Aferki sprzedają się lepiej niż piwo, co mogliśmy zaobserwować już niejednokrotnie. W ostatnim czasie najgłośniej w negatywach mówi się o browarze Brodacz. Większość z Was zapewne śledzi sprawę, a jeśli nie, to świetnie streścił ją autor bloga Chmielokracja w tym miejscu. A skoro już przy blogowaniu jesteśmy, to właśnie moi koledzy po fachu zrobili z Brodacza największego zbrodniarza polskiej sceny rzemieślniczej. Nie chcę wyjść na hipokrytę, bo też zdążyłem pożartować sobie z marketingu browaru i zgadzam się, że może budzić pewne wątpliwości. Trafiłem jednak na facebooku na post, który moim zdaniem świadczy, że ta cała nagonka poszła stanowczo za daleko.
Jak widzicie żarcik dość mocno ociera się o chamstwo i bardziej niż do marketingu odnosi się moim zdaniem do (teoretycznie) wątpliwej jakości brodatych wyrobów, o czym za chwilę. Jeśli nie znacie jeszcze bloga Smaki Piwa, to informuję, że cieszy się on sporą renomą i przy jego tworzeniu brały udział znane nazwiska związane z rzemiosłem i choć w obecnej chwili nie można być pewnym, kto to prowadzi, to prestiż pozostał. Takie docinki od uznanego serwisu mają podwójną siłę i osobiście jestem w lekkim szoku. Pierwszy kwietnia nie jest usprawiedliwieniem.
Co do piw jutubowych, to pojawiły się poważne zarzuty, że przyciągają do sklepów specjalistycznych dzieciarnię i przez coś takiego młodzież sięga po alkohol. No kurde, jeśli jakiś gimnazjalista śmiało zapowiada, że nawali się Dużym Voltem, to dla mnie ociera się to o patologię i w pierwszej kolejności winni są rodzice. Takie zapędy trzeba leczyć pasem, proste. A jeśli chodzi o zarzuty, że Wiesław pijaczek zniszczy wizerunek szlachetnego piwa rzemieślniczego, to też są dla mnie mocno naciągane. Wcześniej wypuszczono bodajże szklanki do whisky z jego mądrościami i nie przypominam sobie, żeby jakieś snoby krzyczały z tego powodu. Renomę kraftów w pierwszej kolejności obniżają nawaleni ludzie rzygający nimi na festiwalach, a do tego dochodziło długo przed wypłynięciem Wiesława.
Przejdźmy do samych piw, bo te zostały już przez wiele osób ochrzczone chujowymi. Nie wypowiem się na temat ostatnich kooperacji z gwiazdami Internetu, bo nie próbowałem, ale taka ilość negatywnych wypowiedzi nie wzięła się raczej z dupy. Zauważyć można jednak pewne uprzedzenia w stosunku do całego dorobku Brodacza i nawet Kuba Niemiec w swoim słynnym wpisie podsumowującym ubiegły rok oświadczył, że jeszcze gorzej wypada Brodacz, który chyba niczego wartego uwagi jeszcze nie uwarzył, a którego piwa cenowo są pozycjonowane raczej wysoko. Na te zarzuty dosyć stanowczo odpowiedział Pan Brzostowski (założyciel browaru) i osobiście też nie mogę przyznać racji Kubie. Takie Życie, California, Helio, Salvia czy Robust Afro to w moim odczuciu produkty warte zakupu i mi osobiście smakowały. Spójrzmy może jeszcze na oceny użytkowników RateBeer.
Tak nie prezentuje się chujowy browar, który nic dobrego jeszcze nie uwarzył. Tak prezentuje się browar, który ma piwa lepsze i gorsze, przeplatane takimi sobie. Zgadzam się, że to za mało, by błyszczeć na scenie rzemieślniczej i jako konsumenci powinniśmy oczekiwać więcej dobra, ale w przeciwieństwie do innych uważam, że jeszcze to dobro otrzymamy i Brodacz warzyć potrafi, tylko z jakiegoś powodu nie zawsze mu wychodzi. Sprawy nie ułatwia pewnie rozłam w wyniku którego powstał Hopkins, ale trochę czasu już minęło i może ostatnia nagonka jest znakiem, że trzeba poszukać pomocy?
Chcę tym wpisem dać Wam do zrozumienia, że należy wstrzymać się ze skreślaniem tego browaru. Dobre piwo powinno samo się obronić i ja tego piwa nadal oczekuję. Agresywny marketing rozumiem, ale też odczuwam pewien przesyt i liczę, że kolejne akcje będą mniej dyskusyjne. Zanim jednak nastąpią, chciałbym zobaczyć kilka produktów skierowanych do ludzi wymagających i zaznajomionych z rzemiosłem. To najlepszy (jedyny?) sposób na oczyszczenie atmosfery.
Powodzenia.
Sprawdź to:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz