby obalać je na hejnał, choć kolejne łyczki bierze się z przyjemnością. Nagazowanie nie jest zbyt niskie, choć prawidłowe w obliczu tego ciała. 

Prawilny FES z przyjemną wędzonką, którego można bez obaw polecić, ale jednocześnie chyba nie robi aż takiego wrażenia, jak mógłby. Więcej dymu jak dla mnie by mu pomogło, choć z drugiej strony nie w każdym piwie musi on być na pierwszym planie i ja to doskonale rozumiem. Kwestia gustu. Jeśli macie akurat ochotę na ciemne podwędzane, to jest to jak najbardziej dobry wybór. Zdrówko.

Ocena: 7,5/10


Sprawdź to: 
[Hopkins] Mississippi i nowe IPA Glass z Krosna 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz