czwartek, 28 kwietnia 2016

O drogich piwach na przykładzie Mr. Hard's Rocks Peated

[Pracownia Piwa] Mr. Hard’s Rocks Peated 
Styl: Smoked Imperial Stout 
Ekstrakt: 25,0% wag. 
Alkohol: 10,0% obj. 
Goryczka: 60 IBU 
Skład (ze strony www): woda; słody (jęczmienny, pszeniczny, wędzony torfem, karmelowy, palony jęczmień, czekoladowy); chmiele (Tomahawk, Simcoe); drożdże 
Data ważności: 25.03.2017 
niepasteryzowane, niefiltrowane 


Przeglądam Ci ja fejsbukowego walla, a tu info, że w pilskim Świecie Piwa stoją sobie nowe RIS'y z Pracowni. Wszystkie trzy, bo oprócz wersji klasycznej wypuszczoną mleczną i właśnie torfową. No to wsiadam w samochód i lecę z zamiarem nabycia trojaczków i zrobienia degustacji porównawczej lub coś w tym stylu, żeby się dobrze klikało, a tu kuźwa 19,40 CBLN/sztuka. ? Nie słyszałem nic o beczkach, no ale trudno, wezmę na razie jedno, bo zwyczajnie nie mogę pozwolić sobie na wydanie sześciu dych na trzy piwa. Barrel Age’e od Doktorów też kusiły, ale nie, zadowoliłem się jednym. Tym razem wybrałem wersję torfową, no bo torf ponad wszystkim, taka moja słabość. Okazało się oczywiście, że żaden z RIS’ów z beczką nie miał kontaktu. Nie są to też jakieś niespotykane rarytasy w ograniczonej, bo nie powinno być większych problemów ze znalezieniem ich w sklepach specjalistycznych. W składzie nie ma sproszkowanej kości słoniowej ani kawioru, a butelka nie jest pozłacana. 

Wychodzi na to, że Pracownia po prostu się ceni. A może inaczej – Pracownia zaczęła się cenić, bo do tej pory ich piwa nie odbiegały pod tym względem od konkurencji. Oczywiście, RIS to RIS, duże piwo i duży popyt, więc za siedem blaszek go nie dostaniemy. Mimo wszystko regularni reprezentanci stylu (tj. bez beczki) jak Hades, Bafomet czy Rye RIS od Stu Mostów mieścili się w tej granicy 10-12 zł. Samiec Alfa BA czy wspomniani już Doktorzy to bodajże 5 zł więcej. Te prawie dwie dychy były więc dla mnie pewnym zaskoczeniem, bo raczej nie zapowiadają piwa dwukrotnie lepszego od Bafometa, ale kto wie. Ocenię i wyciągnę wnioski na końcu. 

Flaszka 330 ml została ozdobiona czarnym kapsel i całkiem przyjemną dla oka etykietą. Wydaje mi się nieco zbyt wąska, jednak charakterystyczna grafika i fajne fonty robią robotę. O samym trunku zbyt wiele się z niej nie dowiemy, gdyż pełny skład i opis znajdziemy na stronie browaru. Ogólnie więc spoko, ale mogło być lepiej.

Piwko w pintowym snifterze jest czarne i niechętne do przepuszczania czegokolwiek, czyli pod tym względem spoko. Trochę rozczarowuje natomiast piana, a właściwie te kilka bąbli zabarwionych na beżowo. Wykazują co prawda chęci do koronkowania, jednak jest ich tak niewiele, że po prostu się nie da. Wyczuwam już w powietrzu coś fajnego, więc udaję, że zapominam o tej popierdółce.

Aromat jest szalenie intensywny i podkłady kolejowe przyprawione świeżym asfaltem wręcz wpychają się do nosa. Cudo, uwielbiam, ale poszukajmy czegoś więcej. Może trochę kawy ziarnistej na drugim planie? Trudno mieć pewność, gdy torf tak bardzo dominuje, ale wącham jeszcze chwilę i odważnie dołącza do niego gorzka czekolada i jakby przypalony, niezbyt słodki karmel. Chciałem torfu i mam torf, jestem więcej niż zadowolony. Dziewczyna jeszcze opisała tutejsze zapachy jako wkład do markera olejnego, jeśli powie Wam to coś więcej (mi nie mówi). Dla mnie super

Bardzo niskie nasycenie, bliskie zeru, co tłumaczy poniekąd słabiutką pianę. Troszkę mi go brakuje w pysku, bo piwo nie jest jakoś przesadnie gęste. Jest natomiast solidna pełnia z wyraźną słodyczą. Torf jakby nieco przyhamował i zrobił więcej miejsca kakao i oraz posłodzonej, czarnej kawie. Bardzo fajnie, choć w miarę picia dochodzę do wniosku, że może ciut za słodko. Drugi plan to znowu przypalony karmel oraz takie bardzo ciemne, ziarniste pieczywo. Goryczka właściwie się nie pojawia w wyczuwalny sposób, bo i 60 IBU nie zapowiada wrażeń przy tych gabarytach. Nie szkodzi, bo natychmiast pojawia się aftertaste w postaci dymu z ognicha, mocnego kakao i tego pieprzonego asfaltu, który towarzyszy nam po przełknięciu najdłużej z tego zestawu. Jest subtelne rozgrzewanie alkoholowe, ale już naprawdę nie można się o to czepiać. Jak na RIS'a pije się szybko, pod warunkiem, że akceptujecie torf. 

Ocena: 7,5/10 

Wyszło dobrze, zwłaszcza aromat, jednak można wytknąć to i owo. Dla mnie ta sama półka, co wspomniane wcześniej piwa od Stu Mostów i Peruna. Czy więc jest sens przepłacać? To zależy od Was i Waszego podejścia do piwa. Jeśli jak ja lubicie poznawać nowe smaki i za każdym razem staracie się sięgać po coś nowego, to wówczas ta cena aż tak nie boli, nawet jeśli piwo z kapci nie wyrywa. Jeśli natomiast jesteście ekonomiczni i nie macie potrzeby posmakowania wszystkiego, to zachęcam raczej do zakupu np. dwóch flaszek Bafometa czy też Fest Buby, jeśli RIS'y się przejadły. Albo jakiegoś dobrego De Molena


Nie chciałbym zbyt daleko wybiegać w przyszłość, jednak Pracownia pokazała, że można sprzedawać to samo znacznie drożej i nikt nie będzie specjalnie płakał. Również uważam, że nie można browarowi nic zarzucić i dopóki piwo się sprzedaje, to wszystko jest w porządku. Brutalne prawa rynku. Skoro więc wiadomo już, że można, to nie zdziwię się, jeśli wkrótce kolejne browary pójdą w tę stronę i ceny grubszych piw skoczą w górę. Będzie bolało, choć może też ograniczy ataki sępów wynoszących ze sklepów 3/4 dostawy takich Samców Alfa czy Imperium Prunum i częściej się załapię. Czasami ciężko wygrać wyścig o piwo


Sprawdź to: 
[Raduga] Night Fever - Recenzja piwa 

1 komentarz: