Styl: Ciemny Lager
Ekstrakt: 14,1% wag.
Alkohol: 5,6% obj.
Skład: woda, słody jęczmienne, cukier, chmiel, karmel
Data ważności: 10.04.2015
pasteryzowane
Cóż ja tutaj dzisiaj mam? Oszalałem? Dwie flaszeczki ciemnego Noteckiego przeterminowały się w sklepie mojej mamy, więc pozwoliłem sobie na mały eksperyment i wrzuciłem je do piwnicy. Śmiesznie tam wyglądały w towarzystwie porterów i Belgów. Piwnica ciemna, sucha i ze stałą, niską temperaturą, więc trudno o lepsze warunki do dojrzewania. Piwko samo w sobie jest oczywiście kiepskie, a przynajmniej ja zapamiętałem je sobie jako wodniste, słodkie i raczej jednowymiarowe, także nie należy się tutaj spodziewać jakichś cudów. Zawartość alkoholu też jest teoretycznie za niska, żeby je odpowiednio zakonserwować. Czego więc mogę oczekiwać? Nie jestem pewien.
Opakowanie piwka zalicza się do tych odlskulowo-peerelowskich. Bączek, czarny kapsel, przybrudzona etykieta na nie najlepszym papierze. Kontry nie ma, wszystko wciśnięto z przodu, więc panuje to niewielki chaos. Mamy podane dwa browary, przy czym z tego co rozumiem naszego bohatera uwarzono w Czarnkowie, który to należy do spółki Gontyniec SA. Skład niesprecyzowany, ale ten cukier i karmel wyjaśniają wiele w kwestii moich wspomnień. Ściągam kapsel nad zlewem z obawy przed gejzerem...
...który nie nachodzi. Słabo syknęło. Nalewa się klarowne i brązowe. Pianka jasnobeżowa, raczej skromna. Syczy i spieprza, więc szybko zastaniemy w szkle gołą taflę piwa. Koronki brak.
Z butelki pachniało nawet fajnie i nieprzesadnie słodko. Taki przypalony karmel i słaba kawa. Z pokala całość wydaje się już słodsza i zdecydowanie karmelowa, żeby nie nazwać tego toffi. Jest też wyraźny akcent dojrzałej śliwki i nie wydaje mi się, żeby był obecny w wersji świeżej, więc chyba jest to efekt utlenienia. Dalej może trochę przypieczonej skórki od chleba i to w sumie tyle. Nie jest tego dużo, nie pachnie zbyt wyraźnie, ale mam pewnie skojarzenia z angielskim barley wine. Przemytnik z Ursy na przykład pachniał podobnie. Nie jest źle.
Pierwszy łyk przynosi (o dziwo) średnie ciało oraz wyraźną słodycz. Zbyt wyraźną, ale powiedzmy, że jeszcze się nie krzywię. Ten dominujący karmel i skromna nuta utlenienia (śliwki, rodzynki) w jakiś sposób przywodzą na myśl taką ciut rozwodnioną coca-colę lub kwas chlebowy. Goryczka właściwie niewyczuwalna, a finisz lekko cierpki, chlebowy, z akcentem kawy zbożowej. Ten ending taki na pół gwizdka, ale nieźle kontruje początkową słodycz.
Piwko jest trochę byle jakie, choć pijalne. Hybryda kwasu chlebowego i barley wine, jakkolwiek by to nie brzmiało. Pozostawiam piwo bez oceny cyferkowej, aczkolwiek uważam, że się poprawiło. Nie robi wrażenia i chyba nikt na to nie liczył, ale wiecie, coś się zmieniło.
Sprawdź to:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz